REBEKAH
Obudził mnie telefon. Kto do cholery dobija się do mnie tak wcześnie?! Zwlekłam się z łóżka i poszłam w kierunku dźwięku. Niestety jedyny telefon jaki tu działa to domowy. Niestety komórki nie mają zasięgu. Telefon znajdował się w kuchni.
-Czego?! -warknęłam.
-Może by tak grzeczniej siostrzyczko. -No tak. Klaus.
-Cóż to za sprawa niecierpiąca zwłoki,że budzisz mnie tak wcześnie?
-Podczas gdy ty znikasz nie wiadomo gdzie Caroline zostaje zaatakowana przez Tylera i gdyby nie ja zapewne już by nie żyła. Więc miło by było gdybyś tak ruszyła swój tyłek z powrotem do domu.
-Co? Jak? Gdzie? -przez to,że nadal byłam na wpół śpiąca niewiele z tego rozumiałam ,ale starałam się jak najwięcej zrozumieć.
Po drugiej stronie usłyszałam przeciągłe westchnienie.
-Po prostu tu przyjedź i wszystko ci wyjaśnię.
-No dobra i tak mieliśmy jutro wracać. Postaramy się być dziś wieczorem. -powiedziałam już całkiem trzeźwo.
-Czekam. Cześć. Pozdrów Salvatore'a.
-Ma na imię Stefan!-krzyknęłam ale usłyszałam już tylko dźwięk oznajmiający koniec połączenia.
Nastawiłam expres do kawy i pognałam do naszej sypialni , w której nadal spał mój ukochany.
-Skarbie czas wstawać. -ziewnęłam lekko nim potrząsając.
-Jeszcze pić minut.- powiedział niewyraźnie.
-Musimy wracać do Dark Hill .Klaus do mnie dzwonił, coś się stało Caroline.
-Aha.
-Stefan wstawaj!
Wreszcie po kilku minutach otworzył oczy i przeciągnął się ospale.
-Co jest? -spytał.
-Klaus dzwonił. Wracamy do Dark Hill.
-Znowu jakieś kłopoty?
-Yhm. -kiwnęłam głową.
-A nie możemy po prostu tutaj zostać? Z dala od tego całego świata?
-Ja też bardzo bym tego chciała lecz niestety takie jest życie.
-Nie...-zakrył głowę poduszką.
KLAUS
Zakradłem się w nocy do sypialni Caroline.Wyglądała tak pięknie podczas snu. Blond loki leżały rozsypane na poduszce tworząc uroczą aureolę wokół jej głowy. Jej różowe usta były lekko rozchylone w zmysłowy sposób. Miałem wielką ochotę ją pocałować ale musiałem się powstrzymać aby jej nie obudzić. Skupiłem się z całych sił i wysłałem w jej stronę falę mocy aby otworzyć jej umysł. Fakt, że spała dodatkowo mi to ułatwił , ponieważ mi się nie opierała.
Zmieniłem i odrobinę podkolorowałem jej sen na moją korzyść. Tylko trochę, gdyby się kiedyś o tym dowiedziała nie będzie aż tak zła. Musiałem ją jakoś przekonać do zamieszkania u mnie w domu. Grozi jej przecież spore niebezpieczeństwo. A po za tym nie ukrywam,że ucieszyłbym się z jej obecności pod moim dachem.
Zobaczyłem ,że delikatnie się uśmiechnęła. Czyżby mój sen, który utworzyłem w jej umyśle aż tak jej się spodobał? Wyciągnąłem rękę i delikatnie pogładziłem ją po policzku nie mogąc się dłużej powstrzymywać i w tym samym momencie mruknęła pod nosem coś kompletnie nie zrozumiałego zrozumiałem tylko jedno słowo"Klaus" .Wysłałem w jej umyślę już trochę odważniejszą wizję i zauważyłem ,że zaczęła się wiercić i powoli budzić. Nie mogłem dłużej ryzykować i pośpiesznie wyskoczyłem przez okno i jeszcze tylko raz spojrzałem na okno i śpiącą tam wampirzycę. Następnie w wampirzym tempie udałem się do domu.
