- Hej . Co się stało? -spytałam Mike'a .
-Ta ,cholerna wiedźma nie chce mnie wpuścić do środka.-powiedział zirytowany.
-Odsuń się .-powiedziałam i wyjęłam z małej czarnej torebki klucze do pokoju.
Sprawnie otworzyłam drzwi i chciałam wejść do środka . Usłyszałam krzyk Mike'a i nim zdążyłam się zatrzymać poczułam jak odbijam się od niewidzialnej bariery i z impetem lecę na przeciwną ścianę. Napięłam wszystkie mięśnie przygotowując się do przeszywającego bólu lecz zamiast zimnej kamiennej ściany poczułam stalowe mięśnie i ciepłe silne ramiona obejmujące mnie w pasie chroniąc przed upadkiem.
-Wow, co to było? -spytałam zdezorientowana i odchyliłam głowę w stronę pierwotnego. Dzieliły nas już tylko centymetry. Wystarczyłoby ,że lekko się pochyli.
-Zapomniałem ci powiedzieć ,że Davina założyła blokadę. -powiedział przepraszająco z tym swoim brytyjskim akcentem.
Jak na zawołanie drzwi się otworzyły a w nich stanęła urocza brunetka, która popatrzyła się na nas pytającym wzrokiem. W sumie nic dziwnego . Nadal staliśmy do siebie przytuleni. Delikatnie wyswobodziłam się z objęć Pierwotnego i podeszłam do czarownicy próbując ukryć zmieszanie.
-Myślałam ,że przyjedziecie trochę później. -powiedziała brunetka.
-Mocna ta twoja bariera. - powiedziałam zerkając na drzwi.
-A tak , dałam trochę za dużo szałwii.-na jej twarzy wykwitły rumieńce. -Miałam to właśnie poprawić aby bariera tylko lekko odpychała ale właśnie przyjechaliście.
-Mogę wejść? -spytałam czując się niezręcznie tak stojąc na korytarzu i rozmawiając przez próg.
-Tak, jasne wejdź .Przecież to i tak twoje mieszkanie.-powiedziała , odsuwając się i przepuszczając mnie w drzwiach.
-Ehem. -dobiegło mnie , krótkie, głośne chrząknięcie Pierwotnego ,o którym przez chwilę zapomniałam. -A ja?
-No dobra jego też zaproś.-rzuciłam do wiedźmy wchodząc do środka.
-Wejdź Klaus. -powiedziała zrezygnowanym tonem i zaraz za nim zamknęła drzwi.
-A co ze mną?! -dobiegł mnie oburzony głos Mike'a.
-A ty możesz zaczekać na zewnątrz.-powiedziała czarownica z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy.
Nie wiem o co im poszło ale postanowiłam się nie wtrącać wypytam ją o to później.
-Więc .Na czym polega to twoje zaklęcie?
-Przede wszystkim nie wolno ci dotykać tych bukiecików -powiedziała wskazując palcem , a ja dopiero teraz dostrzegłam malutkie wiązanki kwiatowe umieszczona w rogach drzwi.
-No dobra , coś jeszcze?
-Jak tylko wróci Pierwotna to wykonam zaklęcie abym nie musiała za każdym razem biegać jak będziecie chciały zaprosić do środka kogoś nadnaturalnego. Na razie tylko ja mogę to zrobić. -powiedziała dziewczyna zabierając torebkę i udając się do wyjścia. -Myślę ,że nie jestem wam już potrzebna więc wracam do domu. -powiedziała i już po chwili jej nie było.
Podeszłam do komody i wyjęłam z niej krótkie, dżinsowe szorty i różową , luźną bluzkę z krótkim rękawem. Zabrałam rzeczy do łazienki nie patrząc na pierwotnego. Od czasu pocałunku nie potrafiłam na niego spojrzeć nie rumieniąc się przy tym jednocześnie. Przygryzłam dolną wargę , która nadal była lekko opuchnięta od porannych pocałunków
Po chwili wyszłam z łazienki , ubrana w swoje ciuchy , z lekkim makijażem na twarzy. Włosy związałam w kucyk , aby wygodnie mi się pracowało.
Klaus siedział na łóżku i czytał jedną z książek.
- Możemy już iść . -powiedziałam i założyłam białe trampki.
-Jak już skończysz to co,masz do zrobienia ...-zaczął leczu przerwałam.
-Zorganizować festyn i pomóc w przygotowaniach.
-Więc jak już skończysz to tu przyjedziemy i się spakujesz.
-Dlaczego?
-Jak to dlaczego? Chyba nie muszę ci przypominać ,że twój były chce cię zabić. -powiedział kładąc delikatny nacisk na słowo "były".
-A co to ma do rzeczy? Przecież mam blokadę na drzwi. On tu nie wejdzie.
-A po za domem? Gdy wyjdziesz po krew albo gdzieś indziej?
- Bądźmy optymistami. Może wyjechał już jak najdalej stąd?
-Jestem realistą i zamierzam go dorwać a następnie zabić.A do tego czasu mieszkasz u mnie.
-Oj przestań .A tak po za tym to mam masę rzeczy do zrobienia i albo zostajesz tutaj albo wychodzisz.- dla podkreślenia chwyciłam klucze i otworzyłam drzwi.
-No jasne ,że idę. Przecież cię nie zostawię samej .Czy ty musisz mi tak wszystko utrudniać ,kochana?- przechodząc obok mnie zatrzymał się i delikatnie pogłaskał mnie po policzku intensywnie wpatrując się przy tym w oczy.
-Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Dziękuję ci ,że jesteś Klaus.
-Dlaczego?
-Jak to dlaczego? Chyba nie muszę ci przypominać ,że twój były chce cię zabić. -powiedział kładąc delikatny nacisk na słowo "były".
