CAROLINE
Szłam w kierunku swojego auta i właśnie wyciągałam kluczyki z torebki, gdy nagle poczułam silne szarpnięcie do tyłu. Czyjaś mocna dłoń złapała mnie za tył kurtki i pociągnęła w swoją stronę.
-Co u diabła...?!- spojrzałam przez ramię i ujrzałam Klausa idącego jak gdyby nigdy nic w kierunku swojego samochodu.
-Jakbyś zapomniała mój samochód stoi tam.-kiwnął głową w kierunku auta.
-A mój w przeciwnym kierunku.- powiedziałam dobitnie.
-Naprawdę myślisz, że pozwoliłbym ci prowadzić?
-A czemu nie?!
-Mogę ci podać co najmniej trzy powody.
-Zamieniam się w słuch.- zaparłam się stopami o ziemię tak, że nie miał innego wyjścia jak tylko się zatrzymać i mnie puścić.
-Ech...- westchnął- Jest noc, jesteś kobietą i w dodatku blondynką, bez obrazy...- dodał na widok mojej miny, jednak nie zdołał stłumić uśmieszku.- A na dodatek lepszego kierowcy ode mnie nie znajdziesz.
-Nie bądź taki pewny siebie. -odwróciłam się na pięcie z zamiarem pójścia do swojego autka lecz szybko odbiłam się od twardego torsu i pewnie wylądowałabym na twardej ziemi gdyby nie jego refleks i silne ramie.
-Pewność siebie to podstawa, dzięki temu udało mi się przeżyć tysiąc lat.
-Najwyższy czas na emeryturę dziadku.- Zakpiłam z niego i szybko tego pożałowałam.W niemal natychmiastowym tempie zostałam przyciśnięta do jego auta, a jego usta zbliżyły się do mojej szyi niemal jej dotykając.
-Dziwne, jeszcze nigdy nikt tak mnie nie nazwał, żadna kobieta po nocy ze mną nie nazwała mnie starcem. Czasami krzyczały coś o bogu, raju albo niebie ale nigdy o jakimś pomarszczonym, zrzędliwym staruchu.
-No wiesz... Kiedyś musi być ten pierwszy raz.-ledwo mogłam się skupić na tym co mówię, a powodem mojego roztargnienia były jego aksamitne usta tuż przy moim uchu.
-Prowokujesz, kochana. -poczułam, że się uśmiecha.- Jeszcze trochę a pomyślałbym, że pragniesz tego równie mocno jak ja.-delikatnie, wręcz kusząco przygryzł płatek mego ucha. A było to uczucie tak przyjemne i niezwykłe, że aż zaczęłam topnieć, a moje nogi zrobiły się jak z waty. Gdyby nie jego ciało przyciskające mnie do auta zapewne już dawno osunęłabym się na ziemię. Jego miętowy oddech tylko podsycał moje podniecenie, a męski zapach perfum przytępiał racjonalne myślenie i pobudzał drapieżne instynkty. Jednak z każdym jego słowem wyczuwałam coś jeszcze. Krew. A mała, szkaradna plamka na kołnierzyku koszuli potwierdziła moje domysły co do pochodzenia i żywego opakowania tego pokarmu. Przez chwilę przed oczami miałam obraz ataku hybrydy na człowieka. Ta myśl skutecznie otrzeźwiła mnie na tyle by odepchnąć Klausa na odległość dwóch metrów w momencie kiedy chciał złączyć swoje usta z moimi. Teraz mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy.
Oczy miał przyciemnione zarówno z podniecenia jak i zdumienia związanego z odrzuceniem. Pełne, wilgotne wargi nadal lekko rozchylone, w każdej chwili gotowe do składania gorących pocałunków, a jego lekki zarost... Mmm... Aż się prosił o dotknięcie.
Musiałam zacisnąć dłonie w pięści z całych sił aby nie przylgnąć do niego.
-Jedźmy już.-mój głos na szczęście był pewny.
-Jak sobie życzysz.
Chciałam go wyminąć i w wampirzym tempie dopaść do swojego auta ale nie zdążyłam nawet zrobić kroku gdy drogę zastąpił mi Klaus.
-A panna dokąd? Nie zapominaj, że jestem hybrydą i w dodatku pierwotnym. Myślisz, że mnie przechytrzysz? A twój samochód ktoś podstawi z rana. -powiedział otwierając mi drzwi od swojego auta.
-Skąd...?- nie dokończyłam bo mi przerwał i jednocześnie jednym zręcznym ruchem wyjął z mojej dłoni rączkę od walizki i wsadził ją do bagażnika.
-A więc pytasz skąd wiedziałem co masz na myśli?- w tym momencie zastanawiałam się nad różnymi możliwościami ale najmocniej przebijała się myśl, że ten parszywy drań bezkarnie czyta mi w myślach- Cóż za absurdalne pytanie i z tego co słyszę już znasz odpowiedź, choć na twoim miejscu używałbym innych epitetów. -Puścił mi oczko i wsiadł do auta od strony kierowcy.Kiedy już miał odpalać samochód zamarł na chwile i spojrzał na mnie z cwanym uśmieszkiem.
-Czy teraz się przyznasz do picia ludzkiej krwi?-Moje myśli błagalnie wyszukiwały jakiejś sensownej wymówki. -Z żyły. -Dodał gdy już otwierałam usta chcąc powiedzieć, że pije ludzką krew z woreczka.
-Przestań mi czytać w myślach! Założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę w stronę okna.
-Prędzej czy później i tak się dowiem i nie musisz się obrażać moja pani.
-A ty nie musisz być taki staroświecki Klaus.
-No cóż... Niektóre nawyki pozostają w nas na zawsze.
Nie odezwałam się więc odpalił auto i ruszył w kierunku swojego domu. Podczas drogi musiałam bardzo uważać żeby nie myśleć o konieczności pożywienia się ponieważ cały czas czułam elektryzujące mrowienie w czaszce i wiedziałam, że czyta mi w myślach. Jedyne co przychodziło mi do głowy to nucenie tej głupiej piosenki ze starego serialu, który kiedyś oglądałam razem z mamą. LINK
"Trzech synów matka miała
dwóch słynęło z mądrości,
a trzeci co był głupi poszedł do łączności!