CAROLINE
*Sen
Znalazłam się w ogromnym ciepłym pomieszczeniu.Była to sypialnia Klausa. Ta sama , w której obudziłam się dziś rano. Przez okno wpadały ciepłe promienie słońca. Leżałam w łóżku i o dziwo nie byłam w nim sama. Na moim biodrze czułam szorstką skórę dłoni . Pytanie pozostawało jedno. Czyja jest ta dłoń. Przekręciłam delikatnie głowę i moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz hybrydy.
-Dzień dobry, kochana. Jak się spało?-spytał swoim nieziemskim akcentem.
-Fantastycznie, skarbie.-słowa same wydobywały się z moich ust. Nie panowałam nad tym co robię i co mówię.
Podciągnęłam się na łokciach i musnęłam usta Klausa w delikatnym pocałunku.
W jednej chwili Pierwotny zamienił nas miejscami i w tym momencie to on przygniatał mnie swoim ciałem, schodząc pocałunkami coraz niżej...
Gdy się obudziłam okno do mojego pokoju było otwarte, a nie przypominam sobie abym je otwierała. Spojrzałam na zegarek była 4:27.
Ten sen był dziwny i zupełnie inny. Jeszcze nigdy nie śnił mi się Klaus , a już na pewno nie śnił mi się w takiej sytuacji. Nie nazwałabym go koszmarem, muszę przyznać ,że był przyjemny i to nawet bardzo.
Ciekawe jaki byłby z nim sex? -pomyślałam.
Czekaj, co?! Od kiedy to zaczęło mnie interesować jaki byłby Klaus w łóżku?!
Od kiedy to ja w ogóle zaczęłam myśleć o nim w ten sposób. Odkąd wyznał mi miłość praktycznie non stop o nim myślę a teraz nawet w nocy nie przestaję o nim myśleć.
Ugh! Ogarnij się Caroline i przestań myśleć o jego boskich dołeczkach i oczach. A gdy mnie całuje... Stop! Chyba się nie zakochałaś dziewczyno?! Wstałam i poszłam do kuchni gdzie wypiłam szklankę zimnego mleka i położyłam się do łóżka jednak sen nie chciał nadejść. Leżałam tak dopóki nie zadzwonił budzik oznajmiając ,że czas już wstawać.
Szybko się ubrałam w białą sukienkę z koronką , z rękawami 3/4 i cienkim ,plecionym, brązowym paskiem. Do tego dobrałam jasnobrązowe szpilki, a włosy spięłam w delikatnego , niesfornego koczka. Przed wyjściem wypiłam jeszcze woreczek AB Rh- i udałam się na uczelnię. Na szczęście byłam dziś zwolniona z lekcji z racji festynu, poszłam więc na teren za szkołą gdzie stały już wczoraj poustawiane stoiska z przeróżnymi grami ,jedzeniem oraz karuzelami.Trochę to przypominało wesołe miasteczko z tą różnicą ,że było mniejsze.
Sprawdziłam czy wszystko działa jak należy, były pewne problemy techniczne z mikrofonami ale oprócz tego na szczęście żadnych problemów.
Nawet nie zauważyłam kiedy zapadł zmierzch i ludzie zaczęli się schodzić. Sprawdzałam właśnie czy przy każdym stanowisku jest jakaś osoba, kasjer i czy wszystkie budki z zabawami są otwarte gdy nagle poczułam powiew powietrza na plecach i usłyszałam głos z brytyjskim akcentem.
-Można wiedzieć co tu robisz Caroline? Sama. -ostatnie słowo wyraźnie podkreślił.
-Przecież ktoś musi się tym wszystkim zająć.Jestem przewodniczącą i jakbyś nie zauważył do mnie należy to zadnie.
-A gdzie do cholery podziewają się hybrydy?- spytał wyraźnie powstrzymując gniew.
-Tu jest masa ludzi. Nic mi się nie stanie. A po za tym jest dzień.
-Ostatnio jak Tyler cię zaatakował też był dzień. A ludzie to nie problem .
-Klaus, proszę cię .Nic mi się nie stało , przestań mówić co by było gdyby... Nie chcę się z tobą kłócić.
-W takim razie nalegam abyś zamieszkała u mnie. -powiedział opanowanym głosem.