-A co to ma do rzeczy? Przecież mam blokadę na drzwi. On tu nie wejdzie.
-A po za domem? Gdy wyjdziesz po krew albo gdzieś indziej?
- Bądźmy optymistami. Może wyjechał już jak najdalej stąd?
-Jestem realistą i zamierzam go dorwać a następnie zabić.A do tego czasu mieszkasz u mnie.
-Oj przestań .A tak po za tym to mam masę rzeczy do zrobienia i albo zostajesz tutaj albo wychodzisz.- dla podkreślenia chwyciłam klucze i otworzyłam drzwi.
-No jasne ,że idę. Przecież cię nie zostawię samej .Czy ty musisz mi tak wszystko utrudniać ,kochana?- przechodząc obok mnie zatrzymał się i delikatnie pogłaskał mnie po policzku intensywnie wpatrując się przy tym w oczy.
-Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Dziękuję ci ,że jesteś Klaus.
REBEKAH
Leżałam na kocu i czytałam moje ulubione pisemko o modzie na skraju jeziora podczas gdy Stefan nurkował w wyjątkowo czystej wodzie .
-Skarbie ,chodź do mnie. Woda jest wspaniała.-dobiegł mnie jego głos.
-Przykro mi kotku ale dziś się tylko opalam.
-Bo zaraz do ciebie pójdę.
-To groźba czy obietnica?-spytałam nie odrywając wzroku od czasopisma.
W tym samym momencie poczułam jak odrywam się od ziemi i unoszę się w mokrych ramionach wampira.
-Nie chciała przyjść góra do Mahometa .
-Co zamierzasz ze mną zrobić?
-Zobaczysz.- powiedział wyszczerzając swoje śnieżnobiałe zęby w uśmiechu.
-Nie, nie zrobisz tego!
-Jesteś tego pewna?- spytał wchodząc już powoli do wody.
-Nie , ale woda wydaje się dzisiaj zimna.
Gdy fale jeziora były już wystarczająco wysoko by muskać moje stopy przyprawiając tym samym całe ciało o gęsią skórkę objęłam Stefana mocniej za szyję i chwyciłam się jedynej skutecznej wymówki , która zawsze działała w takiej sytuacji.
-Stefan , mam telefon przy sobie. -wykrzyczałam na jednym tchu. Moje serce szybko waliło bo woda była lodowata.
-Tak ? Ciekawe gdzie? -pochylił się i wyszeptał mi do ucha.-Skarbie ta wymówka by ci się udała gdyby nie to ,że masz na sobie wyłącznie bikini.
Nagle poczułam jak lodowate fale otaczają całe moje ciało.Zanurzyłam się po czubek głowy a następnie odzyskałam na tyle świadomość aby odbić się od dna. Gdy się wynurzyłam woda sięgała mi niewiele powyżej talii. Odgarnęłam mokre włosy i z założonymi rękami spojrzałam wściekle na Stefana.
-Przez ciebie jestem cała mokra i do tego pewnie mam rozmazany makijaż.
-Kochanie wyglądasz pięknie , a jeśli chcesz to mogę ci pomóc pozbyć się tych mokrych ubrań.
-Wiesz co? Kobiety w XXI wieku mają taki jeden cudowny wynalazek. Nazywa się foch. -odwróciłam się do niego plecami i pognałam na brzeg, gdzie znajdował się mój ręcznik.
Jednak jak tylko przemierzyłam kilka metrów poczułam uścisk na nadgarstku.
-Oj, Bekah nie gniewaj się już tak. Przecież wiesz ,że cię kocham. -powiedział przybliżając się do mnie coraz bardziej. Po chwili objął mnie w talii , nachylając się coraz bliżej moich ust. -Skarbie...-Nie potrafiłam się na niego zbyt długo gniewać. Przewróciłam oczami i wpiłam się w jego usta obejmując go tym samym za szyję. Jego usta były takie słodkie, delikatne i miękkie.Wprost cudowne. Słyszałam nasze przyśpieszone bicie serc.Jego język splątał się z moim w namiętnym pocałunku.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-No dobra .Tym razem ci wybaczę, ale nie myśl ,że następnym razem pójdzie ci tak łatwo. -powiedziałam na nowo przyciągając go do siebie i całując tym razem powoli, delektując się każdym nawet najmniejszym pocałunkiem. W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy śmiech Salvatore'a.
CAROLINE
Przygotowania do festynu odbywały się na sali gimnastycznej w której już wszyscy się zebrali i w grupkach wesoło gadali. Po chwili podbiegła do mnie rudo włosa dziewczyna w zielonej, letniej sukience.
-Caroline gdzieś ty się podziewała?! Zapchałam ci chyba całą skrzynkę ale nie odbierałaś . Festyn już jutro , a my praktycznie nic nie mamy.
-Spokojnie Amy . Zdążymy. Zbierz chłopaków , będą potrzebni do ustawiania sceny i rozkładania sprzętu. My zajmiemy się plakatami , ulotkami i robieniem platformy.
-Gdzie byłaś przez te dwa dni?.
- Byłam chora i musiałam odpocząć.- skłamałam.
-Dobra, ale mogłaś nas uprzedzić czy coś to byśmy to sami jakoś zorganizowali. A tak , to nie wiem czy się uwiniemy.
-Damy radę .Festyn odbędzie się na placu przed szkołą . -powiedziałam.Po czym miedzianowłosa oddaliła się przekazując innym instrukcje.
Po chwili drzwi od sali otworzyły się i wszedł do niej nie kto inny jak Klaus. Muszę przyznać ,że w tych czarnych skórzanych spodniach i granatowym tiszercie wyglądał naprawdę seksownie. Za co natychmiast skarciłam się w myślach. -Caroline o czym ty myślisz!!!
