REBEKAH.
Siedziałam
i popijałam Jacka Danielsa Gdy zadzwonił telefon :
- Elijah, co u ciebie? – cieszyłam się z telefonu
brata.Od kilku miesięcy był z Katheriną we Włoszech.
- Świetnie,wręcz cudownie – słychać było w jego głosie
entuzjazm, radość i coś jeszcze jakby satysfakcję?
- Podziękuj Katherinie ode mnie,dawno nie słyszałam cię
takiego szczęśliwego!
- Siostro,czy wiesz gdzie jest nasz brat,Niklaus? –
spytał z nutą sarkazmu.
- Nie,a czy coś się stało? – martwiłam się czy znowu się
nie wpakował w jakieś kłopoty.
- Tak! Nasz drogi,kochany braciszek został nauczycielem !-
cieszył się jakby wygrał złoto na Olimpiadzie.Ja jak to usłyszałam o mało co
się nie zachłysnęłam drinkiem.
- Nie,to nie możliwe! Nik za żadne skarby nie zostałby
nauczycielem.
- Przegrał zakład i musi za karę przez rok wykładać na jakiejś
uczelni albo w szkole.
- Gdzie?! – byłam zszokowana,Klaus i szkoła? Dobre sobie.
- Wybrał studia,dokładnie Stanford.– teraz już był spokojny.
-Podaj mi adres – Musiałam wiedzieć,przecież nie zostawię
go samego! Zawsze trzymaliśmy się razem.Teraz czułam coś jeszcze.Byłam
wściekła! Dlaczego Nik nic mi nie powiedział ! – O co się założyliście?
-Czy to ważne o co ? – chciał się wymigać i wiedziałam,że nie wyciągnę tego od niego więc dałam za wygraną.– Błahostka,nie wiem
co wykłada.Adres wyślę ci sms-em – po drugiej stronie usłyszałam Katherinę
jak coś mu szepce ale zbyt cicho bym mogła usłyszeć.– Bekah muszę
kończyć pogadamy innym razem – odparł w wampirzym tempie po czym się
rozłączył, że nawet nie zdążyłam odpowiedzieć „pa’’.Nienawidzę gdy ktoś tak się rozłącza.
Po minucie dostałam sms od Eliah’y z adresem. Dokończyłam
drinka za jednym razem i poszłam się spakować.Następnie zadzwoniłam do
Stefana.
- Hej, kochanie. – powiedział, jak ja kochałam jak on mnie tak
nazywał.
-Cześć skarbie.Co byś powiedział na studia w Stanfordzie?
- Jak to,nie rozumiem, możesz mi to wytłumaczyć ? – Był wyraźnie zbity z tropu
.
- Klaus będzie tam wykładał i nie mogę go zostawić samego.Długa
historia później ci wytłumaczę.
- Okeeej.Ale obiecałem Jeremiemu , że pomogę mu przy wnoszeniu mebli
do nowego domu, więc co powiesz na to, że dojadę do ciebie za parę dni
? – po tym jak Elena spaliła dom na jego miejscu powstał nowy, w którym
odkąd ukończył 18 lat mieszka sam Jeremy.
- Spoko.Już wysyłam ci adres ,Pa.
- Do zobaczenia kochanie.– po czym się rozłączył.
Zaniosłam torby do samochodu, następnie wsiadłam i odjechałam.
KLAUS.
Wszedłem do domu i poczułem ten sam klimat co 100 lat temu, kiedy
ostatnio tu byłem. Wiktoriańskie meble w salonie wyglądały dokładnie tak jak
je zapamiętałem.Wszystko było przykryte prześcieradłami w każdym pokoju :stoły, krzesła, fotele, łóżka i szafki aby uchronić je od zniszczenia.
Grube, ciemne zasłony zakrywały okna aby uchronić obrazy przed
wyblaknięciem spowodowanym słońcem. Rozsunąłem je. Dom zawiera kuchnię (
której nikt nie używa oprócz lodówki w której trzymam krew na wszelki
wypadem bo zwykle żywię się "na mieście " ),moją pracownie, pokój
w którym trzymam swoje najcenniejsze skarby i te najstarsze ,w tym pokoju okna
są zamurowane .W domu jest sześć sypialni, w każdej z nich jest garderoba i
łazienka.
Uznałem, że trzeba tu posprzątać więc wyszedłem i
zahipnotyzowałem pięć osób aby tu posprzątały a następnie wyszły i zapomniały o
tym.
REBEKAH:
Na miejscu byłam jakieś 6 godzin później.Przed spotkaniem z
Klausem wolałam się rozpakować.Pokój jak na akademik jest duży.W pokoju są
dwa duże łóżka, więc nieuniknione jest , że będę mieć współlokatorkę.Ściany
są pomalowane na cytrynowo a na nich wiszą jakieś małe tandetne obrazki ale
jednak nadają mu przytulny wygląd.Meble są z ciemnego drewna.Przy każdym łóżku stoi nocna szafka a na
niej lampka.Oprócz tego są dwie duże szafy i cztery duże komody.Czyli każda ma po
jednej szafie i dwóch komodach.Nie za wiele ale musi wystarczyć. Zabrałam się do
rozpakowywania. Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają i odwróciłam się w
tamtym kierunku. Wszystkich się spodziewałam ale nie jej.
CAROLINE
Weszłam do akademika.Chwilę zajęło mi znalezienie pokoju, który
będę dzielić ze współlokatorką. Muszę ją oczywiście zahipnotyzować, aby nie
wygadała, że trzymam w lodówce torebki z krwią, ale poza tym będzie
"normalnie ".O ile tak można nazwać mieszkanie w jednym pokoju
wampirzycy i człowieka.Kto wie może nawet będziemy przyjaciółkami -
mimowolnie się uśmiechnęłam -. Właśnie otworzyłam drzwi i miałam się przywitać
kiedy zobaczyłam JĄ . - od razu uśmiech znikł z mojej twarzy zastąpiony
zaskoczeniem.
- Rebekah !? A co ty tutaj robisz ?! - spytałam
zdezorientowana . Po jej minie widziałam , że czuje to samo .
- Caroline? Właśnie miałam cię spytać o to samo.
- Myślałam , że po tylu latach masz już dość studiowania.
- Tak naprawdę to nigdy nie studiowałam.- Odpowiedziała
lekko speszona, wręcz nieśmiało.Jak nie ona.
- Naprawdę?! - Nie spodziewałam się, że ktoś kto ma jakieś 1000 lat nigdy nie studiował.
- Tak, zawsze wolałam się bawić, chodzić na zakupy itp. sama
rozumiesz - teraz dziwna atmosfera zaczynała opadać zastąpiona bardziej przyjazną
.Dziwne! Chyba właśnie zaczęłam postrzegać Rebekę nie tylko jako zimną sukę.
Zobaczyłam, że jest nawet fajna.
- Jasne,ale przecież na studiach też można się bawić, imprezować i w ogóle. Szczerze to studia słyną głównie z imprez.- Powiedziałam z cwanym uśmieszkiem na ustach.
- Widziałaś ulotki? Podobno dziś wieczorem ma być impreza
rozpoczynająca studia.-Wtem podała mi ulotkę z informacją o zabawie.
- To co? - spytałam z szatańskim uśmieszkiem- Życie
studenckie czas zacząć - wybuchłyśmy śmiechem, nawet nie wiedziałam ,że mogę z
nią tak na luzie pogadać.
- A tak w ogóle co studiujesz?
- Historię sztuki a ty ?
- Architekturę wnętrz. Nie mam takich zdolności malarskich co
Klaus ale tam nie trzeba za wiele umieć malować, z resztą zawsze można użyć
perswazji - uśmiechnęła się do mnie złowieszczo.W tej chwili coś sobie
uświadomiłam. Skoro ona tu jest to Klaus też może być.
- Rebekah ? - nie wiedziałam jak mam się zapytać.
- Mmm... ? Co?
- Jest z tobą tutaj ktoś jeszcze?
- Stefan przyjedzie za kilka dni, obiecał pomóc Jeremiemu.
- Nie chodzi mi o Stefana, tylko o... - jasne cieszyłam się, że
zobaczę Stefana bo ostatnio jakoś ze sobą nie gadaliśmy i nie zdążyłam się
pożegnać ale ciągle myślałam o Klausie.
- To o kogo ci chodzi ?- Była wyraźnie zbita z tropu.
- No wiesz. Czy któryś z twoich braci tu studiuje ?
Przez chwilę, która wydawała się trwać wieczność zastanawiała się
lecz po chwili odpowiedziała stanowczo.
- Nie ! - Mimowolnie odetchnęłam, nawet nie wiedziałam ,że
wstrzymuję oddech.
- A co ? Coś się stało?
- Nie,nie! Tak tylko pytam,z ciekawości. - Byłam
zdenerwowana i się bałam , że pierwotna to wyczuje więc postanowiłam zmienić
temat - W co się ubierasz na imprezkę ?- Bekah wyraźnie się rozpromieniła i już
gadałyśmy o ciuchach i przystojniakach jakich spotkamy na imprezie.
Po chwili przypomniałam sobie,że zostawiłam jeszcze jedną
walizkę w samochodzie. Powiedziałam,że zaraz dokończymy rozmowę i wyszłam.
KLAUS
Gdy sprzątali nie mogłem znieść tego hałasu odkurzaczy, czyszczenia itp. więc postanowiłem się przejść i zobaczyć co się zmieniło w
ciągu 100 lat. Myślałem że przez ten czas zmieni się tu o wiele więcej.Lecz
tak naprawdę nic się nie zmieniło. No może poza oknami które zostały
wymienione na współczesne,nowe, lepsze. Właśnie przechodziłem
niedaleko akademika, gdy moją uwagę przykuła blondynka o długich
kręconych włosach stojąca przy samochodzie.Od razu pomyślałem o Caroline,o dziewczynie mojego życia. - nie!- pomyślałem - to nie może być ona. Co
ona by tu robiła ?!-Odwróciłem głowę i zamrugałem kilka razy.Gdy
spojrzałem znowu w tamtym kierunku, nikogo nie było.- tracę zmysły -
pomyślałem.- muszę o niej zapomnieć.Ale żeby to było takie proste.- westchnąłem - Nagle
moją uwagę przykuła jakaś ulotka wisząca na pobliskim drzewie,informująca o
dzisiejszej imprezie,dla studentów.Wyglądam bardziej na studenta niż
na wykładowcę,poza tym nikt mnie nie zna.To dobra okazja aby się pożywić i
zabawić.
CAROLINE :
W korytarzu i na schodach już był mały tłum
.Większość rozmawiała o imprezie,zajęciach i innych sprawach studenckich.Gdy zostawiam auto na parkingu było tam może z 30 samochodów ,teraz miałam
wrażenie,że jest ich z milion.
Chwilę zajęło mi znalezienie mojego
cudownego niebieskiego autka które dostałam od mamy jako prezent na studia.Gdy je znalazłam zaczęłam przeszukiwać torebkę w celu znalezienia kluczyków.Gdy wypadły na ziemię i schyliłam się by je podnieść poczułam jakby ktoś mnie obserwował.Przeszedł mnie dreszcz, rozejrzałam się ale na parkingu nie było nikogo oprócz mnie i grupki dziewczyn po drugiej stronie parkingu, które rozmawiały o modzie. Zignorowałam to uczucie ale szybko wyjęłam swoją torbę z bagażnika i w tempie zbyt szybkim aby nazwać je ludzkie wbiegłam do akademika.
Jak wam się podoba wam pierwszy rozdział i komentujcie bo nie wiem czy ktoś to czyta.0