-Ta...-prychnęłam- Musiałbyś trafić chyba z dziesięć razy w sam środek tarczy. -powiedziałam lekkomyślnie wskazując strzelnicę z łukiem i strzałami obok , której właśnie staliśmy, a następnie wróciłam do sprawdzania listy , którą aktualnie trzymałam w ręce.
-Zgoda. -powiedział i uśmiechnął się szatańsko.
-Co? -spytałam i spojrzałam mu w oczy zdezorientowana.
-Jeśli trafię w tarczę, w sam środek dziesięć razy, zamieszkasz u mnie.
-Ale ja nie mówiłam poważnie.
-A ja tak. Co ty na to?
Chwilę się zastanowiłam . Tarcze stały jakieś piętnaście metrów od lady i było mało prawdopodobne aby trafił w sam środek aż dziesięć razy.
-Okej. Zgadzam się. -powiedziałam.
Pierwotny podszedł do kasjerki wręczając jej banknot i po kolei chwytając każdą strzałę trafił dziesięć razy bezbłędnie, płynnie w sam środek tarczy. Stałam coraz bardziej oniemiała patrząc jak uśmiechnięty Klaus podchodzi do mnie z triumfem wypisanym na twarzy.
-Możesz już iść się pakować.- powiedział.
-Jak ty to zrobiłeś?-spytałam patrząc na niego z lekko rozchylonymi ustami ze zdziwienia.
-Chyba zapomniałaś ,że urodziłem się w czasach , w których nie było broni palnej. -wyszeptał mi do ucha. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł tak blisko.
-Nie zapomniałam ale od tamtych czasów minęło jakieś trzysta, czterysta lat .Myślałam ,że zapomniałeś, albo co najmniej nie jesteś w tym aż tak dobry.
-To jest jak z jazdą na rowerze.Tego się nie zapomina. Wspominałem ci ,że wiele razy brałem udział w wojnach?
Naszą konwersację przerwała dziewczyna zza lady.
-Przepraszam, proszę pana! -krzyknęła za nami.
-Tak? O co chodzi? -spytał posyłając jej wymuszone spojrzenie i nieśpiesznie idąc do niej.
-Zapomniał pan nagrody.-powiedziała podając mu ogromnego pluszaka.
Zabrał go i podszedł do mnie.
-To dla ciebie, kochana. -powiedział dając mi ogromnego, białego misia .Pluszak był po prostu słodki.
-Naprawdę? Dziękuję. -powiedziałam i przytuliłam się do Klausa. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Tak po prostu poczułam przemożną chęć bliskości pierwotnego.
-Wow. Jeśli tak masz mi dziękować to chyba wezmę udział we wszystkich konkurencjach. -powiedział cicho się śmiejąc.
Szybko się od niego odsunęłam i przytuliłam misia ukrywając rumieniec.
-No wiesz co? Chciałbyś.
-Nie przeczę. -nastała chwila ciszy , którą przerwał- Ponieważ Mike i Davina gdzieś wybyli ,a Alex i Tony nie odbierają telefonu nie widzę innego wyjścia jak towarzyszenie ci przez resztę dnia.
-A to aż taka dla ciebie katorga? -droczyłam się z nim.
-Wręcz przeciwnie. Sama przyjemność.
Spojrzałam na zegarek. Była już 18:01 czyli czas wygłosić przemowę.
-Czekaj tu, idę tylko powiedzieć kilka słów rozpoczynających festyn i jestem wolna.
Zostawiłam go tam i weszłam na scenę po drodze spotykając panią burmistrz. Wymieniłyśmy kilka słów uprzejmości i weszłam na scenę chwytając mikrofon.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie.-powiedziałam.- Cieszę się ,że aż tylu chętnych wzięło udział w naszej akcji charytatywnej. Cały dochód zebrany ze sprzedaży biletów zostanie przekazany na schronisko dla zwierząt w naszym mieście.- W tym momencie podeszła do mnie pani dyrektor wręczając mi małą karteczkę z napisaną przemową. Zmarszczyłam brwi, a ona szepnęła mi, że mam to przeczytać dodatkowo. Przeczytałam treść i moje zdziwienie osiągnęło szczyt.-Profesor Mikaelson obiecał podwoić zebraną przez nas sumę więc tym bardziej zachęcam do hojnych datków.-zakończyłam czytać- Życzę wszystkim miłego wieczoru oraz udanej zabawy. A teraz przed państwem wystąpi Gwendolyn Shepard.-zakończyłam przemowę i zeszłam ze sceny, a na scenę weszła jakaś dziewczyna i zaczęła śpiewać.