Ti ta ta ti ti ta ta,
ti ta ta ti ti ta ta,
a trzeci co był głupi poszedł do łączności! "
Idiotyczna piosenka ale wpada w ucho. Gdy mrowienie ustało odetchnęłam z ulgą. Kątem oka spojrzałam na hybrydę. Patrzył się na mnie rozbawiony z uniesioną jedną brwią.
-Co?! - warknęłam ciut za ostro pod ciężarem jego lazurowych oczu.- Patrz na drogę.
-Czyżbyś wątpiła w moje umiejętności kierowcy?- Nadal patrząc mi w oczy wyprzedził sportowe auto, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
-A ty jak zwykle musisz się popisywać.- Przewróciłam oczami, przerywając tym samym kontakt wzrokowy.
-Ach, prawie bym zapomniał.-uśmiechnął się.- Sądziłem, że masz lepszy gust muzyczny.
-Nikt ci nie kazał podsłuchiwać moich myśli.-prychnęłam.
-Ależ to zawsze jest zbyt wielka pokusa dla mnie.
-A ty czego słuchasz, panie idealny?
Nie czekając na pozwolenie włączyłam radio i z głośników popłynęła niezwykła muzyka. LINK Początkowo tajemnicza, pełna oczekiwania przechodziła w wesołą, skoczną melodie. Była radosna, jakby świat budził się do życia po surowej zimie, tak jak dzień następuje po straszliwej nocy. Lecz pod koniec muzyka stała się szybka i dramatyczna, pełna akcji i sensacji, jakby ktoś uciekał przed wrogiem. Tak jak ludzie uciekają przed wampirami-pomyślałam z goryczą.
-Podoba ci się?- głos Klausa był jak wiadro lodowatej wody. Nawet nie wiedziałam kiedy zamknęłam oczy.
-Co? Jak? -spytałam z lekka nieprzytomna otwierając oczy.
-Mozzart, a to jeden z jego sonetów. Podoba ci się?
- Jest niezwykła.- Powiedziałam rozmarzona. Zachowywałam się trochę jakbym była naćpana. Problem polegał na tym, że nie wiedziałam, że ta melodia, aż tak na mnie podziała.-Jak się nazywa?
-Blask księżyca.
-Hmm... -zamyśliłam się- Pasuje idealnie.
-Też tak sądzę.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nawet nie zauważyłam jak znaleźliśmy się na miejscu.
- Jestem wykończona, a jutro na dodatek szkoła.- westchnęłam wysiadając z auta.
-Co powiesz na drinka dla poprawy snu?- przepuścił mnie w drzwiach.
-Brzmi świetnie.-Z uśmiechem usiadłam na wygodnej skórzanej kanapie w salonie.
Po chwili do pokoju wszedł Klaus.
-Odstawiłem samochód do garażu i teraz pozostaję cały do twojej dyspozycji.-powiedział z figlarnym błyskiem w oku.
-Z tego co pamiętam obiecałeś być moim barmanem.
-Służę uprzejmie.-podszedł do barku. -Mam whisky, burbon, wódkę,wino czerwone, białe...
-Wow, dobra, wystarczy. Zdaje się na ciebie.
-Świetny wybór,madame.
-Nie musisz być taki oficjalny. -powiedziałam z uśmiechem biorąc od niego szklankę z dziwnym drinkiem.-Co to?-Spytałam z po wątpieniem
-Werbena z różnymi rodzajami trucizn jakich nauka jeszcze nie zna. -uniósł jedną brew.-Doprawdy Caroline, będziemy mieszkać pod jednym dachem trochę czasu, uratowałem ci życie i to nie jednokrotnie. Mogłabyś w zamian okazać mi odrobinę zaufania.
-W sumie... -teatralnie zawiesiłam głos przekrzywiając głowę na prawą stronę- Mama zawsze uczyła mnie szacunku do starszych.- upiłam mały łyczek czując na języku wspaniały smak malin, mocnego alkoholu i szczyptę czegoś... ostrego? Drink był idealnie wymieszany, istna perfekcja. Nie był za mocny ani za słaby. Czegoś takiego potrzebowałam.
-I jak? Był aż tak straszny?-Spytał siadając na fotelu na przeciwko mnie z whisky w dłoni.
Miałam ochotę odpowiedzieć, że to najlepszy drink jaki w życiu piłam ale duma mi na to nie pozwoliła.
-Całkiem dobry.-powiedziałam z wymuszoną nonszalancją.
-Mnie nie oszukasz.-powiedział rozbawiony.- Pamiętaj, że nadal mam wgląd w twoje myśli.
-Nie musisz mi przypominać.-przechyliłam szklankę i dopiero teraz poczułam ukryte w niej procenty.
-Spokojnie, na dnie była wódka prosto z Rosji.
Mocne to za mało powiedziane, chyba wypaliło by mi gardło gdyby nie sok malinowy otulający smak niczym kaszmir.
-Jestem spokojna, idę spać. Dobranoc! -Ostatnie słowo podkreśliłam odstawiając z hukiem szklankę na stolik, tak że omal się nie roztrzaskała.
-Słodkich snów i nie krzycz tak. Przyznaj, że jakbyś mogła to też czytałabyś ludziom w myślach.
Zignorowałam jego uwagę nie chcąc się kłócić. Zabrałam z korytarza walizki i udałam się do pokoju, w którym dzisiaj się obudziłam.
Otworzyłam drzwi i niechętnie położyłam większą walizkę na łóżku. Sukienki powiesiłam na wieszaki, a resztę ubrań poukładałam na półeczkach, oprócz bielizny, którą włożyłam do komody. Gdy spojrzałam na zegarek było już grubo po północy. Pośpiesznie zabrałam ręcznik, kosmetyczkę i moją ulubioną piżamkę idąc do łazienki. Nie mogłam sobie pozwolić na długą kąpiel ponieważ jutro miałam na ósmą. Po wyjściu nastawiłam budzik i poszłam spać.
-Co u diabła...?!- spojrzałam przez ramię i ujrzałam Klausa idącego jak gdyby nigdy nic w kierunku swojego samochodu.
-Jakbyś zapomniała mój samochód stoi tam.-kiwnął głową w kierunku auta.
