sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 13 "Wspólna nauka"


CAROLINE

Dzień zaczął się dla mnie wyjątkowo wcześnie i wyjątkowo radośnie. Jak nigdy zerwałam się z łóżka z entuzjazmem i szerokim uśmiechem na ustach. Spojrzałam na sąsiednie łóżko. Bekah spała w najlepsze zakopana pod kołdrą. Nie wiem dokładnie czemu byłam taka szczęśliwa. Czy to z powodu pięknego słonecznego dnia czy może dlatego , że Rebekah opowie mi dziś o tych wszystkich ciekawych osobach spotkanych na przestrzeni wieków. 
Poszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku.Uczesałam włosy,nałożyłam na twarz podkład , na rzęsy tusz , a na oczy eyeliner. Aby podkreślić delikatnie usta użyłam malinowego błyszczyka.Na koniec użyłam moich ulubionych perfum .Ubrałam się w czarną skórkową spódnicę i prostą ,kremową bluzkę z rękawem 3/4.Na nogi założyłam klasyczne czarne balerinki.Po wyjściu z łazienki zauważyłam Rebekę siedzącą na łóżku i patrzącą na mnie z niedowierzaniem. 
- Stało się coś? - spytałam. 
- Właśnie miałam cię spytać o to samo. Zwykle potrzeba było całego poligonu wojskowego żeby cię zwlec z łóżka a dziś nie dość , że sama wstałaś to w dodatku cała promieniejesz. 
- Oj nie przesadzaj. Piękna dziś pogoda. Słońce świeci , ptaszki ćwierkają , a kwiatki kwitną czego chcieć więcej? - rzekłam z entuzjazmem. 
- No dobra...- powiedziała powoli i spojrzała na mnie podejrzliwie.- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją współlokatorką? - wskazała na mnie palcem. 
- Ha! Ha! Ha! -powiedziałam bez cienia entuzjazmu.-Skończyłaś?! 
-Jesteś chora? Już wiem! Pewnie znowu wilk cię ugryzł!
- Raczej bym pamiętała.Czy tak trudno uwierzyć , że dobrze zaczynam dzień? Halo? Bekah to ja ...Caro... -próbowałam ukryć uśmiech.   
- Dobra! Powiedzmy , że ci wierzę.-obydwie się zaśmiałyśmy. 
-O której zaczynasz zajęcia? 
- O dziewiątej. 
Spojrzałam na zegarek , który wskazywał 8:11. 
-Mamy jeszcze niecałą godzinę więc co powiesz na śniadanie. 
-Brzmi świetnie . Pójdę się ubrać i ci pomogę . 
-Ok. Co powiesz na naleśniki? 
-Super. Uwielbiam naleśniki. - powiedziała wchodząc do łazienki z kosmetyczką i stosikiem przygotowanych wcześniej ubrań.
W tym czasie ja przygotowałam ciasto i rozgrzałam olej na patelni.Jak każdy pokój akademicki był wyposażony w niewielką lodówkę , kuchenkę , mały blat i zlew. 
W chwili gdy weszła Bekah ja właśnie kończyłam smażyć ostatniego naleśnika. 
-Miałaś na mnie zaczekać aż wyjdę a wtedy bym ci pomogła.- powiedziała oburzona. 
-Wiesz , która godzina? - wskazałam głową na zegarek stojący na komodzie.Była 8:40.
- Już ta?O cholera!
- Jak chcesz mi pomóc to możesz umyć miskę .- wskazałam na zlew. 
Wampirzyca zajęła się zmywaniem a ja w tym czasie wyłożyłam usmażone i przełożone dżemem jagodowym naleśniki na dwa białe talerze. Na koniec troszeczkę posypałam je cukrem pudrem. Następnie do dwóch wysokich szklanek wlałam krew grupy A Rh+. 
Już po chwili zasiadłyśmy do jedzenia.Naleśniki wyszły mi wprost idealnie.Dokładnie taki jakie lubię w środku puszyste, a z brzegu chrupiące. Za to krew miała słodko kwaśny smak. 
-Mmm,Care. Te naleśniki są cudowne.Dawno takich nie jadłam. Nawet nie wiedziałam , że umiesz gotować. 
-No wiesz . Jak się ma matkę która całe dnie spędza w pracy to tak jest. Po pewnym czasie kanapki robią się nudne.Za  to ojciec już dawno mnie opuścił . W dodatku umarł jakieś pół roku temu. 
-Pewnie było ci ciężko. Jeśli cię to pocieszy to moi rodzice też nie są idealni. Ojciec bez wahania nas zabił tym samym zamieniając nas w wampiry. Tylko po to by przez następne 1000 lat nas ścigać w celu zgładzenia . Matka, Ester nawet po śmierci nie daje nam spokoju. Często pojawia się w snach. Ale nie byle jakich snach. Gdy już wpływa do naszych snów to sprawuje nam takie koszmary , że czasami przez tydzień nie mogę się pozbierać. 
-A myślałam , że to ja mam okropnych rodziców. 
-Taa, są wprost cudowni. Nie chcę nic mówić ale jak zaraz nie wyjdziemy z domu to znowu się spóźnimy. 
Spojrzałam na zegarek. Zostało nam 5 minut do zajęć. Włożyłam puste talerze do zlewu i szybko umyłam. 
-No chodź już . - popędzała mnie Bekah. 
-Ok. Tylko nie zapomnij , że dziś dajesz mi te korki z historii. -powiedziałam uśmiechając się i zamykając drzwi od pokoju. 
-Jasne .Nie zapomnę. 

REBEKAH.

Pędziłam właśnie na pierwszą lekcję gdy nagle poczółam czyjeś stalowe ręce oplatające mój brzuch. Momentalnie odwróciłam głowę w tamtym kierunku. 
-Stefan! -rzuciłam się na szyję mojemu chłopakowi po to by następnie obdarować do namiętnym pocałunkiem. 
-To ja nie przeszkadzam. -powiedziała Caro , która zaczęła się powoli oddalać w kierunku uczelni. -Do zobaczenia później Bekah. 
Nic nie odpowiedziałam bo Stef zamknął mi usta pocałunkiem. 
-Kochanie ja też z chęcią bym tak stała nawet wieczność ale niestety szara rzeczywistość każe nam iść na zajęcia. 
-Nic z tego.-uśmiechnął się łobuzersko.
-Jak to? 
-Porywam cię. 
-Gdzie? 
-Jak ci powiem to już nie będzie porwanie. -uśmiech nie znikał z jego twarzy. 
-No dobra .Niech ci będzie. Jeden dzień chyba nie zrobi mi różnicy w nauce. 
-Wspominałem o kilku dniach? 
-Ilu ?
-7. 
-Tydzień?! To za dużo!
-No dobra co powiesz na kompromis? 4 dni?
-A co mi tam . Małe wakacje jeszcze nikomu nie zaszkodziły. 
-Takie podejście kocham w tobie najbardziej. 
-Muszę spakować kilka rzeczy. 
-Jasne. Ja już jestem spakowany. Pójdę po samochód a ty w tym czasie się spakujesz. Co ty na to? Za kwadrans u ciebie będę. 
-Kwadrans?! Nie wyrobię się w 15 minut. 
-Kobiety -mrugnął pod nosem idąc w stronę parkingu.
-Słyszałam! -krzyknęłam za nim. 
Ludzkim tempem udałam się do pokoju w głowie snując domysły dotyczące wyjazdu.W pokoju użyłam wszelkich zalet wampiryzmu podczas pakowania. Wzięłam małą podręczna walizeczkę. Ponieważ Ostatnio było ciepło więc wzięłam sporo przewiewnych sukienek, krótkie spódniczki i w ciul dużo bluzek na ramiączkach. 
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Skarbie wspominałem , że jedziemy tylko na cztery DNI a nie LATA? -powiedział dobitnie spoglądając na moją walizkę. 
-Nie wiem gdzie mnie zabierasz więc muszę być przygotowana na każdą możliwość.
-Mam nadzieję ,że znajdzie się gdzieś tam jakiś strój kąpielowy. -po chwili na jego ustach zagościł chytry uśmieszek-Choć jak dla mnie to możesz pływać toples. 
-Aha czyli będzie tam basen?-spytałam przebiegle.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale będzie mi potrzebny strój kąpielowy. Czyli , że będzie tam woda. 
-Kochanie daj spokój za kilka godzin wszystkiego się dowiesz.
-Niech ci będzie.-ugięłam się pod jego zielonymi oczami. 
-Gotowa? 
-Prawie -wyjęłam z komody czerwony dwuczęściowy strój kąpielowy i wrzuciłam go do walizki. -Już!
Salvatore zabrał moją walizkę i już po chwili wrzucił ją do bagażnika swojego czerwonego, zabytkowego auta. 
Przez całą drogę poddawałam go torturom czyli szeptałam mu czułe słówka do ucha, głaskałam go po kolanie , a on uparcie nie chciał mi zdradzić dokąd mnie zabiera.    
Wreszcie po kilku godzinach drogi dotarliśmy do małego,uroczego,drewnianego domku na skraju jeziora .Tuż obok było spore jezioro z malutkim wodospadem. 
-I jak ci się podoba? 
-Jeszcze się pytasz?-spytałam na niego ze zdziwieniem .-Tu jest cudownie. 
-Wiedziałem ,że ci się spodoba.
Oprowadził mnie po domku , nie takim małym jak mi się na pierwszy  rzut oka wydawało. Pokazał mi okolicę i opowiedział o tym , że ten dom jest w jego rodzinie od wieków. Co dziwne domek wyglądał na zupełnie nowy. Na tę uwagę się zaśmiał i wyjaśnił ,że mieszkał w nim jego wuj Zach ,ale później przeprowadził się do Mistic Falls ,a następnie zabił go Damon. Było to jakieś dwa  lata temu i już przebolał stratę. Po udanym spacerze po lesie poszłam się rozpakować . Gdy skończyłam było już późno i przypomniałam sobie  jednej bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie o tym , że miałam pomóc Caroline w nauce. 
-Stało się coś?-spytał czule chłopak i w jednej sekundzie znalazł się przy mnie.
-Miałam dziś dać Caroline coś w rodzaju korepetycji. 
-Z czego? 
-Z historii a z czego by inaczej. Tylko od wampira dowiesz się tego czego nie znajdziesz w książce . 
-To zadzwoń do Klausa. Przecież jest od ciebie starszy. Więcej ją nauczy. A poza tym ma wprawę w nauczaniu. Robi to od niecałych dwóch miesięcy. 
-Już widzę jak mi pomaga.-prychnęłam.
-Może warto przynajmniej spróbować?
-Masz rację .Kto pyta nie błądzi.-rzekłam po chwili zastanowienia i wyjęłam telefon z kieszeni. 

KLAUS

Oglądałem mistrzostwa świata w piłkę nożną i popijałem piwo gdy zadzwonił telefon.Spojrzałem na wyświetlacz. "REBEKAH" .Oczywiście. Moja upierdliwa młodsza siostrzyczka zawsze dzwoni w najmniej odpowiednim czasie. Lepiej aby miała dobry powód. 
-Rebekah.-powiedziałem z udawaną radością. -Jak zwykle masz idealne wyczucie czasu. 
-Witaj mój ukochany, najmądrzejszy i najwspanialszy bracie.
-Czego chcesz? -zawsze mi zbytnio słodziła jak czegoś chciała.
-Wspominałam ,że jesteś wielce przystojny? 
-Do rzeczy .Oglądam mecz. 
-No więc ...-powiedziała niepewnie. 
-Szybciej! Jestem zajęty. 
- Obiecałam Caroline, że ją dziś pouczę trochę z historii. Poopowiadam trochę jak to kiedyś było. Wiesz nic trudnego.Trochę o sztuce, trochę o pisarzach, malarzach i innych znanych osobach.Tylko że.. Sprawy się trochę pokomplikowały i całkowicie o tym zapomniałam.Teraz jestem daleko od Dark Hill razem ze Stefanem i wrócę dopiero za cztery dni. 
-Co ja mam z tym wspólnego? 
-Pomógłbyś mi i dał Caroline korepetycje? Wiesz to nic trudnego powiesz trochę o obrazach , muzyce...Zawsze się tym interesowałeś i to w dodatku o wiele bardziej niż ja. Ja mogłabym jej godzinami opowiadać o modzie w tamtych czasach. Doskonale pamiętam jakie wzory i kolory były modne w danym wieku.-mówiła z prędkością światła.- Więc jak? Pomożesz mi?-spytała nieśmiało. 
Dwa razy nie trzeba było się pytać. Sam na sam z Caroline w pustym pokoju przez kilka godzin.
-Pomogę ci. Kiedy mam się u niej zjawić? 
-Tak szczerze to już... -rzekła niepewnie. -jesteś spóźniony. 
-Dobra. Już jadę. 
-Dzięki Nik. Jesteś najlepszym bratem pod słońcem. 
-No przecież się zgodziłem .Nie musisz mi już tak słodzić. 
-Mówię szczerze.-wybuchła śmiechem. 
-Dobra kończę bo przecież już jestem spóźniony.Cześć.
-Dzięki.Pa.Mam u ciebie dług wdzięczności.- powiedziała i się rozłączyła. 
Wyłączyłem mecz , który nagle stał się mało interesujący i poszedłem do łazienki poprawić wygląd. Na koniec spryskałem się perfumami znanej marki. Następnie zszedłem do piwnicy w której miałem niewielką winiarnię.Wyjąłem z niej Cabernet Sauvignon. (wino francuskie) 
Chwyciłem klucze do auta oraz kurtkę po czym wybiegłem z domu 
Już po chwili byłem w akademiku pod drzwiami ukochanej.

CAROLINE

Zaraz po szkole poszłam do sklepu i zrobiłam małe zakupy. Kupiłam dwa łososie ,kilka produktów potrzebnych do przyrządzenia ryb, oraz dwie butelki wina.Jedno niemieckie a drugie włoskie.Nie znam się na winach ale mam nadzieję , że będzie jej smakować.Zdałam się na sprzedawcę , który ze stoickim spokojem wysłuchiwał mnie i tłumaczył które wino podać najpierw. Mam nadzieję ,że będą warte swojej ceny i ,że sprzedawca mnie nie naciągnął. Chciałam jej podziękować za pomoc w nauce i po prostu spędzić z nią miło trochę czasu. Nawet nie zauważyłam kiedy się z nią zaprzyjaźniłam. Na chwilę obecną była mi bliższa niż Elena czy Bonnie kiedykolwiek. Od czasu kiedy rozmawiałyśmy o rodzicach stała mi się jeszcze bliższa . Coś w rodzaju zaginionej siostry. 
Gdy tylko wróciłam do domu zaczęłam przygotowywać ryby według przepisu mojej mamy. Co  prawda rzadko gotowała i praktycznie więcej jej nie było w domu niż była ale jak już gotowała to lepiej niż ktokolwiek kogo znam.Każde jej danie było dziełem sztuki.
Spojrzałam na zegarek. Było już późno a Rebekah nadal się nie zjawiła.
Odkąd zostawiłam Bekę na parkingu ze Stefanem w ogóle nie widziałam jej w szkole. Mało tego . Powinna skończyć zajęcia już dawno temu a jeszcze jej nie ma. W dodatku nie odbiera moich telefonów. Początkowo byłam wściekła , że nie odbiera moich telefonów bo myślałam , że mnie po prostu olewa. Ale teraz zaczynam się o nią martwić. A co jeśli ktoś ją zaatakował? Wiem , że jest prawie ,że nie do zabicia ale zawsze ktoś mógł ją złapać i teraz torturować. 
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. 
 -Witaj Caroline.-po drugiej stronie stał Klaus. W ręce trzymał jakieś na prawdę stare wino.Poznałam to bo było zapieczętowane woskiem , a etykieta na butelce odrobinę zżółkła.  
-Jeśli przyszedłeś do Rebeki to wiedz , że jej  nie ma. 
-Wiem dzwoniła do mnie. Mogę wejść?
-Jak to dzwoniła do ciebie? A ode mnie to nie raczy odebrać! -po chwili wahania wpuściłam go do środka. -Gdzie ona jest?
-Powiedzmy ,że zajęta z młodym Salvatorem.
-Kolejna przyjaciółka olewa mnie dla jednego z braci.-powiedziałam mając na myśli Elenę , która nieraz wymigiwała się od spotkania przez Damona. -Super !Po prostu super! A co ty tak właściwie tu robisz Klaus? - spojrzałam na niego wyczekująco.
-Zastępuję siostrę. Podobno miła ci pomóc w nauce.- Uśmiechnął się uroczo. Czekaj! Caroline ! Czy ty właśnie pomyślałaś , że Klaus jest uroczy?! Ogarnij się dziewczyno! 
-Nie musisz . Pomoże mi jak wróci. 
-Oj daj spokój , kochana.Mogę ci pomóc o wiele bardziej niż moja siostra. Ona przez setki lat nie robiła oprócz latania na zakupy oraz bale. A poza tym połowę XIX wieku przeleżała w trumnie ze sztyletem w sercu. 
-No dobra .Rozgość się.Jesteś głodny? spytałam . Skoro nie ma Beki to jedzenie przecież nie może się zmarnować. 
-Trochę a co? Trzymasz w szafie uroczą studentkę na wszelki wypadek. -zakpił.
-Uważaj bo do twojej porcji dodam werbenę. -powiedziałam podchodząc do kuchenki i wykładając łososia w sosie cytrynowym na dwa talerze.
-Pomóc ci jakoś? -poczułam ciepły oddech na karku. 
Odwróciłam się co okazało się ogromnym błędem gdyż wpadłam na jego tors.Uśmiechał się w ten najseksowniejszy , łobuzerski sposób.Moje ciało przeszedł dziwnie przyjemny dreszcz. Poczułam jego zniewalająco seksowny i niezwykle męski zapach. Starałam się myśleć racjonalnie . 
- Możesz otworzyć wino jeśli chcesz mi pomóc.- Wskazałam na włoskie wino. 
Odszedł dwa metry i chwycił wino z zadowoleniem. 
-Prosecco. Ostatni raz piłem je we Włoszech jakieś 300 lat temu. Gdzie kieliszki? 
-W szafce koło ciebie. -wskazałam ręką. A następnie zaniosłam gotowe dania do stołu. -Korkociąg znajdziesz w szufladzie pod blatem. 
W odpowiedzi Klaus uśmiechnął się przebiegle i jedną ręką wyjął korek z butelki a następnie napełnił kieliszki. Ja do tej pory tak całkowicie nie mogę się przyzwyczaić do swojej siły i używam otwieracza do piwa albo korkociągu do butelek. 
Po chwili już siedzieliśmy przy małym drewnianym stoliku i rozmawialiśmy jak to się mówi o wszystkim i o niczym . Po skończonym posiłku byłam najedzona (choć wiadomo nie zaspokoiło to mojego prawdziwego głodu ponieważ w rybie nie było nawet odrobiny krwi) , a butelka po winie była pusta. 
-Muszę przyznać łosoś był wyśmienity. Dawno takiego nie jadłem . Musisz mi dać namiary na kucharkę . 
-Dzięki . Starałam się jak mogłam. - powiedziałam nieśmiało i spuściłam głowę chcąc ukryć rumieńce oblewające moje policzki. 
- Ty to ugotowałaś? - spytał zaintrygowany. - Za każdym razem odkąd cię spotkałem coraz bardziej mnie zaskakujesz panno Forbes. 
-Przestań bo czuję się jak na jednym z twoich wykładów. - nie potrafiłam ukryć uśmiechu. 
- A skoro mowa o wykładach to co chcesz wiedzieć o przeszłości? Rebekah poprosiła mnie abym ją zastąpił więc pytaj. 
- To może na początek ... Znałeś jakiś sławnych ludzi? Szekspir, Da Vinci ,Mickiewicz...?-wymieniałam.
-Znałem ich wszystkich.
-Taa! Żartujesz! -oniemiałam. -Czy to prawda ,że Da Vinci był gejem? 
-Tak, owszem. Swego czasu przystawiał się do mnie ale w końcu powiedziałem mu , że jestem całkowitym heteroseksualistą i się ode mnie od czepił . Pozostaliśmy dobrymi przyjaciółmi do czasu jego śmierci. 
Momentalnie wyobraziłam sobie Pierwotnego z tym wielkim poetą... Nie wytrzymałam . Z resztą O czym ty myślisz Caroline ! -skarciłam się w myślach. 
- Muszę się napić . - wstałam  od stołu. - Chcesz wina? 
-Tak, dziękuję. - Po chwili pojawił się obok mnie i wziął ode mnie butelkę zapewne widząc moje nieudolne próby otworzenia jej. - Ja to zrobię a ty usiądź. - włożyłam brudne talerze do zlewu i usiadłam na moim złożonym łóżku , które teraz pełniło rolę kanapy. Domyślałam się , że mój gość ma sporo ciekawych i zapewne kontrowersyjnych ciekawostek w zanadrzu. Po chwili usiadł koło mnie i podał mi kieliszek czerwonego wina. 
-Jaki był Szekspir? - spytałam.
-Trochę nieokrzesany , chwilami wredny i humorzasty ale dla przyjaciół miły ,pomocny i zawsze mogłem na niego liczyć w każdej chwili. 
- A Picasso? Jego też znałeś? 
- Szczerze mówiąc to słabo. Jak zapewne wiesz malował on abstrakcję . Wtedy był to nowy styl malarski powszechnie gnębiony. Jego obrazy nie byłe wpuszczane do galerii ponieważ nie podobały się właścicielom budynku.Tak więc malarze abstrakcji pokazywali swoje dzieła na ulicy. Kilka razy widziałem go na jednej z takich ulic i nawet kupiłem kilka jego obrazów można by powiedzieć ,że za bezcen. Rebekah początkowo śmiała się , że po co mi takie śmieci. Mówiła ,że wyrzuciłem pieniądze w błoto . Kilkaset lat później to ja się z niej śmiałem gdy te same obrazy uzyskały wartość kilkunastu milionów dolarów.Teraz pewnie będą jeszcze droższe ale nie zamierzam ich nigdy sprzedawać choćby  tylko z tego powodu aby denerwować siostrzyczkę.Kiedyś nawet zagroziła ,że jak go nie sprzedam to sama go porwie na maleńkie kawałeczki. 
- I co zrobiłeś? - spytałam co chwilę pijąc wino a on co chwila dolewał sobie i mi. 
-To co zwykle. Zasztyletowałem ją na 50 lat.
-Za co?!
-Groziła mi. Musiałem jej pokazać ,że mi się nie rozkazuje. 
-Jesteś niemożliwy. -przewróciłam oczami. -A co z Drakulą? Prawda czy mit? 
-Trochę prawdy trochę mitu. Drakula miał przydomek Palikov ponieważ był znany z krwawych rzezi. Wziął za żonę pyskatą i rozpieszczoną Anastazję . Było to małżeństwo zawarte tylko w celu politycznym. Kilka lat później spotkał Katarzynę w której się zakochał i miał z nią piątkę dzieci. Przeciwnicy Drakuli postanowili się na nim zemścić i w pierwszej kolejności zabili jego kochankę , a żona nie chcąc dostać się w ich ręce skoczyła z wierzy. Trochę głupie jak dla mnie gdyż tamci mogliby ją wziąć w niewolę a tak wybrała pewną śmierć. No cóż nie należała do najmądrzejszych to fakt. Drakula poprosił mnie abym zmienił go w wampira... 
-A więc to prawda! -wykrzyknęłam radośnie przerywając mu opowieść. -On na serio był wampirem! 
-Tak, ale nie długo . Przez jego krwawe czyny zaczął zwracać na siebie uwagę. Ludzie zaczęli plotkować. Powstawały legendy. Kazałem mu wyjechać, porzucić zemstę i się ukryć ale on nie chciał słuchać więc musiałem go zabić. Tak oto sławny hrabia Drakula przeszedł do legend. 
- Wow, Zawsze myślałam ,że hrabia Drakula jest tylko książkową postacią. 
-W każdej legendzie jest ziarenko prawdy. - podczas jego opowiadania dopiliśmy drugą butelkę wina. - A teraz coś specjalnego. -wstał i podszedł do stolika na którym stała przyniesiona przez niego tajemnicza butelka. Następnie  wyjął korek aby trunek trochę pooddychał i wyjął z szafki dwa czyste kieliszki. Od razu w moje nozdrza uderzył przepiękny bukiet bzu , zielonych winogron i innych cudownych roślin. 
Już po chwili Klaus siedział obok mnie, a ja trzymałam kieliszek napełniony dosyć gęstym bursztynowym płynem.
- Napij się i powiedz mi co czujesz. - nakazał i upił łyka ze swojego kieliszka. 
Gdy tylko wino znalazło się w moich ustach poczułam ...nawet nie wiem jak to opisać . Szczęście , rozkosz, niewyobrażalną radość. Nigdy w życiu nie piłam czegoś takiego. 
-Sądząc po twojej minie stwierdzam ,że ci smakuje. - odparł ze śmiechem i opróżnił kieliszek, a następnie nalał sobie dolewkę przepysznego trunku.
-Jakby wszystkie owoce świata zawarte były w jednej butelce. -powiedziałam rozmarzona. 
-Trzymam w piwnicy kilka win na szczególne okazje. 
- Szczególne okazje? A co to za okazja? 
- Wspominanie starych dobrych czasów. 
- Klaus? 
-Hmm? 
- Ile lat ma to wino? 
"Uwierz mi . To jedno z ..."
-Jakieś dwieście. - odparł beznamiętnie.- Może trochę więcej. 
-To chyba najstarsze wino na świecie. 
-Uwierz mi .-rzekł ze śmiechem- To jedno z najmłodszych win jakie mam w mojej kolekcji. 
-Aż się boję zapytać ile lat ma najstarsze- powiedziałam z udawanym przejęciem. 
- Dokładnie tyle lat co ja.W średniowieczu panował zwyczaj , że za każdym razem gdy rodziło się dziecko zostawiało się jedną butelkę wina tylko po to aby po śmierci tego człowieka wypić tą butelkę. Całe moje rodzeństwo wypiło swoje butelki trunku w dniu przemiany w wampira a ja swoją zachowałem. 
-Czekasz na koniec Świata? Bo na śmierć nie możesz raczej liczyć.
-Nie wierzę w koniec świata. -spojrzał na zegarek. -Późno już. Muszę się zbierać.
 Odprowadziłam go do wyjścia.
- Do zobaczenia jutro Caroline. Pamiętaj o moich zajęciach. 
-Postaram się nie spóźnić. 
- Taa , jasne .Już to widzę. To będzie sensacja. Napiszą o tobie w gazetce szkolnej.Już widzę nagłówki  Caroline Forbes : Przyszła na czas. -wyciągnął rękę i gestykulował każde słowo jakby był redaktorem gazety. Naśmiewał się ze mnie więc postanowiłam go ukarać .Wyciągnęłam palec i szybkim ruchem wbiłam mu w brzuch. - Ała , a to za co? 
"Oj no dobrze przepraszam."
-Dobrze wiesz za co!- próbowałam być zła albo chociaż udawać oburzoną jednak z marnym skutkiem. 
-Oj no dobrze. Przepraszam. 

- Powiedzmy ,że ci wybaczam.- ugięłam się pod jego pięknymi, niebieskimi oczami. Co jak co mogłam się na niego złościć latami ale musiałam to przyznać. Klaus ma zniewalające oczy.
-Dobranoc, kochana. - chwycił z wieszaka skórzaną kurtkę i założył ją na siebie. 
-Dobranoc Klaus. - Działając pod wpływem trzech butelek wina i tym samym nie myśląc w pełni racjonalnie ( a przynajmniej tak to sobie później tłumaczyłam) . Stanęłam na palcach i pocałowałam Klausa w policzek. Patrzył się na mnie tymi swoimi pięknymi oczami , a ja  hardo nie pozwoliłam sobie na nieśmiałość i na spuszczenie wzroku. Dzielnie wytrzymywałam jego spojrzenie. - Dziękuję za korepetycje. 
Po chwili która wydawała mi się trwać wieczność a w rzeczywistości trwała zaledwie kilka sekund Pierwotny pochylił głowę i musnął mój policzek swoimi pełnymi rozgrzanymi wargami.

Jednak zaraz po tym jak je oderwał od mojego policzka przystawił je do mojego ucha i wyszeptał.
- Dziękuję za cudowną kolację. Słodkich snów , kochana. - przy ostatnim słowie głos mu się zmienił ze zwykłego szeptu w bardziej intymny , jakby mówił do kochanki. 
Następnie wyprostował się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. 
Stałam tak jeszcze przez chwilę i myślałam nad tym co się przed chwilą wydarzyło. Jego pocałunek był niezwykły. Był jednocześnie delikatny i niewinny jednak  równocześnie gorący i seksowny. Miał coś w sobie takiego ,że aż zakręciło mi się w głowie. 
Co się z tobą dzieje Caroline?! Ciągle to samo pytanie chodziło mi po głowie. Weź się dziewczyno w końcu ogarnij!  

  
   
  
 Witam wszystkich bardzo serdecznie w ten jakże piękny , pochmurny deszczowy dzień. 
A tak szczerze . Czy tylko ja mam dość tej ulewy? Nie wiem jak u was ale u mnie leje jak z cebra przez co w nocy nie mogłam spać i pisałam ten oto rozdział. Co o nim sądzicie? Wreszcie akcja powoli się rozkręca. Mam nadzieję ,że zbytnio was nie zanudziłam. Tak na marginesie to jest  chyba mój najdłuższy rozdział. A tak w ogóle to zauważyliście jaki Beka i Caro muszą mieć wielki pokój w tym akademiku? Aha i jeszcze jedno. Chciałam was bardzo przeprosić za to ,że do ich pokoju ciągle dodaję jakieś nowe meble ,ale wczoraj wpadłam na pomysł aby Caro coś ugotowała. 
Jeszcze jedno. Zaczęłam nazywać rozdziały. Na razie tak na próbę . Nie wiem co z tego wyniknie ale z czasem się dowiemy. 
Z góry przepraszam za wszelkie usterki i błędy. Nie wiem czy mówiłam ale to jest mój pierwszy blog i nie mam wprawy. Nawet nie wiem czy go skończę bo tak na prawdę to czasami mam wątpliwości czy go nie usunąć i nie zająć się nauką.  
Ale się rozpisałam więc teraz krótko. 
Życzę wszystkim słońca , ciepła , udanych wakacji oraz dla tych którzy mają poprawki w sierpniu aby je celująco zdali. 
Do zobaczenia za tydzień . Caroline Mikaelson :) 
CZYTASZ = SKOMENTUJ
   

6 komentarzy:

  1. Swietny rozdział ! znalazłam twojego bloga dzisiaj rano i nie mogłam sie oderwac :-) Zapraszam do siebie http://wefoundlove-klaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 Klaus dawał korepetycje Caroline ^_^ I Rebekah i Stefan pojechali razem.... XD CUdownie *___*
    Pozdrawiam i życze weny ;*
    Caroline xx.
    Ps Zapraszam na nowy rozdział:
    http://klaroline21.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny!
    Stefan i Rebekah razem i to na wyjeździe.
    I te korepetycje Caro.
    Super, czekam na nn.
    Zapraszam też do mnie.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny rozdział ? a tak wogule idealny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  5. hej kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!Na prawde swietny blog, nie mozna sie oderwac! Nie przejmuj sie komentarzami, bo czasami po prostu np nie mam czasu pisac komentarza, bo chce czytac nastepny rozdział!♥

    OdpowiedzUsuń