U podnóży schodów stał Klaus.
-Wow. tego się po tobie nie spodziewałam.
-To wszystko dla ciebie, kochana.
-Czego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś?
-Chciałem zobaczyć twoją minę. A po za tym myślałem ,że lubisz niespodzianki.
-Bo lubię, ale nie kiedy patrzą na mnie setki osób. Wow. Jak powiem o tym Rebece to mi nie uwierzy.
-Daj spokój , aż taki straszny to chyba nie jestem. A teraz chodź. Zabawimy się.
Złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku bawiącego się tłumu.
Przybywam do was z nowym rozdziałem wiem, że trochę krótki ale ostatnio narzekaliście, że tamten był za długi. Teraz z powodu szkoły rozdziały będą się pojawiać trochę rzadziej więc z góry przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta :D
Obudził mnie telefon. Kto do cholery dobija się do mnie tak wcześnie?! Zwlekłam się z łóżka i poszłam w kierunku dźwięku. Niestety jedyny telefon jaki tu działa to domowy. Niestety komórki nie mają zasięgu. Telefon znajdował się w kuchni.
-Czego?! -warknęłam.
-Może by tak grzeczniej siostrzyczko. -No tak. Klaus.
-Cóż to za sprawa niecierpiąca zwłoki,że budzisz mnie tak wcześnie?
-Podczas gdy ty znikasz nie wiadomo gdzie Caroline zostaje zaatakowana przez Tylera i gdyby nie ja zapewne już by nie żyła. Więc miło by było gdybyś tak ruszyła swój tyłek z powrotem do domu.
-Co? Jak? Gdzie? -przez to,że nadal byłam na wpół śpiąca niewiele z tego rozumiałam ,ale starałam się jak najwięcej zrozumieć.
Po drugiej stronie usłyszałam przeciągłe westchnienie.
-Po prostu tu przyjedź i wszystko ci wyjaśnię.
-No dobra i tak mieliśmy jutro wracać. Postaramy się być dziś wieczorem. -powiedziałam już całkiem trzeźwo.
-Czekam. Cześć. Pozdrów Salvatore'a.
-Ma na imię Stefan!-krzyknęłam ale usłyszałam już tylko dźwięk oznajmiający koniec połączenia.
Nastawiłam expres do kawy i pognałam do naszej sypialni , w której nadal spał mój ukochany.
-Skarbie czas wstawać. -ziewnęłam lekko nim potrząsając.
-Jeszcze pić minut.- powiedział niewyraźnie.
-Musimy wracać do Dark Hill .Klaus do mnie dzwonił, coś się stało Caroline.
-Aha.
-Stefan wstawaj!
Wreszcie po kilku minutach otworzył oczy i przeciągnął się ospale.
-Co jest? -spytał.
-Klaus dzwonił. Wracamy do Dark Hill.
-Znowu jakieś kłopoty?
-Yhm. -kiwnęłam głową.
-A nie możemy po prostu tutaj zostać? Z dala od tego całego świata?
-Ja też bardzo bym tego chciała lecz niestety takie jest życie.
-Nie...-zakrył głowę poduszką.
Zakradłem się w nocy do sypialni Caroline.Wyglądała tak pięknie podczas snu. Blond loki leżały rozsypane na poduszce tworząc uroczą aureolę wokół jej głowy. Jej różowe usta były lekko rozchylone w zmysłowy sposób. Miałem wielką ochotę ją pocałować ale musiałem się powstrzymać aby jej nie obudzić. Skupiłem się z całych sił i wysłałem w jej stronę falę mocy aby otworzyć jej umysł. Fakt, że spała dodatkowo mi to ułatwił , ponieważ mi się nie opierała.
Zmieniłem i odrobinę podkolorowałem jej sen na moją korzyść. Tylko trochę, gdyby się kiedyś o tym dowiedziała nie będzie aż tak zła. Musiałem ją jakoś przekonać do zamieszkania u mnie w domu. Grozi jej przecież spore niebezpieczeństwo. A po za tym nie ukrywam,że ucieszyłbym się z jej obecności pod moim dachem.
Zobaczyłem ,że delikatnie się uśmiechnęła. Czyżby mój sen, który utworzyłem w jej umyśle aż tak jej się spodobał? Wyciągnąłem rękę i delikatnie pogładziłem ją po policzku nie mogąc się dłużej powstrzymywać i w tym samym momencie mruknęła pod nosem coś kompletnie nie zrozumiałego zrozumiałem tylko jedno słowo"Klaus" .Wysłałem w jej umyślę już trochę odważniejszą wizję i zauważyłem ,że zaczęła się wiercić i powoli budzić. Nie mogłem dłużej ryzykować i pośpiesznie wyskoczyłem przez okno i jeszcze tylko raz spojrzałem na okno i śpiącą tam wampirzycę. Następnie w wampirzym tempie udałem się do domu.
CAROLINE
*Sen
Znalazłam się w ogromnym ciepłym pomieszczeniu.Była to sypialnia Klausa. Ta sama , w której obudziłam się dziś rano. Przez okno wpadały ciepłe promienie słońca. Leżałam w łóżku i o dziwo nie byłam w nim sama. Na moim biodrze czułam szorstką skórę dłoni . Pytanie pozostawało jedno. Czyja jest ta dłoń. Przekręciłam delikatnie głowę i moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz hybrydy.
-Dzień dobry, kochana. Jak się spało?-spytał swoim nieziemskim akcentem.
-Fantastycznie, skarbie.-słowa same wydobywały się z moich ust. Nie panowałam nad tym co robię i co mówię.
Podciągnęłam się na łokciach i musnęłam usta Klausa w delikatnym pocałunku.
W jednej chwili Pierwotny zamienił nas miejscami i w tym momencie to on przygniatał mnie swoim ciałem, schodząc pocałunkami coraz niżej...
Gdy się obudziłam okno do mojego pokoju było otwarte, a nie przypominam sobie abym je otwierała. Spojrzałam na zegarek była 4:27.
Ten sen był dziwny i zupełnie inny. Jeszcze nigdy nie śnił mi się Klaus , a już na pewno nie śnił mi się w takiej sytuacji. Nie nazwałabym go koszmarem, muszę przyznać ,że był przyjemny i to nawet bardzo.
Ciekawe jaki byłby z nim sex? -pomyślałam.
Czekaj, co?! Od kiedy to zaczęło mnie interesować jaki byłby Klaus w łóżku?!
Od kiedy to ja w ogóle zaczęłam myśleć o nim w ten sposób. Odkąd wyznał mi miłość praktycznie non stop o nim myślę a teraz nawet w nocy nie przestaję o nim myśleć.
Ugh! Ogarnij się Caroline i przestań myśleć o jego boskich dołeczkach i oczach. A gdy mnie całuje... Stop! Chyba się nie zakochałaś dziewczyno?! Wstałam i poszłam do kuchni gdzie wypiłam szklankę zimnego mleka i położyłam się do łóżka jednak sen nie chciał nadejść. Leżałam tak dopóki nie zadzwonił budzik oznajmiając ,że czas już wstawać.
Szybko się ubrałam w białą sukienkę z koronką , z rękawami 3/4 i cienkim ,plecionym, brązowym paskiem. Do tego dobrałam jasnobrązowe szpilki, a włosy spięłam w delikatnego , niesfornego koczka. Przed wyjściem wypiłam jeszcze woreczek AB Rh- i udałam się na uczelnię. Na szczęście byłam dziś zwolniona z lekcji z racji festynu, poszłam więc na teren za szkołą gdzie stały już wczoraj poustawiane stoiska z przeróżnymi grami ,jedzeniem oraz karuzelami.Trochę to przypominało wesołe miasteczko z tą różnicą ,że było mniejsze.
Sprawdziłam czy wszystko działa jak należy, były pewne problemy techniczne z mikrofonami ale oprócz tego na szczęście żadnych problemów.
Nawet nie zauważyłam kiedy zapadł zmierzch i ludzie zaczęli się schodzić. Sprawdzałam właśnie czy przy każdym stanowisku jest jakaś osoba, kasjer i czy wszystkie budki z zabawami są otwarte gdy nagle poczułam powiew powietrza na plecach i usłyszałam głos z brytyjskim akcentem.
-Można wiedzieć co tu robisz Caroline? Sama. -ostatnie słowo wyraźnie podkreślił.
-Przecież ktoś musi się tym wszystkim zająć.Jestem przewodniczącą i jakbyś nie zauważył do mnie należy to zadnie.
-A gdzie do cholery podziewają się hybrydy?- spytał wyraźnie powstrzymując gniew.
-Tu jest masa ludzi. Nic mi się nie stanie. A po za tym jest dzień.
-Ostatnio jak Tyler cię zaatakował też był dzień. A ludzie to nie problem .
-Klaus, proszę cię .Nic mi się nie stało , przestań mówić co by było gdyby... Nie chcę się z tobą kłócić.
-W takim razie nalegam abyś zamieszkała u mnie. -powiedział opanowanym głosem.
-Ta...-prychnęłam- Musiałbyś trafić chyba z dziesięć razy w sam środek tarczy. -powiedziałam lekkomyślnie wskazując strzelnicę z łukiem i strzałami obok , której właśnie staliśmy, a następnie wróciłam do sprawdzania listy , którą aktualnie trzymałam w ręce.
-Zgoda. -powiedział i uśmiechnął się szatańsko.
-Co? -spytałam i spojrzałam mu w oczy zdezorientowana.
-Jeśli trafię w tarczę, w sam środek dziesięć razy, zamieszkasz u mnie.
-Ale ja nie mówiłam poważnie.
-A ja tak. Co ty na to?
Chwilę się zastanowiłam . Tarcze stały jakieś piętnaście metrów od lady i było mało prawdopodobne aby trafił w sam środek aż dziesięć razy.
-Okej. Zgadzam się. -powiedziałam.
Pierwotny podszedł do kasjerki wręczając jej banknot i po kolei chwytając każdą strzałę trafił dziesięć razy bezbłędnie, płynnie w sam środek tarczy. Stałam coraz bardziej oniemiała patrząc jak uśmiechnięty Klaus podchodzi do mnie z triumfem wypisanym na twarzy.
-Możesz już iść się pakować.- powiedział.
-Jak ty to zrobiłeś?-spytałam patrząc na niego z lekko rozchylonymi ustami ze zdziwienia.
-Chyba zapomniałaś ,że urodziłem się w czasach , w których nie było broni palnej. -wyszeptał mi do ucha. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł tak blisko.
-Nie zapomniałam ale od tamtych czasów minęło jakieś trzysta, czterysta lat .Myślałam ,że zapomniałeś, albo co najmniej nie jesteś w tym aż tak dobry.
-To jest jak z jazdą na rowerze.Tego się nie zapomina. Wspominałem ci ,że wiele razy brałem udział w wojnach?
Naszą konwersację przerwała dziewczyna zza lady.
-Przepraszam, proszę pana! -krzyknęła za nami.
-Tak? O co chodzi? -spytał posyłając jej wymuszone spojrzenie i nieśpiesznie idąc do niej.
-Zapomniał pan nagrody.-powiedziała podając mu ogromnego pluszaka.
Zabrał go i podszedł do mnie.
-To dla ciebie, kochana. -powiedział dając mi ogromnego, białego misia .Pluszak był po prostu słodki.
-Naprawdę? Dziękuję. -powiedziałam i przytuliłam się do Klausa. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Tak po prostu poczułam przemożną chęć bliskości pierwotnego.
-Wow. Jeśli tak masz mi dziękować to chyba wezmę udział we wszystkich konkurencjach. -powiedział cicho się śmiejąc.
Szybko się od niego odsunęłam i przytuliłam misia ukrywając rumieniec.
-No wiesz co? Chciałbyś.
-Nie przeczę. -nastała chwila ciszy , którą przerwał- Ponieważ Mike i Davina gdzieś wybyli ,a Alex i Tony nie odbierają telefonu nie widzę innego wyjścia jak towarzyszenie ci przez resztę dnia.
-A to aż taka dla ciebie katorga? -droczyłam się z nim.
-Wręcz przeciwnie. Sama przyjemność.
Spojrzałam na zegarek. Była już 18:01 czyli czas wygłosić przemowę.
-Czekaj tu, idę tylko powiedzieć kilka słów rozpoczynających festyn i jestem wolna.