-A co ty tu robisz? -spytałam. Wyjęłam z torby zeszyt i długopis i zaczęłam planować wszystkie przygotowania.
-Pilnuję aby nie stała ci się krzywda.
- Tu jest co najmniej trzydzieści osób. Nic mi się nie stanie.
- W takim razie powiedzmy ,że przyszedłem ci pomóc. Jutro festyn a z tego co widzę zostało ci sporo rzeczy do zrobienia.- nie przestawał się uśmiechać. Dlaczego on zawsze musi mieć rację?
-Naprawdę? Czyli nagle zacząłeś udzielać się charytatywnie?
-Dla ciebie wszystko. -powiedział kładąc rękę na sercu.
-Profesor Mikaelson. A co pan tutaj robi? -dobiegł mnie głos jakiegoś chłopaka . Odwróciłam się do niego. -stał trzymając w rękach deskę.
-Jak chcesz to możesz pomóc chłopakom przy budowaniu sceny.-powiedziałam w stronę Klausa i oddaliłam się w kierunku dziewczyn.
-Hej dziewczyny.-powiedziałam uśmiechając się przyjacielsko. -Przepraszam ,że mnie nie było ale byłam zajęta. -popatrzyłam na ich miny , które wyrażały lekką wściekłość oraz obojętność.
-Jeśli się uwiniemy do jutra to będzie prawdziwy cud. -powiedziała jedna z nich , a reszta jej przytaknęła.
-No dobra to jaki w ogóle jest plan?- spytała inna.
- Kilka dziewczyn musi iść roznosić ulotki , a reszta zrobić kostiumy na paradę oraz plakaty , transparenty i takie tam podobne. -powiedziałam.
I tak rozpoczęły się krzyki dziewczyn ,że połowa chce iść roznosić ulotki a druga połowa chce robić kostiumy na paradę.
Tak więc zostałam sama z całą masą brystoli oraz rzeczy potrzebnych do zrobienia transparentów i plakatów promujących przedsięwzięcie.
Westchnęłam zrezygnowana i zabrałam się do pracy. Nie było aż tak źle jak mi się początkowo wydawało . Może i nie mam takich zdolności jak Klaus ale umiem jeszcze napisać na kartce "Ratujmy zwierzęta " albo "Wspieramy schroniska dla bezpańskich kociaków" . Byłam zadowolona z moich osiągnięć gdy nagle podszedł do mnie ten , którego starałam się od kilku godzin unikać.( Co nie było wcale łatwe) . Nie wiedziałam jak mam się przy nim zachować odkąd wyznał mi miłość.Co było dla mnie sporym zaskoczeniem ale poczułam takie dziwne ciepło w środku. Już sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Raz czuję go niego wstręt, odrazę, nienawiść , a zaraz potem chce mi się skakać z radości na sam jego widok.
-Robisz plakaty, kochana? -spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Na samo brzmienie ostatniego słowa serce zabiło mi mocniej.
Musiałam schować dumę do kieszeni i choć raz poprosić o pomoc Pierwotnego.
-Właściwie to tak. -zaczęłam-Mógłbyś użyć swoich talentów malarskich i mi pomóc?Proooszę.-spytałam robiąc maślane oczy.
-Dobra , daj mi te kartki. -powiedział uśmiechając się szeroko .
-Dziękuję , jesteś cudowny.-wspięłam się na czubki palców i pocałowałam go w policzek.
Sekundę później dotarło do mnie co właśnie zrobiłam. Zrobiłam krok w tył i aby ukryć rumieniec odwróciłam się do niego plecami sięgając po biały brystol i wręczając go hybrydzie. Zauważyłam również ,że kilka osób uważnie mi się przygląda. Pewnie widzieli mój wyczyn. Ale szczerze mówiąc to nie obchodziło mnie za bardzo ich zdanie , a przynajmniej nie w tej chwili.
-Więc co mam narysować i czym mam to zrobić? -spytał nadal się uśmiechając i tym samym przerywając niezręczną ciszę , za co tak nawiasem mówiąc byłam mu wdzięczna .
-Czym chcesz . Tematykę chyba znasz.Chrońmy bezdomne zwierzęta. Wymyślisz coś . -powiedziałam pewnie. Na co on zaśmiał się pod nosem.
-Z czego się tak śmiejesz? -spytałam marszcząc brwi.
-Cóż za ironia. Jeszcze dwa miesiące temu sama kazałaś mi się żywić zwierzętami. -mruknął cicho tak abym tylko ja go usłyszała.- Jelonek Bambi, Tom , Jerry... Pamiętasz?
-Ej! Po pierwsze to było dawno , a po drugie lepiej abyś zabijał zwierzęta niż ludzi.
-Odezwała się przewodnicząca kampanii "Chrońmy pieski" .
- O teraz to już przegiąłeś! -chwyciłam za pędzel leżący obok mnie na stoliku i strząsnęłam z niego kilka kolorowych kropel farby wprost na koszulkę hybrydy.
-O kochana , nie ładnie.Przeproś.
-Nigdy .-powiedziałam rozbawiona jego obecną miną.
-A więc wojna. -powiedział i odpłacił mi się tym samym tylko ,że z nawiązką. W tym momencie moja blado różowa bluzka z krótkim rękawkiem była cała w kolorach tęczy.
-Klaus! Ty draniu! Na twoim miejscu cieszyłabym się ,że nie można cię zabić! - krzyknęłam i zaraz pożałowałam swoich słów , bo kilka ciekawskich głów znów zwróciło się w moją stronę.
-Teraz jesteśmy kwita. -z uśmiechem na twarzy wrócił do malowania. Zaś ja udałam się szybkim krokiem w stronę łazienki.
Na szczęście ani jedna kropla farby nie trafiła na moja twarz tak,że makijaż był cały , natomiast bluzka nie prezentowała się najlepiej a szczególnie pomarańczowa plama wielkości orzecha znajdująca się dokładnie między biustem, na samym środku. Praktycznie cały przód bluzki pokrywały zielone, niebieskie i brązowe plamki. Westchnęłam ciężko . Cóż miałam zrobić. Chwyciłam za kucyk i delikatnie ściągnęłam gumkę pozwalając by loki swobodnie opadły mi na ramiona. Włosy przynajmniej częściowo zasłonią bluzkę.
Gdy wróciłam do sali ujrzałam Klausa dokańczającego plakat.
Widniał na nim uroczy szczeniaczek , trzymający w pyszczku tabliczkę z napisem" przygarnij mnie" .Z wrażenia ,aż zaparło mi dech w piersiach.
Chyba usłyszał jak się zbliżam bo odwrócił się do mnie , patrząc tym swoim zniewalającym spojrzeniem.
-I jak ? Może być?
-Ty się jeszcze pytasz? To jest cudowne, Niesamowite. Ten szczeniak wygląda jakby zaraz miał wyskoczyć z papieru. Nie było mnie może piętnaście minut a ty namalowałeś coś co ja bym malowała chyba z rok.
-Oj, no bez przesady . To tylko zwykły pies. Nic niezwykłego.
- Dla ciebie może nie, ale ja bym zabiła za taki talent.
-Naprawdę? Nawet niewinnego człowieka?
-Weź przestań tak się tylko mówi.
-Jak chcesz , ale prędzej czy później i tak każdy wpada w głód krwi. Wiem coś o tym . Niejedno w życiu widziałem.
-Ja nie jestem taka jak każdy. - odwróciłam się i dokończyłam mój plakat.
DAVINA
Odkąd wyszłam z pokoju Caroline ten debil za mną łaził i mnie prześladował doprowadzając tym samym do szału. Spokój znalazłam dopiero gdy dotarłam do domu Pierwotnego. Całe szczęście ,że moja sypialnia jest wystarczająco oddalona od tego idioty.
-Słuchaj. Przez jakiś czas będziemy żyć pod jednym dachem więc dobrze by było gdybyśmy ograniczyli nasze spotkania do minimum. Co ty na to? -spytała.
-Choć raz z ciężkim sercem muszę się z tobą zgodzić.
-No to super. -powiedziałam wchodząc do mojego ,tymczasowego pokoju.
Jak tylko zamknęły się za mną drzwi poczułam jakąś taką dziwną pustkę. Jakby część mnie odeszła razem z tym debilem . Ale przecież to niemożliwe . To był tylko jeden pocałunek. Nic więcej. Nic nie wartego wspominania. Choć przyznam szczerze,że jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś , kto by aż tak dobrze całował.
Ogarnij się Davi !!! - skarciłam się w myślach. -To nie może być prawda ! Ty nic nie czujesz do tego idioty! Zresztą jak w ogóle mogłaś pomyśleć ,że będzie inaczej?!
CAROLINE
Jak tylko skończyłam plakaty i transparenty zajęłam się kateringiem . Przypilnowałam aby były już gotowe i naszykowane bilety. Następnie zobaczyłam czy chłopaki postawili już wszystkie namioty z grami , zabawami i konkursami. Dochód z tych zbaw zostanie przekazany oczywiście na cele charytatywne .
Po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik wreszcie mogłam spokojnie udać się do domu, swojego domu. Klaus początkowo upierał się przy tym , tłumacząc mi jakie to niebezpieczne lecz pozostałam nieugięta i w zamian za to odwiózł mnie do akademika i podprowadził pod same drzwi.
-Nadal sądzę ,że u mnie byłabyś bezpieczniejsza.
- Klaus. Tłumaczę ci po raz setny ,że nic mi nie będzie, a po za tym mam tutaj hybrydy ,a mój pokój jest zabezpieczony przez barierę. Naprawdę doceniam twoje starania ale nie mogę żyć w wiecznym lęku.
-Dlaczego ty jesteś taka uparta?!
-Nie bardziej niż ty. -odparłam.
-Masz rację , pewnie dlatego tak cholernie mi się podobasz .-mruknął.
-A ty znowu swoje.
-Dlaczego nie dasz mi szansy?
-Już ci powiedziałam . Potrzebuję czasu.
-Więc będę na ciebie czekał .Nieważne ile to potrwa. Ja nadal będę cię kochał . -powiedział i szybkim krokiem do mnie podszedł przyciskając swoje usta do moich , łącząc je w namiętnym pocałunku, pełnym namiętności, żarliwości oraz głębi uczuć.
Jego delikatny zarost delikatnie mnie drapał podsycając we mnie wewnętrzny ogień. Dłonie hybrydy błądziły po plecach i talii, przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę. Następnie poczułam za plecami chłodną ścianę mieszającą się z ciepłymi dłońmi Pierwotnego. Jego ciepły ,wilgotny język rozbudzał moje zmysły do niewyobrażalnego poziomu. Nigdy nie miałam go dosyć. A w tym momencie z każdą sekundą pragnęłam go coraz bardziej.