-A mój w przeciwnym kierunku.- powiedziałam dobitnie.
-Naprawdę myślisz, że pozwoliłbym ci prowadzić?
-A czemu nie?!
-Mogę ci podać co najmniej trzy powody.
-Zamieniam się w słuch.- zaparłam się stopami o ziemię tak, że nie miał innego wyjścia jak tylko się zatrzymać i mnie puścić.
-Ech...- westchnął- Jest noc, jesteś kobietą i w dodatku blondynką, bez obrazy...- dodał na widok mojej miny, jednak nie zdołał stłumić uśmieszku.- A na dodatek lepszego kierowcy ode mnie nie znajdziesz.
-Nie bądź taki pewny siebie. -odwróciłam się na pięcie z zamiarem pójścia do swojego autka lecz szybko odbiłam się od twardego torsu i pewnie wylądowałabym na twardej ziemi gdyby nie jego refleks i silne ramie.
-Pewność siebie to podstawa, dzięki temu udało mi się przeżyć tysiąc lat.
-Najwyższy czas na emeryturę dziadku.- Zakpiłam z niego i szybko tego pożałowałam.W niemal natychmiastowym tempie zostałam przyciśnięta do jego auta, a jego usta zbliżyły się do mojej szyi niemal jej dotykając.
-Dziwne, jeszcze nigdy nikt tak mnie nie nazwał, żadna kobieta po nocy ze mną nie nazwała mnie starcem. Czasami krzyczały coś o bogu, raju albo niebie ale nigdy o jakimś pomarszczonym, zrzędliwym staruchu.
-No wiesz... Kiedyś musi być ten pierwszy raz.-ledwo mogłam się skupić na tym co mówię, a powodem mojego roztargnienia były jego aksamitne usta tuż przy moim uchu.
-Prowokujesz, kochana. -poczułam, że się uśmiecha.- Jeszcze trochę a pomyślałbym, że pragniesz tego równie mocno jak ja.-delikatnie, wręcz kusząco przygryzł płatek mego ucha. A było to uczucie tak przyjemne i niezwykłe, że aż zaczęłam topnieć, a moje nogi zrobiły się jak z waty. Gdyby nie jego ciało przyciskające mnie do auta zapewne już dawno osunęłabym się na ziemię. Jego miętowy oddech tylko podsycał moje podniecenie, a męski zapach perfum przytępiał racjonalne myślenie i pobudzał drapieżne instynkty. Jednak z każdym jego słowem wyczuwałam coś jeszcze. Krew. A mała, szkaradna plamka na kołnierzyku koszuli potwierdziła moje domysły co do pochodzenia i żywego opakowania tego pokarmu. Przez chwilę przed oczami miałam obraz ataku hybrydy na człowieka. Ta myśl skutecznie otrzeźwiła mnie na tyle by odepchnąć Klausa na odległość dwóch metrów w momencie kiedy chciał złączyć swoje usta z moimi. Teraz mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy.
Oczy miał przyciemnione zarówno z podniecenia jak i zdumienia związanego z odrzuceniem. Pełne, wilgotne wargi nadal lekko rozchylone, w każdej chwili gotowe do składania gorących pocałunków, a jego lekki zarost... Mmm... Aż się prosił o dotknięcie.
Musiałam zacisnąć dłonie w pięści z całych sił aby nie przylgnąć do niego.
-Jedźmy już.-mój głos na szczęście był pewny.
-Jak sobie życzysz.
Chciałam go wyminąć i w wampirzym tempie dopaść do swojego auta ale nie zdążyłam nawet zrobić kroku gdy drogę zastąpił mi Klaus.
-A panna dokąd? Nie zapominaj, że jestem hybrydą i w dodatku pierwotnym. Myślisz, że mnie przechytrzysz? A twój samochód ktoś podstawi z rana. -powiedział otwierając mi drzwi od swojego auta.
-Skąd...?- nie dokończyłam bo mi przerwał i jednocześnie jednym zręcznym ruchem wyjął z mojej dłoni rączkę od walizki i wsadził ją do bagażnika.
-A więc pytasz skąd wiedziałem co masz na myśli?- w tym momencie zastanawiałam się nad różnymi możliwościami ale najmocniej przebijała się myśl, że ten parszywy drań bezkarnie czyta mi w myślach- Cóż za absurdalne pytanie i z tego co słyszę już znasz odpowiedź, choć na twoim miejscu używałbym innych epitetów. -Puścił mi oczko i wsiadł do auta od strony kierowcy.Kiedy już miał odpalać samochód zamarł na chwile i spojrzał na mnie z cwanym uśmieszkiem.
-Czy teraz się przyznasz do picia ludzkiej krwi?-Moje myśli błagalnie wyszukiwały jakiejś sensownej wymówki. -Z żyły. -Dodał gdy już otwierałam usta chcąc powiedzieć, że pije ludzką krew z woreczka.
-Przestań mi czytać w myślach! Założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę w stronę okna.
-Prędzej czy później i tak się dowiem i nie musisz się obrażać moja pani.
-A ty nie musisz być taki staroświecki Klaus.
-No cóż... Niektóre nawyki pozostają w nas na zawsze.
Nie odezwałam się więc odpalił auto i ruszył w kierunku swojego domu. Podczas drogi musiałam bardzo uważać żeby nie myśleć o konieczności pożywienia się ponieważ cały czas czułam elektryzujące mrowienie w czaszce i wiedziałam, że czyta mi w myślach. Jedyne co przychodziło mi do głowy to nucenie tej głupiej piosenki ze starego serialu, który kiedyś oglądałam razem z mamą. LINK
"Trzech synów matka miała
dwóch słynęło z mądrości,
a trzeci co był głupi poszedł do łączności!
Ti ta ta ti ti ta ta,
ti ta ta ti ti ta ta,
a trzeci co był głupi poszedł do łączności! "
Idiotyczna piosenka ale wpada w ucho. Gdy mrowienie ustało odetchnęłam z ulgą. Kątem oka spojrzałam na hybrydę. Patrzył się na mnie rozbawiony z uniesioną jedną brwią.
-Co?! - warknęłam ciut za ostro pod ciężarem jego lazurowych oczu.- Patrz na drogę.
-Czyżbyś wątpiła w moje umiejętności kierowcy?- Nadal patrząc mi w oczy wyprzedził sportowe auto, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
-A ty jak zwykle musisz się popisywać.- Przewróciłam oczami, przerywając tym samym kontakt wzrokowy.
-Ach, prawie bym zapomniał.-uśmiechnął się.- Sądziłem, że masz lepszy gust muzyczny.
-Nikt ci nie kazał podsłuchiwać moich myśli.-prychnęłam.
-Ależ to zawsze jest zbyt wielka pokusa dla mnie.
-A ty czego słuchasz, panie idealny?
Nie czekając na pozwolenie włączyłam radio i z głośników popłynęła niezwykła muzyka. LINK Początkowo tajemnicza, pełna oczekiwania przechodziła w wesołą, skoczną melodie. Była radosna, jakby świat budził się do życia po surowej zimie, tak jak dzień następuje po straszliwej nocy. Lecz pod koniec muzyka stała się szybka i dramatyczna, pełna akcji i sensacji, jakby ktoś uciekał przed wrogiem. Tak jak ludzie uciekają przed wampirami-pomyślałam z goryczą.
-Podoba ci się?- głos Klausa był jak wiadro lodowatej wody. Nawet nie wiedziałam kiedy zamknęłam oczy.
-Co? Jak? -spytałam z lekka nieprzytomna otwierając oczy.
-Mozzart, a to jeden z jego sonetów. Podoba ci się?
- Jest niezwykła.- Powiedziałam rozmarzona. Zachowywałam się trochę jakbym była naćpana. Problem polegał na tym, że nie wiedziałam, że ta melodia, aż tak na mnie podziała.-Jak się nazywa?
-Blask księżyca.
-Hmm... -zamyśliłam się- Pasuje idealnie.
-Też tak sądzę.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nawet nie zauważyłam jak znaleźliśmy się na miejscu.
- Jestem wykończona, a jutro na dodatek szkoła.- westchnęłam wysiadając z auta.
-Co powiesz na drinka dla poprawy snu?- przepuścił mnie w drzwiach.
-Brzmi świetnie.-Z uśmiechem usiadłam na wygodnej skórzanej kanapie w salonie.
Po chwili do pokoju wszedł Klaus.
-Odstawiłem samochód do garażu i teraz pozostaję cały do twojej dyspozycji.-powiedział z figlarnym błyskiem w oku.
-Z tego co pamiętam obiecałeś być moim barmanem.
-Służę uprzejmie.-podszedł do barku. -Mam whisky, burbon, wódkę,wino czerwone, białe...
-Wow, dobra, wystarczy. Zdaje się na ciebie.
-Świetny wybór,madame.
-Nie musisz być taki oficjalny. -powiedziałam z uśmiechem biorąc od niego szklankę z dziwnym drinkiem.-Co to?-Spytałam z po wątpieniem
-Werbena z różnymi rodzajami trucizn jakich nauka jeszcze nie zna. -uniósł jedną brew.-Doprawdy Caroline, będziemy mieszkać pod jednym dachem trochę czasu, uratowałem ci życie i to nie jednokrotnie. Mogłabyś w zamian okazać mi odrobinę zaufania.
-W sumie... -teatralnie zawiesiłam głos przekrzywiając głowę na prawą stronę- Mama zawsze uczyła mnie szacunku do starszych.- upiłam mały łyczek czując na języku wspaniały smak malin, mocnego alkoholu i szczyptę czegoś... ostrego? Drink był idealnie wymieszany, istna perfekcja. Nie był za mocny ani za słaby. Czegoś takiego potrzebowałam.
-I jak? Był aż tak straszny?-Spytał siadając na fotelu na przeciwko mnie z whisky w dłoni.
Miałam ochotę odpowiedzieć, że to najlepszy drink jaki w życiu piłam ale duma mi na to nie pozwoliła.
-Całkiem dobry.-powiedziałam z wymuszoną nonszalancją.
-Mnie nie oszukasz.-powiedział rozbawiony.- Pamiętaj, że nadal mam wgląd w twoje myśli.
-Nie musisz mi przypominać.-przechyliłam szklankę i dopiero teraz poczułam ukryte w niej procenty.
-Spokojnie, na dnie była wódka prosto z Rosji.
Mocne to za mało powiedziane, chyba wypaliło by mi gardło gdyby nie sok malinowy otulający smak niczym kaszmir.
-Jestem spokojna, idę spać. Dobranoc! -Ostatnie słowo podkreśliłam odstawiając z hukiem szklankę na stolik, tak że omal się nie roztrzaskała.
-Słodkich snów i nie krzycz tak. Przyznaj, że jakbyś mogła to też czytałabyś ludziom w myślach.
Zignorowałam jego uwagę nie chcąc się kłócić. Zabrałam z korytarza walizki i udałam się do pokoju, w którym dzisiaj się obudziłam.
Otworzyłam drzwi i niechętnie położyłam większą walizkę na łóżku. Sukienki powiesiłam na wieszaki, a resztę ubrań poukładałam na półeczkach, oprócz bielizny, którą włożyłam do komody. Gdy spojrzałam na zegarek było już grubo po północy. Pośpiesznie zabrałam ręcznik, kosmetyczkę i moją ulubioną piżamkę idąc do łazienki. Nie mogłam sobie pozwolić na długą kąpiel ponieważ jutro miałam na ósmą. Po wyjściu nastawiłam budzik i poszłam spać.
KLAUS
W nocy zbudził mnie pewien wrzask. Od razu rozpoznałem jego właścicielkę i pognałem do sypialni Caroline.
Jej blond loki przykleiły się do czoła, a jej całe ciało zrosił pot. Nadal spała. Próbowałem wniknąć do jej umysłu aby ją uspokoić ale bariera snu była zbyt mocna, a mój skacowany umysł bynajmniej nie ułatwiał mi zadania. No cóż nie pozostawało mi nic innego jak tylko usiąść obok niej i delikatnie nią potrząsnąć. Wniknąłem w jej umysł używając wszystkich sił i zacząłem do niej mówić w myślach "Caroline, obudź się kochana, Caroline..." Powtarzałem tę czynność kilka razy aż nagle wampirzyca otworzyła szeroko oczy i zaczerpnęła spory haust powietrza.