Zostawiłam go tam i weszłam na scenę po drodze spotykając panią burmistrz. Wymieniłyśmy kilka słów uprzejmości i weszłam na scenę chwytając mikrofon.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie.-powiedziałam.- Cieszę się ,że aż tylu chętnych wzięło udział w naszej akcji charytatywnej. Cały dochód zebrany ze sprzedaży biletów zostanie przekazany na schronisko dla zwierząt w naszym mieście.- W tym momencie podeszła do mnie pani dyrektor wręczając mi małą karteczkę z napisaną przemową. Zmarszczyłam brwi, a ona szepnęła mi, że mam to przeczytać dodatkowo. Przeczytałam treść i moje zdziwienie osiągnęło szczyt.-Profesor Mikaelson obiecał podwoić zebraną przez nas sumę więc tym bardziej zachęcam do hojnych datków.-zakończyłam czytać- Życzę wszystkim miłego wieczoru oraz udanej zabawy. A teraz przed państwem wystąpi Gwendolyn Shepard.-zakończyłam przemowę i zeszłam ze sceny, a na scenę weszła jakaś dziewczyna i zaczęła śpiewać.
U podnóży schodów stał Klaus.
-Wow. tego się po tobie nie spodziewałam.
-To wszystko dla ciebie, kochana.
-Czego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś?
-Chciałem zobaczyć twoją minę. A po za tym myślałem ,że lubisz niespodzianki.
-Bo lubię, ale nie kiedy patrzą na mnie setki osób. Wow. Jak powiem o tym Rebece to mi nie uwierzy.
-Daj spokój , aż taki straszny to chyba nie jestem. A teraz chodź. Zabawimy się.
Złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku bawiącego się tłumu.
Przybywam do was z nowym rozdziałem wiem, że trochę krótki ale ostatnio narzekaliście, że tamten był za długi. Teraz z powodu szkoły rozdziały będą się pojawiać trochę rzadziej więc z góry przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta :D
Czyta. Ja na przykład w wolnym czasie. Ten sen serio był dziiwwny. Ja bym takiego nie chciała, nie dość, że mnie nawiedzając duchy to jeszcze Klaus w snach? Dopiero by mnie przymknęli w zakładzie psychiatrycznym. Jedyne co mi nie pasuje to ta spacja, kiedy stawiasz przecinek czy kropkę. Ale co tam :D Pan Mikaelson bardzo się poświęcił, nie powiem. I wszystko dla naszej kochanej Caroline. Ale misiem to ja bym nie pogardziła! Też chcę! Uuu, Davina i Mike wybyli... RAZEM! Będzie Love Story? W sumie nawet ciekawie by było. Z tym łukiem to mnie powaliłaś. Leżę i nie wstaję. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy, bo ostatnio nie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Julia <3
Czyta, czyta. Dobry rozdział, bardzo wciąga. Nie mogę się doczekać kolejnego. Zwłaszcza tego jak już Caroline się przeprowadzi do Klausa :) Jestem ciekawa jak się rozwinie ich relacja. Mam nadzieję, że nie długo dodasz kolejny rozdział, czekam niecierpliwie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytam oczywiscie ze czytam. Rozdzialy moga byc krotkie byleby tylko pojawialy sie czesto :-*
OdpowiedzUsuńZYCZE DUZO WENY;-)
Super!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga i czekam na kolejny rozdział i Klaroline oczywiście <3
Szczerze mówiąc to wolałam te długie, bo jak mamy np. Czekać kilka tygodni to warto, żebyś dodała coś długiego.
OdpowiedzUsuńExtra. Trochę za krótki ale rozumiem szkoła. Może na feriach będziesz pisać częściej i dłuższe
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nauce
Lepsze są te dłuższe! A tak właściwie to extra rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy nowe ! I ja chcę te dłuższe są o wiele lepsze bo tak długo cię nie ma! tak mało tekstu mi nie wystarcza na 3 tygodnie !Ja chcę już nowy rozdział !
OdpowiedzUsuńRozdział super! Świetnie piszesz :D Gwendolyn, Trylogia czasu :D
OdpowiedzUsuńTak, akurat wtedy czytałam pierwszą część i podkradłam imie i nazwisko ;)
Usuń