Wsunęłam palce za szelki spodni pierwotnego przyciągając go bliżej siebie. W odpowiedzi Klaus jęknął z zadowolenia pogłębiając jeszcze bardziej pocałunek. Poczułam jak jego męskość napiera na mój brzuch . Zwykle nie robiłam takich rzeczy publicznie , a już na pewno nie w moim akademiku , na korytarzu i to w dodatku z nauczycielem. Bo jak by nie patrzeć to wszyscy myślą ,że wcześniej nie znałam Klausa i ,że to tylko profesorek , a nie śmiercionośna Pierwotna hybryda ,zabijająca z zimną krwią , bez mrugnięcia oka. Ale czy teraz też tak jest? Przez ostatnie kilka miesięcy, jeszcze w Mistic Falls Klaus bardzo się zmienił .
Myślałam o Przeszłości i o tym jakby wyglądała przyszłość z Mikaelsonem podczas gdy on składał coraz to gorętsze pocałunki na moich ustach.
Po jakimś, bliżej nieokreślonym czasie, Klaus oderwał się od moich ust , przygryzając na koniec dolną wargę ale tak ,że nie przebił jej kłami.
-W takim razie dobranoc, Caroline. Słodkich snów. -powiedziawszy to w wampirzym tempie zniknął mi z oczu .
Weszłam do pokoju czując pustkę i swego rodzaju smutek. Jakby właśnie minęła najwspanialsza chwila w moim życiu.
Coś w tym było. Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak przy Klausie.
Cześć wszystkim :)
Na wstępnie chciałam was przeprosić za tak długą nieobecność . Rozdział taki sobie ale myślę ,że może być .
Chcę was poinformować również ,że teraz rozdziały będą trochę rzadziej (co dwa lub trzy tygodnie). Ponieważ jestem właśnie w pierwszej technikum. To już nie jest gimbaza ,że mogłam sobie gadać na lekcji albo olewać naukę . Za cztery lata matura i fajnie by było ją napisać.
Tak więc komentujcie , oceniajcie , krytykować też możecie .
Pozdrawiam wasza Caro <3
-Stefan , mam telefon przy sobie. -wykrzyczałam na jednym tchu. Moje serce szybko waliło bo woda była lodowata.
-Tak ? Ciekawe gdzie? -pochylił się i wyszeptał mi do ucha.-Skarbie ta wymówka by ci się udała gdyby nie to ,że masz na sobie wyłącznie bikini.
Nagle poczułam jak lodowate fale otaczają całe moje ciało.Zanurzyłam się po czubek głowy a następnie odzyskałam na tyle świadomość aby odbić się od dna. Gdy się wynurzyłam woda sięgała mi niewiele powyżej talii. Odgarnęłam mokre włosy i z założonymi rękami spojrzałam wściekle na Stefana.
-Przez ciebie jestem cała mokra i do tego pewnie mam rozmazany makijaż.
-Kochanie wyglądasz pięknie , a jeśli chcesz to mogę ci pomóc pozbyć się tych mokrych ubrań.
-Wiesz co? Kobiety w XXI wieku mają taki jeden cudowny wynalazek. Nazywa się foch. -odwróciłam się do niego plecami i pognałam na brzeg, gdzie znajdował się mój ręcznik.
Jednak jak tylko przemierzyłam kilka metrów poczułam uścisk na nadgarstku.
-Oj, Bekah nie gniewaj się już tak. Przecież wiesz ,że cię kocham. -powiedział przybliżając się do mnie coraz bardziej. Po chwili objął mnie w talii , nachylając się coraz bliżej moich ust. -Skarbie...-Nie potrafiłam się na niego zbyt długo gniewać. Przewróciłam oczami i wpiłam się w jego usta obejmując go tym samym za szyję. Jego usta były takie słodkie, delikatne i miękkie.Wprost cudowne. Słyszałam nasze przyśpieszone bicie serc.Jego język splątał się z moim w namiętnym pocałunku.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-No dobra .Tym razem ci wybaczę, ale nie myśl ,że następnym razem pójdzie ci tak łatwo. -powiedziałam na nowo przyciągając go do siebie i całując tym razem powoli, delektując się każdym nawet najmniejszym pocałunkiem. W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy śmiech Salvatore'a.
CAROLINE
Przygotowania do festynu odbywały się na sali gimnastycznej w której już wszyscy się zebrali i w grupkach wesoło gadali. Po chwili podbiegła do mnie rudo włosa dziewczyna w zielonej, letniej sukience.
-Caroline gdzieś ty się podziewała?! Zapchałam ci chyba całą skrzynkę ale nie odbierałaś . Festyn już jutro , a my praktycznie nic nie mamy.
-Spokojnie Amy . Zdążymy. Zbierz chłopaków , będą potrzebni do ustawiania sceny i rozkładania sprzętu. My zajmiemy się plakatami , ulotkami i robieniem platformy.
-Gdzie byłaś przez te dwa dni?.
- Byłam chora i musiałam odpocząć.- skłamałam.
-Dobra, ale mogłaś nas uprzedzić czy coś to byśmy to sami jakoś zorganizowali. A tak , to nie wiem czy się uwiniemy.
-Damy radę .Festyn odbędzie się na placu przed szkołą . -powiedziałam.Po czym miedzianowłosa oddaliła się przekazując innym instrukcje.
Po chwili drzwi od sali otworzyły się i wszedł do niej nie kto inny jak Klaus. Muszę przyznać ,że w tych czarnych skórzanych spodniach i granatowym tiszercie wyglądał naprawdę seksownie. Za co natychmiast skarciłam się w myślach. -Caroline o czym ty myślisz!!!
-A co ty tu robisz? -spytałam. Wyjęłam z torby zeszyt i długopis i zaczęłam planować wszystkie przygotowania.
-Pilnuję aby nie stała ci się krzywda.
- Tu jest co najmniej trzydzieści osób. Nic mi się nie stanie.
- W takim razie powiedzmy ,że przyszedłem ci pomóc. Jutro festyn a z tego co widzę zostało ci sporo rzeczy do zrobienia.- nie przestawał się uśmiechać. Dlaczego on zawsze musi mieć rację?
-Naprawdę? Czyli nagle zacząłeś udzielać się charytatywnie?
-Dla ciebie wszystko. -powiedział kładąc rękę na sercu.
-Profesor Mikaelson. A co pan tutaj robi? -dobiegł mnie głos jakiegoś chłopaka . Odwróciłam się do niego. -stał trzymając w rękach deskę.
-Jak chcesz to możesz pomóc chłopakom przy budowaniu sceny.-powiedziałam w stronę Klausa i oddaliłam się w kierunku dziewczyn.
-Hej dziewczyny.-powiedziałam uśmiechając się przyjacielsko. -Przepraszam ,że mnie nie było ale byłam zajęta. -popatrzyłam na ich miny , które wyrażały lekką wściekłość oraz obojętność.
-Jeśli się uwiniemy do jutra to będzie prawdziwy cud. -powiedziała jedna z nich , a reszta jej przytaknęła.
-No dobra to jaki w ogóle jest plan?- spytała inna.
- Kilka dziewczyn musi iść roznosić ulotki , a reszta zrobić kostiumy na paradę oraz plakaty , transparenty i takie tam podobne. -powiedziałam.
I tak rozpoczęły się krzyki dziewczyn ,że połowa chce iść roznosić ulotki a druga połowa chce robić kostiumy na paradę.
Tak więc zostałam sama z całą masą brystoli oraz rzeczy potrzebnych do zrobienia transparentów i plakatów promujących przedsięwzięcie.
Westchnęłam zrezygnowana i zabrałam się do pracy. Nie było aż tak źle jak mi się początkowo wydawało . Może i nie mam takich zdolności jak Klaus ale umiem jeszcze napisać na kartce "Ratujmy zwierzęta " albo "Wspieramy schroniska dla bezpańskich kociaków" . Byłam zadowolona z moich osiągnięć gdy nagle podszedł do mnie ten , którego starałam się od kilku godzin unikać.( Co nie było wcale łatwe) . Nie wiedziałam jak mam się przy nim zachować odkąd wyznał mi miłość.Co było dla mnie sporym zaskoczeniem ale poczułam takie dziwne ciepło w środku. Już sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Raz czuję go niego wstręt, odrazę, nienawiść , a zaraz potem chce mi się skakać z radości na sam jego widok.
-Robisz plakaty, kochana? -spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Na samo brzmienie ostatniego słowa serce zabiło mi mocniej.
Musiałam schować dumę do kieszeni i choć raz poprosić o pomoc Pierwotnego.
-Właściwie to tak. -zaczęłam-Mógłbyś użyć swoich talentów malarskich i mi pomóc?Proooszę.-spytałam robiąc maślane oczy.
-Dobra , daj mi te kartki. -powiedział uśmiechając się szeroko .
-Dziękuję , jesteś cudowny.-wspięłam się na czubki palców i pocałowałam go w policzek.
Sekundę później dotarło do mnie co właśnie zrobiłam. Zrobiłam krok w tył i aby ukryć rumieniec odwróciłam się do niego plecami sięgając po biały brystol i wręczając go hybrydzie. Zauważyłam również ,że kilka osób uważnie mi się przygląda. Pewnie widzieli mój wyczyn. Ale szczerze mówiąc to nie obchodziło mnie za bardzo ich zdanie , a przynajmniej nie w tej chwili.
-Więc co mam narysować i czym mam to zrobić? -spytał nadal się uśmiechając i tym samym przerywając niezręczną ciszę , za co tak nawiasem mówiąc byłam mu wdzięczna .
-Czym chcesz . Tematykę chyba znasz.Chrońmy bezdomne zwierzęta. Wymyślisz coś . -powiedziałam pewnie. Na co on zaśmiał się pod nosem.
-Z czego się tak śmiejesz? -spytałam marszcząc brwi.
-Cóż za ironia. Jeszcze dwa miesiące temu sama kazałaś mi się żywić zwierzętami. -mruknął cicho tak abym tylko ja go usłyszała.- Jelonek Bambi, Tom , Jerry... Pamiętasz?
-Ej! Po pierwsze to było dawno , a po drugie lepiej abyś zabijał zwierzęta niż ludzi.
-Odezwała się przewodnicząca kampanii "Chrońmy pieski" .
- O teraz to już przegiąłeś! -chwyciłam za pędzel leżący obok mnie na stoliku i strząsnęłam z niego kilka kolorowych kropel farby wprost na koszulkę hybrydy.
-O kochana , nie ładnie.Przeproś.
-Nigdy .-powiedziałam rozbawiona jego obecną miną.
-A więc wojna. -powiedział i odpłacił mi się tym samym tylko ,że z nawiązką. W tym momencie moja blado różowa bluzka z krótkim rękawkiem była cała w kolorach tęczy.
-Klaus! Ty draniu! Na twoim miejscu cieszyłabym się ,że nie można cię zabić! - krzyknęłam i zaraz pożałowałam swoich słów , bo kilka ciekawskich głów znów zwróciło się w moją stronę.
-Teraz jesteśmy kwita. -z uśmiechem na twarzy wrócił do malowania. Zaś ja udałam się szybkim krokiem w stronę łazienki.
Na szczęście ani jedna kropla farby nie trafiła na moja twarz tak,że makijaż był cały , natomiast bluzka nie prezentowała się najlepiej a szczególnie pomarańczowa plama wielkości orzecha znajdująca się dokładnie między biustem, na samym środku. Praktycznie cały przód bluzki pokrywały zielone, niebieskie i brązowe plamki. Westchnęłam ciężko . Cóż miałam zrobić. Chwyciłam za kucyk i delikatnie ściągnęłam gumkę pozwalając by loki swobodnie opadły mi na ramiona. Włosy przynajmniej częściowo zasłonią bluzkę.
Gdy wróciłam do sali ujrzałam Klausa dokańczającego plakat.
Widniał na nim uroczy szczeniaczek , trzymający w pyszczku tabliczkę z napisem" przygarnij mnie" .Z wrażenia ,aż zaparło mi dech w piersiach.
Chyba usłyszał jak się zbliżam bo odwrócił się do mnie , patrząc tym swoim zniewalającym spojrzeniem.
-I jak ? Może być?
-Ty się jeszcze pytasz? To jest cudowne, Niesamowite. Ten szczeniak wygląda jakby zaraz miał wyskoczyć z papieru. Nie było mnie może piętnaście minut a ty namalowałeś coś co ja bym malowała chyba z rok.
-Oj, no bez przesady . To tylko zwykły pies. Nic niezwykłego.
- Dla ciebie może nie, ale ja bym zabiła za taki talent.
-Naprawdę? Nawet niewinnego człowieka?
-Weź przestań tak się tylko mówi.
-Jak chcesz , ale prędzej czy później i tak każdy wpada w głód krwi. Wiem coś o tym . Niejedno w życiu widziałem.
-Ja nie jestem taka jak każdy. - odwróciłam się i dokończyłam mój plakat.
DAVINA
Odkąd wyszłam z pokoju Caroline ten debil za mną łaził i mnie prześladował doprowadzając tym samym do szału. Spokój znalazłam dopiero gdy dotarłam do domu Pierwotnego. Całe szczęście ,że moja sypialnia jest wystarczająco oddalona od tego idioty.
-Słuchaj. Przez jakiś czas będziemy żyć pod jednym dachem więc dobrze by było gdybyśmy ograniczyli nasze spotkania do minimum. Co ty na to? -spytała.
-Choć raz z ciężkim sercem muszę się z tobą zgodzić.
-No to super. -powiedziałam wchodząc do mojego ,tymczasowego pokoju.
Jak tylko zamknęły się za mną drzwi poczułam jakąś taką dziwną pustkę. Jakby część mnie odeszła razem z tym debilem . Ale przecież to niemożliwe . To był tylko jeden pocałunek. Nic więcej. Nic nie wartego wspominania. Choć przyznam szczerze,że jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś , kto by aż tak dobrze całował.
Ogarnij się Davi !!! - skarciłam się w myślach. -To nie może być prawda ! Ty nic nie czujesz do tego idioty! Zresztą jak w ogóle mogłaś pomyśleć ,że będzie inaczej?!
CAROLINE
Jak tylko skończyłam plakaty i transparenty zajęłam się kateringiem . Przypilnowałam aby były już gotowe i naszykowane bilety. Następnie zobaczyłam czy chłopaki postawili już wszystkie namioty z grami , zabawami i konkursami. Dochód z tych zbaw zostanie przekazany oczywiście na cele charytatywne .
Po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik wreszcie mogłam spokojnie udać się do domu, swojego domu. Klaus początkowo upierał się przy tym , tłumacząc mi jakie to niebezpieczne lecz pozostałam nieugięta i w zamian za to odwiózł mnie do akademika i podprowadził pod same drzwi.
-Nadal sądzę ,że u mnie byłabyś bezpieczniejsza.
- Klaus. Tłumaczę ci po raz setny ,że nic mi nie będzie, a po za tym mam tutaj hybrydy ,a mój pokój jest zabezpieczony przez barierę. Naprawdę doceniam twoje starania ale nie mogę żyć w wiecznym lęku.
-Dlaczego ty jesteś taka uparta?!
-Nie bardziej niż ty. -odparłam.
-Masz rację , pewnie dlatego tak cholernie mi się podobasz .-mruknął.
-A ty znowu swoje.
-Dlaczego nie dasz mi szansy?
-Już ci powiedziałam . Potrzebuję czasu.
-Więc będę na ciebie czekał .Nieważne ile to potrwa. Ja nadal będę cię kochał . -powiedział i szybkim krokiem do mnie podszedł przyciskając swoje usta do moich , łącząc je w namiętnym pocałunku, pełnym namiętności, żarliwości oraz głębi uczuć.
Jego delikatny zarost delikatnie mnie drapał podsycając we mnie wewnętrzny ogień. Dłonie hybrydy błądziły po plecach i talii, przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę. Następnie poczułam za plecami chłodną ścianę mieszającą się z ciepłymi dłońmi Pierwotnego. Jego ciepły ,wilgotny język rozbudzał moje zmysły do niewyobrażalnego poziomu. Nigdy nie miałam go dosyć. A w tym momencie z każdą sekundą pragnęłam go coraz bardziej.
Wsunęłam palce za szelki spodni pierwotnego przyciągając go bliżej siebie. W odpowiedzi Klaus jęknął z zadowolenia pogłębiając jeszcze bardziej pocałunek. Poczułam jak jego męskość napiera na mój brzuch . Zwykle nie robiłam takich rzeczy publicznie , a już na pewno nie w moim akademiku , na korytarzu i to w dodatku z nauczycielem. Bo jak by nie patrzeć to wszyscy myślą ,że wcześniej nie znałam Klausa i ,że to tylko profesorek , a nie śmiercionośna Pierwotna hybryda ,zabijająca z zimną krwią , bez mrugnięcia oka. Ale czy teraz też tak jest? Przez ostatnie kilka miesięcy, jeszcze w Mistic Falls Klaus bardzo się zmienił .
Myślałam o Przeszłości i o tym jakby wyglądała przyszłość z Mikaelsonem podczas gdy on składał coraz to gorętsze pocałunki na moich ustach.
Po jakimś, bliżej nieokreślonym czasie, Klaus oderwał się od moich ust , przygryzając na koniec dolną wargę ale tak ,że nie przebił jej kłami.
-W takim razie dobranoc, Caroline. Słodkich snów. -powiedziawszy to w wampirzym tempie zniknął mi z oczu .
Weszłam do pokoju czując pustkę i swego rodzaju smutek. Jakby właśnie minęła najwspanialsza chwila w moim życiu.
Coś w tym było. Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak przy Klausie.
Cześć wszystkim :)
Na wstępnie chciałam was przeprosić za tak długą nieobecność . Rozdział taki sobie ale myślę ,że może być .
Chcę was poinformować również ,że teraz rozdziały będą trochę rzadziej (co dwa lub trzy tygodnie). Ponieważ jestem właśnie w pierwszej technikum. To już nie jest gimbaza ,że mogłam sobie gadać na lekcji albo olewać naukę . Za cztery lata matura i fajnie by było ją napisać.
Tak więc komentujcie , oceniajcie , krytykować też możecie .
Pozdrawiam wasza Caro <3
Cudo cudo cudo !!! Kiedy następny??? :-) :-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńMrał! Koffciam, och ta scena z Bex i Stefciem, kochane. a tu widzę jakiś romansik nowy? Davina i Mike? Mrr, no co to będzie... (Mavina, hah), pozdrawiam ;* weny życzę na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWita nowa czytelniczka! Muszę przyznać że z lekka zarwałam noc przez Twojego bloga i pomimo, że wczoraj przeczytałam dopiero dziś komentuje, bo moje szare komórki we wrześniu po północy nie pracują zbyt dobrze. Koniec o mnie. Blog jest bardzo fajny. Co najważniejsze, że czyta nie bardzo miło, rozdziały są dość długie, ale sama się zdziwiłam, że wyrobiłam się tak szybko przeczytać całość, bo miałam blogi, które musiałam rozkładać z czytaniem na dwa dni, co mi się średnio podobało bo sama treść była naprawdę fajna tylko że jakoś z tym "pożeraniem" rozdziałów było gorzej. U ciebie jest świetnie pod tym względem bo jak zaplanowałam przeczytam do 10 rozdziału skończę później, to przeczytałam do końca i podejrzewam że gdyby były jeszcze rozdziały to nawet i do 2 w nocy bym siedziała i czytała. Sam pomysł na bloga wydawał się świetny. Ja zbieram sobie fajne blogi i czytam gdy mam czas. Z ostatnich trzech które wybrałam do przeczytania najpierw wybrałam Twój bo był inny i bardziej odległy od fabuły serialu. Nie żałuję, a wręcz przeciwnie uważam, że warto przeczytać. Wygląd bloga też bardzo ładny, co na duży plus to to, że nowy czytelnik od razu może kliknąć w prolog a nie męczyć się i go szukać. Co jeszcze, muzyka świetna, wiele piosenek, które lubię, np: Bring me to life, Radioactive, Rue's lullaby, Give me love, I see fire, Only Hope. Cóż czekam na następny rozdział, więc kiedy mogłabym się go spodziewać??? Pozdrawiam i życzę dużo weny. :D
OdpowiedzUsuńŚwietne napisane ;) Jestem pod wielkim wrażeniem, czekam z niecierpliwością na więcej; )
OdpowiedzUsuńPozdrawia Anka
jestes wspaniala. kiedy nn?
OdpowiedzUsuńjak już pisałam pod rozdziałem , nowy rozdział pojawi się za dwa albo trzy tygodnie. Nie wiem kiedy dokładnie ( ale na pewno nie później) ponieważ już na poniedziałek mam zapowiedziany test z geografii sprawdzający moją wiedzę z gimnazjum. A 18 września będę przerabiała lekturę . Tak więc zrozumcie ,że nie mam teraz zbyt wiele czasu ale postaram się dodać jak najszybciej :)
UsuńWow, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent :)
Przyjemnie się czyta :)
Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że się odwdzięczysz:
czarnystroz.blogspot.com
Fajny blog, ale rodział zbyyyyyyt długi, ledwo do konca dotrwałam, ale fabuła ciekawa, wygląd taki sobie, podoba mi się
OdpowiedzUsuńDługi , ponieważ na samym początku postawiłam sobie za cel aby rozdziały były takie jak w przeciętnej książce czyli coś koło 10 stron. Niestety u mnie jeden rozdział ma średnio 8 stron :)
UsuńFantastyczny blog- dobrze napisany, świetna muzyka, fajna tematyka <333 Na pewno jeszcze nie raz odwiedzę i mam nadzieję, że wpadniesz też do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://nothing-is-forever-baby.blogspot.com/
życzę weny i pozdrawiam :>
Jejku jaki długi. Zazdroszczę Ci bo ja nie umiem pisać tak długich rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJakiś romansik się chyba szykuje, czy mi się tylko wydaję?
Czekam, aż czegoś się więcej dowiem.
Pisz szybko.
Życzę weny!
Hejka :) Trafiłm na ten blog hmm, w sumie przypadkiem, ale nadrobiłam wszystkie rozdziały szybko, bo bardzo mi się to podoba. Ogólnie kocham Pamietniki i TO, i Caroline i Klausa i wg. A ten blog jest naprawdę dobry :D I oznajmiam ci, iż dodaje go do ulubionych na swoim blogu, na który teraz cię zapraszam :) Tematyka inna, ale myślę ze nie jest najgorszy ;) http://onlyknowyoulovehimwhenyoulethimgo.blog.pl/
OdpowiedzUsuń