-Gdzie ja jestem? Co się stało?- szeptała zdezorientowana rozglądając się po pokoju. Najwidoczniej mnie nie dostrzegła gdyż siedziała odwrócona do mnie plecami a ja oparłem się o ramę łóżka. Delikatnie dotknąłem jej ramienia, a ona z cichym piskiem podciągnęła kołdrę niemal pod samą szyję jakby to mogło ją ochronić przed złem całego świata, jednocześnie odwróciła się w moją stronę.
-Hej, to ja. Jesteś u mnie, pamiętasz?
-Klaus?-zapytała niepewnie. W kąciku oka czaiła jej się maleńka łza. -Spokojnie, jestem przy tobie.-zapaliłem lampkę nocną-Widzisz? Jesteśmy sami. Nikogo nie ma oprócz nas. Przy mnie jesteś bezpieczna.
Pocieszająco pogłaskałem ją po plecach aż jej oddech zwolnił nieco tempa.
-Klaus? Mogę cię o coś zapytać?
-Śmiało.-uśmiechnąłem się widząc jej poprawę nastroju.
-Co ty tak właściwie robisz w moim łóżku?!
No masz... Akurat teraz musiała odzyskać zdrowy rozsądek.
-Usłyszałem jak krzyczysz i przyszedłem sprawdzić co się stało, lecz nie mogłem cię obudzić i tak niefortunnie wyszło, że znalazłem się w twoim łóżku. -Nie mogłem się powstrzymać i wdarłem się do jej umysłu.
"Niefortunnie? Pff... Ciekawe dla kogo, bo nie uwierzę, że dla ciebie"
Stłumiłem śmiech i przybrałem obojętną minę.
-A tak z ciekawości.-powiedziałem-Zdradzisz mi cóż za koszmar ci się przyśnił?
-Oj, nie ważne.-była zdenerwowana, a przez jej umysł przelatywały obrazy dzisiejszej nocy, niestety zbyt szybko bym mógł odczytać z nich cokolwiek.-Po prostu naoglądałam się za dużo horrorów.-Panująca w domu cisza była tak nieznośna, że nawet tykanie zegara piętro niżej było doskonale słychać, a gdy gong obwieścił godzinę trzecią Caroline rozejrzała się nerwowo po pokoju i złapała kurczowo kołdrę. -Co to było?!
-To tylko zegar w moim gabinecie.
-Uff...-odetchnęła z widoczną ulgą.
-Chyba się nie boisz?-spytałem zadziornie.
-Kto? Ja? No co ty? W życiu. Pff... Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć.-zgrywała odważną.
-No wiesz... W każdym bądź razie, gdybyś się bała możesz się przytulić-powiedziałem tonem z pozoru nonszalanckim.
Przez chwile mierzyliśmy się wzrokiem po czym ona w ułamku sekundy zarzuciła mi ręce na szyje, wtulając głowę w moją szyje i siadając okrakiem na moich udach dla większej wygody. Jedną ręką objąłem ją w talii, a drugą ręką głaskałem po plecach. Za to uśmiech cały czas nie schodził z mojej twarzy.
-No dobra, miałeś racje. Boje się jak cholera.-Powiedziała jak oburzone dziecko.
-Wiedziałem to od samego początku.
-Bawi cię to?! -Wyprostowała się i spojrzała mi w oczy.
-Przepraszam, nie powinienem.-starałem się pohamować uśmieszek lecz z opresji uratował mnie świszczący za oknem wiatr i drobny deszcz uderzający w okna.
-Co to było?
-Wygląda na to, że będziemy mieli burze.-łagodnie naparłem na jej plecy aby się przytuliła bowiem wyczułem napięcie w jej organizmie i coraz większą panikę, choć muszę przyznać, że dla mnie samą przyjemnością było pocieszanie jej.-Ciekawe o czym myśli-pomyślałem i zamiast pleców zacząłem głaskać ją po włosach aby nie używać tyle siły potrzebnej do czytania w myślach i wdarłem się do jej umysłu.
"...zrobić to czy nie? Caroline zdecyduj się!!! Ale chyba jednak powinnam. Mmm... ładnie pachnie, tak... męsko i jest taki silny... Ale w końcu to pierwotny. Dziewczyno o czym ty myślisz" Czyżbym to ja był obiektem jej myśli oraz nad czym tak gorliwie się zastanawiała?
-Klaus? -jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak, kochana?
-Chyba powinnam cię przeprosić.
-Ty mnie? Za co?
-Niepotrzebnie tak na ciebie krzyczałam i się obrażałam. Uratowałeś mi życie, pomogłeś i doceniam to. W dodatku pewnie obudziłam ciebie i całą resztę. Już od dawna nie krzyczałam przez sen.
-Ratowanie dam z opresji to moje hobby.-nagle pomyślałem o łączącej nas bliskości i cieple jej ciała- Jak się boisz jesteś dla mnie wyjątkowo miła.-Czułem, że rozluźniła się i strach ją opuścił, mimo to pozostawała w moich objęciach.
-No bardzo śmieszne. Ja próbuję być miła i cię przeprosić a ty się ze mnie nabijasz.
Jej blond loki przykleiły się do czoła, a jej całe ciało zrosił pot. Nadal spała. Próbowałem wniknąć do jej umysłu aby ją uspokoić ale bariera snu była zbyt mocna, a mój skacowany umysł bynajmniej nie ułatwiał mi zadania. No cóż nie pozostawało mi nic innego jak tylko usiąść obok niej i delikatnie nią potrząsnąć. Wniknąłem w jej umysł używając wszystkich sił i zacząłem do niej mówić w myślach "Caroline, obudź się kochana, Caroline..." Powtarzałem tę czynność kilka razy aż nagle wampirzyca otworzyła szeroko oczy i zaczerpnęła spory haust powietrza.
-Gdzie ja jestem? Co się stało?- szeptała zdezorientowana rozglądając się po pokoju. Najwidoczniej mnie nie dostrzegła gdyż siedziała odwrócona do mnie plecami a ja oparłem się o ramę łóżka. Delikatnie dotknąłem jej ramienia, a ona z cichym piskiem podciągnęła kołdrę niemal pod samą szyję jakby to mogło ją ochronić przed złem całego świata, jednocześnie odwróciła się w moją stronę.
-Hej, to ja. Jesteś u mnie, pamiętasz?
-Klaus?-zapytała niepewnie. W kąciku oka czaiła jej się maleńka łza. -Spokojnie, jestem przy tobie.-zapaliłem lampkę nocną-Widzisz? Jesteśmy sami. Nikogo nie ma oprócz nas. Przy mnie jesteś bezpieczna.
Pocieszająco pogłaskałem ją po plecach aż jej oddech zwolnił nieco tempa.
-Klaus? Mogę cię o coś zapytać?
-Śmiało.-uśmiechnąłem się widząc jej poprawę nastroju.
-Co ty tak właściwie robisz w moim łóżku?!
No masz... Akurat teraz musiała odzyskać zdrowy rozsądek.
-Usłyszałem jak krzyczysz i przyszedłem sprawdzić co się stało, lecz nie mogłem cię obudzić i tak niefortunnie wyszło, że znalazłem się w twoim łóżku. -Nie mogłem się powstrzymać i wdarłem się do jej umysłu.
"Niefortunnie? Pff... Ciekawe dla kogo, bo nie uwierzę, że dla ciebie"
Stłumiłem śmiech i przybrałem obojętną minę.
-A tak z ciekawości.-powiedziałem-Zdradzisz mi cóż za koszmar ci się przyśnił?
-Oj, nie ważne.-była zdenerwowana, a przez jej umysł przelatywały obrazy dzisiejszej nocy, niestety zbyt szybko bym mógł odczytać z nich cokolwiek.-Po prostu naoglądałam się za dużo horrorów.-Panująca w domu cisza była tak nieznośna, że nawet tykanie zegara piętro niżej było doskonale słychać, a gdy gong obwieścił godzinę trzecią Caroline rozejrzała się nerwowo po pokoju i złapała kurczowo kołdrę. -Co to było?!
-To tylko zegar w moim gabinecie.
-Uff...-odetchnęła z widoczną ulgą.
-Chyba się nie boisz?-spytałem zadziornie.
-Kto? Ja? No co ty? W życiu. Pff... Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć.-zgrywała odważną.
-No wiesz... W każdym bądź razie, gdybyś się bała możesz się przytulić-powiedziałem tonem z pozoru nonszalanckim.
Przez chwile mierzyliśmy się wzrokiem po czym ona w ułamku sekundy zarzuciła mi ręce na szyje, wtulając głowę w moją szyje i siadając okrakiem na moich udach dla większej wygody. Jedną ręką objąłem ją w talii, a drugą ręką głaskałem po plecach. Za to uśmiech cały czas nie schodził z mojej twarzy.
-No dobra, miałeś racje. Boje się jak cholera.-Powiedziała jak oburzone dziecko.
-Wiedziałem to od samego początku.
-Bawi cię to?! -Wyprostowała się i spojrzała mi w oczy.
-Przepraszam, nie powinienem.-starałem się pohamować uśmieszek lecz z opresji uratował mnie świszczący za oknem wiatr i drobny deszcz uderzający w okna.
-Co to było?
-Wygląda na to, że będziemy mieli burze.-łagodnie naparłem na jej plecy aby się przytuliła bowiem wyczułem napięcie w jej organizmie i coraz większą panikę, choć muszę przyznać, że dla mnie samą przyjemnością było pocieszanie jej.-Ciekawe o czym myśli-pomyślałem i zamiast pleców zacząłem głaskać ją po włosach aby nie używać tyle siły potrzebnej do czytania w myślach i wdarłem się do jej umysłu.
"...zrobić to czy nie? Caroline zdecyduj się!!! Ale chyba jednak powinnam. Mmm... ładnie pachnie, tak... męsko i jest taki silny... Ale w końcu to pierwotny. Dziewczyno o czym ty myślisz" Czyżbym to ja był obiektem jej myśli oraz nad czym tak gorliwie się zastanawiała?
-Klaus? -jej głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak, kochana?
-Chyba powinnam cię przeprosić.
-Ty mnie? Za co?
-Niepotrzebnie tak na ciebie krzyczałam i się obrażałam. Uratowałeś mi życie, pomogłeś i doceniam to. W dodatku pewnie obudziłam ciebie i całą resztę. Już od dawna nie krzyczałam przez sen.
-Ratowanie dam z opresji to moje hobby.-nagle pomyślałem o łączącej nas bliskości i cieple jej ciała- Jak się boisz jesteś dla mnie wyjątkowo miła.-Czułem, że rozluźniła się i strach ją opuścił, mimo to pozostawała w moich objęciach.
-No bardzo śmieszne. Ja próbuję być miła i cię przeprosić a ty się ze mnie nabijasz.
-Jakbym śmiał szydzić z tak pięknej niewiasty.
-No właśnie o tym mówię.
-No dobrze, już dobrze. Widzę, że wrócił ci dobry humor więc chciałbym ci przypomnieć, że jest już środek nocy i z chęcią trwałbym tak przez całą noc ale cóż, za kilka godzin masz wykład i to w dodatku ze mną.
-Ach jasne, prawie o tym zapomniałam.-jak na nieszczęście przestała mnie obejmować i zeszła ze mnie.
-Chyba, że nadal się boisz to mogę z tobą spać.-wyrwało mi się zanim zdążyłem ugryźć się w język.
-Chyba dam sobie rade.-powiedziała powoli i dodała bardziej żartobliwie.-Przecież nie jestem małym dzieckiem, a poza tym mam parę całkiem ostrych kłów.
No tak, czego idioto się spodziewałeś?-karciłem się w myślach.- błazen ze mnie.
-W takim razie dobranoc kochana.
-Pa, Klaus.
CAROLINE
Klausa nie było, a burza za oknem trwała w najlepsze. Szum wiatru i stukot deszczu w okienne szyby co chwile przerywane były przez uderzenie błyskawicy. A to wszystko sprawiało, że mój sen powracał w całej okazałości z podwójną siłą. To było jakby postacie z najgorszych horrorów wpełzły w moje życie.-Grzmot błyskawicy przerwał moje rozmyślanie- No i masz... Znowu zaczęłam się bać.
Ej! Zaraz! Chwila! Co to jest?!
Nagle firanka zaczęła mocniej podwiewać i zobaczyłam jakiś majaczący na niej kształt! Podniosłam się do pozycji siedzącej i podciągnęłam kolana pod brodę.
Ręką wymacałam włącznik lampki nocnej, nie odrywając wzroku od dziwnego kształtu! Zapaliłam światło i jak się okazało...!!! Ten dziwny kształt był zwykłą gałęzią, a firanka zaczęła falować pod wpływem wiatru i otwartego okna.
-Ty głupia blondynko-szepnęłam do siebie odgarniając włosy do tyłu.
Zgasiłam światło i zaczęłam wpatrywać się w krzesło stojące w kącie. Czy mi się wydaje czy tam ktoś siedzi? Dziwne przypomina Samarę z tego głupiego horroru. -Zmarszczyłam brwi.-Dziwniejsze jest to, że śniła mi się dzisiaj. Nie, to pewnie tylko mój mózg płata mi figle.
Ona się chyba poruszyła!!! Czym prędzej zaświeciłam światło i tajemnicza Samara okazała się ubraniami, które wypakowałam z walizki i nie powkładałam jeszcze do szafy. -Ugh! Nienawidzę cię mózgu!
Nie mogłam tego już dłużej wytrzymać. Wstałam i wyszłam z pokoju, nie mogąc już tego wszystkiego wytrzymać. Dopiero na korytarzu się zatrzymałam.-Co ja mu tak właściwie powiem?! Cześć Klaus, chciałabym spać dzisiaj w twoim łóżku?! Bez sensu. No nic. Nie będę tutaj sterczała jak wariatka.
Cichutko zapukałam i weszłam do pokoju nie czekając na pozwolenie.
Spał. Rozparty na środku łóżka leżał nieruchomo i oddychał równomiernie. Nawet podczas snu otaczała go aura siły i władzy.
Nie! To był jednak zły pomysł. Okręciłam się na pięcie lecz nie zdążyłam nawet dotknąć klamki gdy usłyszałam męski, odrobinę zaspany głos.
-Co cię do mnie sprowadza kochana o tak późnej porze?- najwidoczniej nie tracił dobrego humoru nawet teraz.
Ej! Zaraz! Chwila! Co to jest?!
Nagle firanka zaczęła mocniej podwiewać i zobaczyłam jakiś majaczący na niej kształt! Podniosłam się do pozycji siedzącej i podciągnęłam kolana pod brodę.
Ręką wymacałam włącznik lampki nocnej, nie odrywając wzroku od dziwnego kształtu! Zapaliłam światło i jak się okazało...!!! Ten dziwny kształt był zwykłą gałęzią, a firanka zaczęła falować pod wpływem wiatru i otwartego okna.
-Ty głupia blondynko-szepnęłam do siebie odgarniając włosy do tyłu.
Zgasiłam światło i zaczęłam wpatrywać się w krzesło stojące w kącie. Czy mi się wydaje czy tam ktoś siedzi? Dziwne przypomina Samarę z tego głupiego horroru. -Zmarszczyłam brwi.-Dziwniejsze jest to, że śniła mi się dzisiaj. Nie, to pewnie tylko mój mózg płata mi figle.
Ona się chyba poruszyła!!! Czym prędzej zaświeciłam światło i tajemnicza Samara okazała się ubraniami, które wypakowałam z walizki i nie powkładałam jeszcze do szafy. -Ugh! Nienawidzę cię mózgu!
Nie mogłam tego już dłużej wytrzymać. Wstałam i wyszłam z pokoju, nie mogąc już tego wszystkiego wytrzymać. Dopiero na korytarzu się zatrzymałam.-Co ja mu tak właściwie powiem?! Cześć Klaus, chciałabym spać dzisiaj w twoim łóżku?! Bez sensu. No nic. Nie będę tutaj sterczała jak wariatka.
Cichutko zapukałam i weszłam do pokoju nie czekając na pozwolenie.
Spał. Rozparty na środku łóżka leżał nieruchomo i oddychał równomiernie. Nawet podczas snu otaczała go aura siły i władzy.
Nie! To był jednak zły pomysł. Okręciłam się na pięcie lecz nie zdążyłam nawet dotknąć klamki gdy usłyszałam męski, odrobinę zaspany głos.
-Co cię do mnie sprowadza kochana o tak późnej porze?- najwidoczniej nie tracił dobrego humoru nawet teraz.
-No bo wiesz... -splotłam dłonie za plecami i spuściłam głowę czując się zawstydzona i dziwnie naga mimo, że moja koszula nocna sięgała niemal do kolan. -Jest burza, a ja nie mogę zasnąć i tak się zastanawiałam...
-Kontynuuj, kochana.-oparł się o rzeźbienie łóżka i skrzyżował ręce na nagiej klatce piersiowej. A jego kołdra zsunęła się do bioder. W jednej chwili zapomniałam po co tu przyszłam i zaczęłam się zastanawiać czy ma coś na sobie. Mój wzrok mimowolnie padł na jego krocze i chyba odgadł moje myśli bo uśmiechnął się łobuzersko i ugiął jedną nogę w kolanie przez co jego wybrzuszenie stało się mniej widoczne.
Oblizałam spierzchnięte usta i kątem oka zobaczyłam, że on robi to samo.
-Zastanawiałam się czy twoja propozycja jest nadal aktualna.-powiedziałam i przez chwile panowała idealna cisza zmącona jedynie przez panującą za oknem burze, aż wreszcie odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach, a oczy iskrzyły się wesołością.
-Jak zwykle służę pomocą uroczej damie.-przesunął się i odchylił róg kołdry poklepując miejsce obok siebie.
Zawstydzona bez słowa podeszłam do jego łóżka i weszłam pod kołdrę, kładąc się przy brzegu tyłem do niego.
Nagle poczułam jak jego silna dłoń rozparta na moim brzuchu przyciąga mnie do siebie.
-Spokojnie. Nie ugryzę cię-wyszeptał całując mnie delikatnie w szyję- chyba, że będziesz tego chciała i nawiązując do twoich myśli, gdy mam gości śpię w spodniach.
-A gdy nie masz gości?- wypsnęło mi się z ciekawości. Jezu jak ja mogłam powiedzieć coś takiego!!
-Cóż... W czasach mojego ludzkiego życia panowały inne zwyczaje.-potarł nosem mój kark przyprawiając mnie tym samym o drżenie całego ciała.-Chętnie bym ci o nich opowiedział lecz sądzę iż powinniśmy już spać.
Leżałam na boku, a jedna rękę położyłam na brzuchu. Nawet nie zauważyłam kiedy nasze dłonie zaczęły się stykać. Najpierw lekko muskać, a później coraz bardziej aż usnęliśmy ze splecionymi dłońmi.
Siema, elo, co tam? :*
A oto pierwszy rozdział w tym roku :D
Przepraszam, poprawę obiecuję. Ilościową i jakościową, ale chyba nie jest tego mało, błędy poprawie bo pisałam na telefonie, a gify dodam w ciągu kilku dni. Mam nadzieję, że nie jest straszny. Kocham was i nie zawieszam bloga.
Wasza blogerka :* :*
A oto pierwszy rozdział w tym roku :D
Przepraszam, poprawę obiecuję. Ilościową i jakościową, ale chyba nie jest tego mało, błędy poprawie bo pisałam na telefonie, a gify dodam w ciągu kilku dni. Mam nadzieję, że nie jest straszny. Kocham was i nie zawieszam bloga.
Wasza blogerka :* :*
czekam na next i życz weny!!
OdpowiedzUsuńJejciu nawet nie wiesz jak się stęskniłam za twoim opowiadaniem *o* kocham twój styl pisania i oczekuję z niecierpliwością na kolejny rozdział! :3 Pozdrawiam cieplutko! :D <3
OdpowiedzUsuńJezu jaki uroczy rozdział <3
OdpowiedzUsuńTak czekałam na następną notkę
Kocham twój blog, czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pozdrawiam :*
Wszystko fajnie :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment przytulasa Caroline i Klausa
Czekam na next !
Kiedy następny rozdział ? :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością !
Ale super, bardzo fajny rozdział. Czekam na kolejny. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czytalam go juz kilka razy.
OdpowiedzUsuńWeny życzę! xd
Kiedy następny rozdział ? :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział <3 Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKIEDY NASTĘPNY? Proooszę żeby był szybko... <3 Kocham twój blog i proszę o kolejny rozdział. Przeczytałam wszystko za jednym zamachem i ja chcę więcej!
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńTo jest coś świetnego! Jedenz najlepszych blogów o Klaroline, jakie czytałam!
OdpowiedzUsuńCo chwila wybuchałam śmiechem- świetne dialogi! Było też romantycznie, a te opisy...! Perfekcja, wszystko mogłam sobie dokładnie wyobrazić.
Pomysł na historię też świetny. Klaus nauczycielem, a Caro jego uczennicą ? Podejżanie bardzo mnie to kręci XD
Jedyne, co mam do zarzucenia to, że w momencie jak Caro włącza muzykę to nie włącza radia, a odtwarzacz- wydaje mi się, że tak byłoby poprawniej :)
No i było jedno powtórzenie, a konkretniej słowa "noc".
Poza tym jest idealnie. Niektóre fragmenty czytałam po dwa razy, bo tak mi się podobały ;D
Masz świetny styl pisania i ogólnie bardzo mi się podoba całe opowiadanie.
Nigdy nie obserwuję, po 1 rozdziale, także zobaczę jeszcze jak sobie będziesz radzić i najwyżej wtedy to zrobię. Ułatwiłoby mi sprawę, gdybyś mnie informowała o nn ;)
Zapraszam także do siebie, no i życzę weny ;*
http://hsdsintvd.blogspot.com/
PS Klaus i Caro leżący na łyżeczkę ? Tego bym się nie spodziewała XD
Kiedy następny ? *W*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNa tego typu komentarze jest odpowiednia zakładka pod nazwą''SPAM''
UsuńSorry :D
UsuńOki, spoko :D
UsuńKiedy następny rozdział ? :>
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKomentarze ze spamem będą usuwane. Na takie komy jest odpowiednia zakładka :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńspam
UsuńCzekamy na next :D
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nn?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedy planujesz dodac następny rozdział? Czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Bardzo mi się podoba i mam nadzieję że niedługo dodasz nexta.
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział ! Nareszcie Klaroline nabiera tempa xD Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały xDD ;D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam , że dopiero teraz komentuje . Odkryłam twojego bloga nie dawno (a tak dokładnie dzisiaj ) i przeczytałam wszystkie rozdziały . Ten jest cudowny czekam na następny .
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny ??? :)
OdpowiedzUsuńkiedy nn ? :<
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu dodasz rozdział?!?!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, bądźcie cierpliwi. Napisała że ma sporo nauki, pisze na telefonie i bloga nie zawiesza wiedz za jakiś czas pojawi się kolejny rozdział naszej ukochanej historii Klaroline. Poza tym aby napisać takie cudo nieźle trzeba się na męczyć...to wymaga czasu.
OdpowiedzUsuńJestem pewna że gdyby blog miał być zawieszony powiedziała by nam o tym.
Wiec czekajmy:)
Świetny rozdział. Masz talent do pisania. Nie dawno znalazłam to opowiadanie i jest ono za przeproszeniem zajebiste. Czytałam mnóstwo opowiadań o Klausie i Caroline i szczerze mówiąc jest ono jednym z najlepszych. Mam nadzieję że niedługo dodasz nexta. PS życzę weny.
OdpowiedzUsuńJej cudeńko .! <3
OdpowiedzUsuńP.S .Zapraszam do mnie bo pojawił się nowy rozdział ! :)
Świetny blog, podoba mi się pomysł z tymi zdjęciami :) czytam i nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZapraszam, żebyś oceniła mojego bloga :)
http://zawsze-trzymajmysie-razem.blogspot.com/
Pozdrawiam Szara :D
Świetny!!! Przeczytałam wszystko jednym tchem!!! Najlepszy blog o Klaroline!!!! Życze weny !!! Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń