poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 3


REBEKAH

Znalazłam go siedzącego przy barze i pijącego whisky .
- Jak przebiegło spotkanie ?
- Nie mogłaś zatrzymać tego palanta trochę dłużej ? - odpowiedział pytaniem na pytanie .
- Nie, nie mogłam,spławił mnie i tyle. Nie mogłam użyć perswazji,ale powiem ci jedno.Masz konkurencję !. - mówiąc to jeszcze bardziej go rozwścieczyłam,a jak każda młodsza siostra kocham denerwować starsze rodzeństwo .
- Ja !? A w czym on jest lepszy ode mnie - Wybuchnął .-Co on ma , czego ja nie mam !
- Jak chcesz .Ja idę do akademika.Jestem zmęczona .
- Nigdzie nie idziesz - powiedział-Jak chcesz to możesz dzisiaj przenocować u mnie w domu . Chodź odwiozę cię i pokażę gdzie będziesz spać.- dopił drinka jednym haustem i wstał z miejsca .
- A to niby dlaczego mam spać u ciebie ?!
 - Bo zepsułabyś mój plan .- uśmiechnął się szatańsko i tajemniczo .
- To znaczy ?!
- Zobaczysz .W zamian za to mogę ci odstąpić jeden pokój z garderobą na resztę rzeczy,które ci się nie zmieszczą w akademiku .
- Najpierw chcesz żebym spała w akademiku a teraz żebym spała u ciebie . Zdecyduj się wreszcie.Czego ty chcesz ?!
- Chodź !W drodze do domu ci wszystko wyjaśnię .
- Ok. - zgodziłam się. Wiedziałam,że Caroline będzie wściekła ale nie miałam siły i ochoty jej tego wszystkiego tłumaczyć .W drodze do jego domu wyjaśnił  mi tylko tyle,że chce abym tylko dziś spała u niego.Zaprowadził mnie do pięknego ogromnego pokoju z jeszcze większą garderobą i spytał czy wystarczy,abym o nic nie pytała .Zastanowiłam się chwilę  i kiwnęłam potakująco głową.Stwierdziłam ,że co  może się stać złego Caroline,przecież niewiele jest rzeczy które ja mogą zabić.Poza tym Klaus nigdy jej nie skrzywdzi.Wiem,że Klaus ją kocha bo widać to po nim,jak na nią patrzy,o niej mówi,nawet po tym jak wymawia jej imię,z taką troską i czułością co jest u niego rzadko spotykane.Następnego dnia odwiózł mnie na zajęcia.Nie były takie nudne jak mi się na początku wydawało.Co więcej nawet mi się podobały.Nigdzie w  szkole nie spotkałam Caroline ale wiedziałam,że konfrontacja z nią jest nieunikniona.Po zajęciach poszłam prosto do akademika ale nie zastałam jej tam.Położyłam się na moim łóżku i zaczęłam przeglądać notatki z dzisiejszych zajęć .
CAROLINE

Po bezsennej nocy wstałam i ubrałam się w ciemne jeansy,brązowy sweterek z ćwiekami,a do tego brązowo szare buty na obcasie. Na prawą rękę włożyłam złotą bransoletkę z  przypinkami.Na lewą zaś pasujący do tego pierścionek .Duże złote kolczyki w kształcie koła pasowały do tego idealnie.Na szyję włożyłam jeden z moich ulubionych wisiorków.Następnie wypiłam na śniadanie trzy torebki z krwią.Normalnie piję jedną torebkę ale wczoraj tyle się wydarzyło.Zaprzyjaźniłam się z Rebeką ( która nie wróciła na noc ),poznałam przystojnego chłopaka,a na koniec dowiedziałam się,że Klaus tu jest.Jakby tego było mało dziś jest pierwszy dzień studiów.Uczelnia jest naprzeciwko akademika.Zostało mi jeszcze 20 minut ale wolałam być trochę wcześniej  i na spokojnie znaleźć salę ,w której mam pierwszy wykład. Chwyciłam ciemno brązową torbę zapinaną na dwie klamry w której miałam zeszyt formatu A4  i kilka długopisów.Już po dwóch minutach byłam na uczelni.Ze znalezieniem klasy nie miałam większych problemów .Spojrzałam na zegarek został mi kwadrans do wykładu więc postanowiłam poszukać resztę sal z planu lekcji.Tak się zatraciłam w zwiedzaniu szkoły, że kiedy usłyszałam dzwonek na lekcje byłam zupełnie zdumiona . Do klasy dotarłam z kilku minutowym opóźnieniem .Pierwsze zajęcia mam z  profesorem zwyczajnym doktorem habilitowanym z tytułem  Bachelor of Arts i Master of Arts.  Spodziewałam się starego dziadka po osiem dziesiątce . 

Przysłowia niderlandzkieKLAUS
  Wiedziałem,że dziś mam zajęcia z Caroline.Szczerze już nie mogłem się doczekać jej miny gdy mnie zobaczy . Wczoraj kazałem Rebece żeby spała  u mnie  w domu bo nie mogłem dopuścić aby się wygadała Caroline.Straciłbym wtedy  moment zaskoczenia . Nie dała mi wczoraj szansy.Spędziła cały wieczór w towarzystwie jakiegoś CZŁOWIEKA.Zwykłego śmiertelnika . Wolała jego zamiast mnie.Kogoś  nic nie wartego od najpotężniejszej hybrydy na świecie.Jak ona mogła . Ubrałem się jak zwykle w garnitur i poszedłem na uczelnię . Rozglądałem się trochę ale nigdzie jej nie widziałem.Postanowiłem więc pójść do auli* i tam się przygotować.Jeszcze wczoraj wybrałem kilka trudniejszych dzieł,aby wiedziała o nich jak najmniej.Nie chcę jej ośmieszyć.Chcę dać jej nauczkę.Wtedy zaproponowałbym jej coś w stylu korepetycji.Chcę jej pomóc,aby mi wybaczyła. Ja ją KOCHAM a ona mnie nienawidzi.Moje rozmyślania przerwał dzwonek.Już za chwilę wejdzie tu  miłość mojego życia.Drzwi się otworzyły i zaczęli napływać do sali studenci.Patrzyłem,wyczekiwałem,a jej nie ma.Nie przyszła.Może się dowiedziała i wyjechała.Czekałem aż drzwi się nie zamknęły.No cóż - myślę czas się wziąć do pracy.Przecież po tu jestem.Za rok już mnie nie  będzie.
puszek okruszek
 CAROLINE
Gdy weszłam ujrzałam nikogo innego jak ...Klausa.Początkowo myślałam,że robi sobie ze mnie jakiś żarty.Stałam jak wrytaz otwartymi ustami. Normalnie mnie zamurowało. Pomyślałam,że to jakieś jaja,że jestem w ukrytej kamerze czy coś.Właśnie mówił coś innym studentom,gdy mnie zobaczył powiedział 
 - Serdecznie witam spóźnialską studentkę Zajęłam jedyne wolne miejsce w drugim rzędzie,na samym środku.Dopiero gdy usiadłam dotarło do mnie co się przed chwilą wydarzyło. - Właśnie tłumaczyłem moim studentom historię tego obrazu - pokazał na slajd z obrazem,widziałam go kiedyś w muzeum na wycieczce w Nowym Jorku.-Co nam może pani o nim  powiedzieć pani ...? - wyraźnie oczekiwał na odpowiedź, jakby mnie nie znał  - mimowolnie przewróciłam oczami 
- Caroline Forbes.
- Więc panno Forbes co mi pani o nim powie?-A więc małe pytanko - pomyślałam,wzięta do odpowiedzi dumnie wstałam z miejsca i odpowiedziałam.
Namalował go  Oscar  Claude Monet  ,francuski malarz. Obraz przedstawia wygląd ogrodu malarza z Giverny i rosnące tam grzybienie białe . Namalowane zostały techniką  impresjonizmu.- powiedziałam z satysfakcją,co więcej teraz uświadomiłam sobie co oznaczały jego wczorajsze słowa.Chciał mnie ośmieszyć na oczach wszystkich studentów.Widziałam na jego twarzy lekkie zdziwienie.Ten moment w którym ten jego uśmieszek zniknął.
- Bardzo dobrze.- powiedział a ja uśmiechnęłam się pod nosem z satysfakcją.- A co mi pani powie o tym obrazie?- na rzutnik i pokazał bardzo dobrze mi znany obraz.
- Rembrandt, Straż nocna .Wbrew powszechnej opinii i wbrew przyjętej nazwie, akcja obrazu nie rozgrywa się w nocy. Podczas konserwacji stwierdzono, że werniksy, nałożone dla zabezpieczenia obrazu, z biegiem czasu ściemniały, dając efekt sceny nocnej.
-Świetnie.Proszę usiąść .- Odetchnęłam z ulgą , że się nie zbłaźniłam-Teraz porozmawiamy o innym obrazie.Czy ktoś wie kto go namalował ? - pokazał na następny slajd i rozejrzał się po sali .-Nikt ? Więc opowie nam o nim Hmm... Może pani w drugim rzędzie - powiedział,patrząc się na mnie .
- Ja ?-spytałam cicho i już trochę zirytowana.
-Skoro pani nalega to proszę,niech pani mówi -uśmiechał się zachęcająco.
- Palant -mruknęłam pod nosem specjalnie tak,że tylko hybryda lub wampir mógł mnie usłyszeć .- Mówiła coś pani?-spytał nie przestając się uśmiechać.
-Mówiłam ,że nie znam odpowiedzi na pańskie pytanie ,nie wiem co to za obraz.- teraz pewnie najchętniej skakałby z radości,gdyby mógł -  pomyślałam .
- A szkoda,- udał zasmuconego-bo to jedno z najważniejszych i najbardziej znanych dzieł renesansu.Dziwię się,że pani nawet o nim nie słyszała.Cóż może ktoś inny opowie mi o tym obrazie ,może pan w czwartym rzędzie,ten w koszuli w kratkę.-wskazał na jakiegoś chłopaka z tyłu.- niech się pan przedstawi i opowie o obrazie.-Pozostały wykład upłynął mi  bez problemowo.

KLAUS


- Dzień dobry moi drodzy.Jestem waszym nowym wykładowcą.Nazywam się Niklaus Mikaelson i jak już wiecie  będę was uczył historii sztuki.- na tablicy napisałem moje imię  nazwisko.Na sali słyszałem jak studenci szepczą coś w stylu"ta jasne","przecież to jakiś student".Nie przejmując się nimi zacząłem od tłumaczenia stylu malarskiego i historii obrazu mojego starego przyjaciela.Nagle drzwi się otworzyły i weszła spóźniona moja ukochana.Lekko otworzyła usta ze zdziwienia i usłyszałem jak wyszeptała:

- To jakieś jaja.-Nie mogłem się nie uśmiechnąć na te słowa.Wyglądała tek pięknie 
.- Serdecznie witam spóźnialską studentkę - powiedziałem - Właśnie tłumaczyłem moim studentom historię tego obrazu.- Pomyślałem,że czas na sprawdzenie wiedzy mojej drogiej Caroline.-Co nam może pani o nim  powiedzieć pani ...?- Specjalnie to zrobiłem aby ją wyprowadzić z równowagi.Poza tym nie mogłem użyć słowa "Kochana" ani "Caroline" bo studenci by się dowiedzieli,że się znamy i dostarczyło by to niepotrzebnych ,kłamliwych plotek . A tego Caroline nie mogłem zrobić.Zawsze są jakieś granice.Nie chcę żeby cierpiała.- Więc panno Forbes co mi pani o nim powie ?- wiedziałem,że nie będzie znać odpowiedzi . Wybrałem jedne z najmniej popularnych dzieł.Jednak mnie zadziwiła.Jak zawsze zresztą .Namalował go Oscar Claude Monet,francuski malarz. Obraz przedstawia wygląd ogrodu malarza z Giverny i rosnące tam grzybienie białe.Namalowane zostały techniką  impresjonizmu.- Skąd ona to wie !! Tego nie uczą w szkole . A może umie czytać w myślach - nie to nie możliwe ,nie jest Pierwotną-pomyślałem.
-Bardzo dobrze.- tylko tyle byłem w stanie wydukać,na jej twarzy wykwitł delikatny uśmieszek co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.Wybrałem więc coś co sam widziałem tylko kilka razy w moim długim życiu.-A co mi pani powie o tym obrazie?
- Rembrandt ,Straż nocna .Wbrew powszechnej opinii i wbrew przyjętej nazwie, akcja obrazu nie rozgrywa się w nocy. Podczas konserwacji stwierdzono, że werniksy, nałożone dla zabezpieczenia obrazu, z biegiem czasu ściemniały, dając efekt sceny nocnej.
Dając za wygraną postanowiłem odpuścić.Zostały mi już bardziej znane dzieła.
- Świetnie.Proszę usiąść .Postanowiłem już  więcej nie pytać.Tym bardziej,że są to pierwsze zajęcia,a nie środek semestru .-Teraz porozmawiamy o innym obrazie.Czy ktoś wie kto go namalował ?- Rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiejś podniesionej  ręki ale zauważyłem kompletną niewiedzę wypisaną na twarzy Caroline.Postanowiłem to wykorzystać.-Nikt ? Więc  opowie nam o nim Hmm... Może pani w drugim rzędzie.- Nie chciałem mówić konkretnie o niej bo byłoby to podejrzane i niestosowne pytać kogoś dwa razy na jednych zajęciach .Chciałem zrobić tak aby wyszło , że się sama zgłosiła.Chciałem skłonić ją do odpowiedzi.
- Ja ?- spytała cicho,lekko wkurzona.
-Skoro pani nalega to proszę,niech pani mówi .
- Palant ! - usłyszałem cichą obelgę z ust mojej Caroline co tylko pogłębiło mój uśmiech . 
 - Mówiła coś pani ?- spytałem retorycznie.
-Mówiłam ,że nie wiem co to za obraz Nie znam odpowiedzi na pańskie pytanie.- Wiedziałem ile trudu włożyła aby wypowiedzieć te słowa.
-A szkoda, bo to jedno z najważniejszych i najbardziej znanych dzieł renesansu .- nie przestawałem jej denerwować.-Dziwię się,że pani nawet o nim nie słyszała.Cóż może ktoś inny opowie mi o tym obrazie ,może pan w czwartym rzędzie,ten w koszuli w kratkę-Postanowiłem dać już  jej na dzisiaj spokój.Nie chcę aby jeszcze bardziej mnie znienawidziła.Przez resztę wykładu tłumaczyłem  style malarskie w renesansie,omawiałem ważniejszych malarzy  ( niektórych z nich znałem osobiście ale to zachowałem dla siebie ) oraz dyktowałem notatki. Zadałem aby wszyscy na następną lekcję się tego nauczyli bo będę pytać oraz,że omówimy barok .
 CAROLINE
Po skończonych zajęciach z Klausem,przepraszam z PANEM PROFESOREM.Udałam się do następnej sali.Po drodze spotkałam Olivera. 
- Hej ślicznotko jak tam pierwsze zajęcia.-aż buchał entuzjazmem,którego mi brakowało.
-Po prostu super!Na pierwszych zajęciach zostałam ośmieszona przez nowego profesora.
- Kto nim jest?Słyszałem,że to całkiem spoko gość.Ale jak chcesz to ci mogę pomóc w nauce . Wiedziałam o co mu chodzi i wiedziałam,że na pewno nie będziemy się uczyć.
- Naprawdę?Było by świetnie.- uśmiechnęłam się.
- To co,dziś wieczorem,18 pasuje?-odwzajemnił uśmiech.
-Świetnie,gdzie ?- Mojego kumpla z pokoju  nie będzie dziś wieczorem to może u mnie? 
-Może być.-nie przestawałam się uśmiechać.
-To jesteśmy umówieni.
- Pewnie,do zobaczenia .
-Do zobaczenia-powtórzył i odszedł.
Jestem szczęśliwa.Chce mi się skakać z radości.Właśnie umówiłam się na randkę z mega ciachem.Po skończonych wszystkich wykładach poszłam do akademika.Do spotkania z Oliverem zostało mi jeszcze 4 godziny.Wchodząc do pokoju zastałam w nim Rebekę . Wszystko się we mnie gotowało.Jak ona mogła mi to zrobić !
 - Hej Caro - powiedziała.
- Jak mogłaś mi to zrobić !
 - Co ? O co ci chodzi?
- Nie zgrywaj niewiniątka!Jak mogłaś mnie tak okłamać!
-Nie okłamałam cię!
- Kiedy Cię spytałam czy któryś z twoich braci tu jest  odpowiedziałaś,że nie.
- Nie pytałaś czy któryś z moich braci tu jest.Powiedziałaś cytuję : Czy któryś z twoich braci tu studiuje ?A przecież Klaus wykłada.
-Dobrze wiesz o co mi chodziło.-wykrzyczałam.
-Ok.Przepraszam,ale zadałaś takie a nie inne pytanie więc teoretycznie cię nie okłamałam. Wybaczysz mi?-Zrobiła  minkę koka ze shrek'a-Proszę.-powiedziała przeciągając pierwszą sylabę .Nie mogłam się na nią dłużej gniewać,poza tym ma rację  i teoretycznie mnie nie okłamała.Nie mogłam się gniewać tym bardziej,że za kilka godzin mam randkę.Ma szczęście , że mam świetny humor.
- Dobra.Ale następnym razem nie będzie tak łatwo.Poza tym dziś się umówiłam  i nic nie zepsuje mi humoru.-Uśmiechnęłam się  na samą myśl o nim.
-Dziękuję.Obiecuję,że nie będzie następnego razu.-podbiegła do mnie i przytuliłyśmy się.-Więc w takim razie,kim jest ten szczęśliwiec,z którym się umówiłaś?Jeśli można spytać.Od razu zaczęłam jej o nim opowiadać,jak nam się świetnie gadało,jaki jest cudowny.W dodatku te jego boskie zielone oczy.Mmm na samą myśl o nich szalałam .Zaczęłam się szykować.Włożyłam czarne balerinki,spódnicę kwiatową na tle miętowym i białą bokserkę ( którą wciągnęłam w spódnicę ).Na to kurtka dżinsowa i czarna torebka.Makijaż postanowiłam zrobić naturalny czyli podkład,lekko podkreślone oczy tuszem i różowy błyszczyk.Wyszłam z pokoju równo o 18 tak aby się spóźnić  tylko troszeczkę .Oli mieszka dwa piętra wyżej więc już po chwili stałam przed drzwiami do jego pokoju.Trochę niepewnie zapukałam do drzwi.Usłyszałam kroki za drzwiami, przekręcanie zamka i wesołe powitanie.Ubrany był w koszulę w kratkę luźno rozpiętą pod szyją ,jeansy i trampki. 
 - Hej, już myślałem,że nie przyjdziesz.Pięknie wyglądasz . Wejdź -był zdenerwowany,nie mniej niż ja.Pomyślałam,że z powodu spotkania .
- Hej ,dzięki.
- Napijesz się czegoś ?Wino ? 
- Chętnie.-Nalał sobie i mnie, następnie podał mi kieliszek . Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy  rozmawiać o szkole,nauczycielach ( ale nie o Klausie),o tym co lubimy , o hobby , pokazał mi swoje szkice ( dobrze rysował ale nie tak dobrze jak Klaus ).Zresztą o kim ja myślę ? o Klausie ?! Na kanapie obok siedzi przystojny facet a ty myślisz  o hybrydzie ?! Skup się Caroline!-toczyłam walkę z własnymi myślami.Nagle zaczął się do mnie przybliżać.Teraz dzieliły nas tylko centymetry.Odstawiłam kieliszek aby nie rozlać wina i wszystkiego nie zepsuć . Gdy nasze usta się złączyły nie tego się spodziewałam szczerze mówiąc.Spodziewałam się fajerwerków ,magii lub coś w tym stylu,ale nic takiego nie poczułam.To znaczy ,nawet było miło,ale to nie było to.On coraz bardziej pogłębiał pocałunek,ale ja miałam ochotę go odepchnąć.Jednak zamknęłam oczy i postanowiłam poddać się temu odczuciu.Nagle poczułam jak coś wbija mi się w szyję.Odepchnęłam go od siebie,wstałam z kanapy  i cofnęłam się o kilka metrów pod samą ścianę.Wszystko w wampirzym tempie.Spojrzałam na niego oszołomiona.Trzymał w ręce kilkunastu centymetrową strzykawkę.
-Co ty mi zrobiłeś?!-wydarłam się na niego.Szyja paliła mnie jak cholera. 
- W tej oto małej strzykawce- pomachał strzykawką-był jad wilkołaka.Był bo teraz jest w twojej szyi.Za jakieś 10 godzin  będziesz martwa. Myślałaś,że nie wiem kim jesteś ? - odparł spokojnie .
Kim niby ?!
 - Oj , nie udawaj.Jesteś wampirem.
- Skąd ... ?!- nie dokończyłam bo mi przerwał.
-Wampiry zabiły całą moją rodzinę.Mamę,tatę,dwie siostry i brata.Mi jakimś cudem udało się uciec.Teraz się mszczę.Zabijam każdego wampira jakiego napotkam.- Wstał z kanapy i zaczął do mnie podchodzić.-A co myślałaś ? że cię kocham ? Że chcę być z tobą?Jesteś śmieszna i głupia,zupełnie jak rasowa blondynka. Jesteś potworem - wyszeptał mi do ucha , chciałam zaprzeczyć ale łzy zaczęły mi  spływać po policzku  -Nawet nie jesteś ładna,Brzydzę się tobą.-Te słowa przeważyły szlę.Cała moja złość,która powstała w ciągu pięciu minut  się ujawniła . Złapałam go za głowę i skręciłam mu kark.Oszołomiona i zapłakana zbiegłam dwa piętra w dół do pokoju w którym leżała rozwalona Rebekah i słuchała muzyki na słuchawkach.Gdy mnie zobaczyła od razu je zdjęła i zaczęła mnie pocieszać.
-Cicho Cii , już dobrze.-posadziła mnie na łóżku,a sama siadła obok mnie .- Spokojnie . Opowiedz mi o wszystkim .Co się stało?To ten dupek ! On ci coś zrobił !- Jednak sama się domyśliła.-Jak ja pójdę do gnoja to nie wiem co mu zrobię ale jedno jest pewne,będzie bolało .- widać było,że cała aż kipiała  ze złości.Nie powiem wizja Rebeki wywołała u mnie uśmiech . Ale zaraz dotarło do mnie , że ja zabiłam człowieka i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-On ... on ... on nie żyje . - wydukałam.
-I dla tego płaczesz ? Nie mogłaś powstrzymać się karmić i go zabiłaś ?
 - Nie nie karmiłam się ! - wykrzyknęłam oburzona ale zaraz się uspokoiłam . Rebeka chciała się czegoś dowiedzieć i tyle .Teraz w miarę spokojna opowiedziałam. - Na początku było miło i w ogóle fajnie .
- To w czym problem ?-spytała zatroskana,  cały czas trzymając rękę na moich plecach  i delikatnie mnie kołysząc uspokajającą.
-Gdy się całowaliśmy... - trochę się zarumieniłam . 
-To co się stało ?- dopytywała się .
 - Poczułam jak coś ostrego wbija mi się w szyję .
 - Co ten dupek ci zrobił ?! 
- Wbił mi strzykawkę w której był jad wilkołaka .
 - Że co ?! - Dawno nie widziałam Rebeki tak w kurzonej.Szczerze to chyba nigdy nie widziałam jej aż tak wkurzonej .- Dzwonię po Klausa ! Nie zaprzeczyłam miałam do wyboru albo to albo śmierć . Schowałam więc dumę do kieszeni i posłusznie czekałam .

REBEKAH


 Jak ten palant mógł jej to zrobić. Dobrze , że Klaus jest blisko bo nie wyobrażam sobie jakbym miała teraz jechać na drugi konie świata . Odebrał już po dwóch sygnałach . 

- Rebekah wiesz która godzina ?Czego chcesz o tak późnej porze , nie mogłoby to zaczekać do rana ? - słychać było , że jest zaspany. Pewnie go obudziłam . 
- Nie, nie mogłoby . Caroline ma kłopoty . - wiedziałam , że to wystarczy aby go przekonać .
 - Już do ciebie jadę - Powiedział pewnie i w pełni trzeźwy . - Będę za pięć  minut - i się rozłączył .
 Po mniej niż pięciu minutach zjawił się Klaus . Bez pukania wpadł do mieszkania . 
- Gdzie ona jest ! - rozejrzał się po pokoju i spojrzał dziewczynie prosto w oczy - Caroline . - troska w jego głosie zdziwiła nawet mnie . 

KLAUS 

Niewiarygodne jak wykłady mogą wymęczyć   hybrydę . Umyłem się i położyłem spać . Obudził mnie  telefon , spojrzałem na ekran Rebekah , godzina 01:36 . Miałem ochotę ją zabić ale pomyślałem , że może to coś ważnego  . Mam nadzieję , że ma dobry powód by dzwonić .
  - Rebekah wiesz która godzina ,czego chcesz o tak późnej porze,nie mogłoby to zaczekać do rana ?
  - Nie, nie mogłoby . Caroline ma kłopoty .- Dotarło do mnie w jednej chwili , że mojej ukochanej coś się stało . 
- Już do ciebie jadę , będę za pięć minut.
 W wampirzym tempie wypadłem z łóżka i się ubrałem.Zdążyłem tylko chwycić skórzaną kurtkę i już byłem w aucie.Jechałem jakieś 300 km/h . Byle tylko jak najszybciej znaleźć się przy mojej ukochanej. Podczas jazdy tysiące czarnych scenariuszy przelatywało mi przez głowę .Najgorsza była nie wiedza.Nie wiedziałem co się stało.Czy ją ktoś porwał ? Czy ktoś ją torturuje lub co najgorsze . Czy ktoś ją zabił . Dociskałem pedał gazu coraz bardziej , dopóki nie znalazłem się na terenie akademika.  Najszybciej jak tylko mogłem pobiegłem do  pokoju mojej najdroższej i mojej siostry..Zobaczyłem Rebekę,więc zapytałem .- Gdzie ona jest !- W tej samej chwili ją dostrzegłem . Siedziała zapłakana na łóżku . Na jej szyi znajdowała się wielka ,okropna , gnijąca rana .
 - Caroline . - wyszeptałem . Teraz najważniejsza jest ona , a tym skurwielem który jej to zrobił zajmę się później - pomyślałem . Podszedłem do niej i już podnosiłem rękaw aby podać jej nadgarstek , gdy do głowy przyszedł mi pomysł . Nie do końca uczciwy z mojej strony ale sprytny i świetny ( przy najmniej dla mnie).Uśmiechnąłem się myśląc o nim . 
- Coś za coś kochana . - powiedziałem. 



Jak wam się podoba ? Jak wam się wydaje, Co Klaus będzie chciał w zamian ? Przepraszam za wcześniejszą wersję w której kilka wersów się poprzestawiało ale net i ta strona ostatnio słabo i chodziły . Teraz post jest ze wszystkimi poprawkami .


1 komentarz:

  1. Czytam twoje rozdziały w każdej wolnej chwili :)
    Nie wiem. Może, żeby się z nim spotkała :) Zaraz sprawdzę czytając następny rozdział :D

    Zapraszam na mojego bloga:
    http://thg-clove-and-cato.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń