piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 12.

CAROLINE

Weszłam do sali jak zwykle spóźniona. Zauważyłam Tony'ego siedzącego w kącie sali.Był wyraźnie znudzony , jakby zaraz miał usnąć. Niedbale opierał głowę na zgiętej w łokciu ręce.
Na mój widok uniósł smętny wzrok i patrzył się na mnie uważnie do chwili gdy usiadłam w ławce. Jakby przez te parę metrów mogłoby mi się coś stać . 
Kilka godzin później. 
Na serio to był najnudniejszy wykład jaki w życiu słyszałam. Już nawet matka daje mi ciekawsze kazania gdy wracam późno do domu kompletnie zalana po udanej imprezie . W dodatku przez całą lekcję czułam niewyobrażalny ból w gardle spowodowany głodem . Jakby tysiące szpilek wbijało mi się w szyję. Zaczekałam aż zadzwoni dzwonek na lekcję, tak aż cała szkoła wejdzie do swoich klas i będę sama w damskiej toalecie. 
Weszłam do ubikacji i jak na moje nieszczęście jakaś para zawzięcie oblegała całą toaletę . Nie wyglądało na to , że prędko z niej wyjdą. No ludzie!! Mogliby przejść w jakieś ustronne miejsce , gdzie nikomu by nie przeszkadzali. Akademik, hotel, ale błagam tylko nie tu , gdy w dodatku dokucza mi ogromny głód. Ledwo się powstrzymywałam , aby samej nie rzucić się im do gardeł. 

Nie miałam wyjścia. Musiałam skorzystać z jedynej możliwej opcji. Ostrożnie uchyliłam drzwi od męskiej toalety i z ulgą stwierdziłam , że jest pusta.Ze zdziwieniem stwierdziłam , że jest nawet czysto.Zawsze gdy składałam Tylerowi niezapowiedzianą wizytę miał zarówno w pokoju jak i w łazience kompletny bałagan.A tak w ogóle to odkąd z nim zerwałam codziennie wysyłał do mnie wiadomości z przeprosinami oraz z prośbą abym do niego wróciła.Dał mi spokój dopiero kilka dni temu. Chyba wreszcie do niego dotarło, że to koniec.Ale mniejsza z tym. Weszłam do jednej z kabin tak na wszelki wypadek jakby ktoś tu wtargnął i zobaczył mnie z woreczkiem przy buzi. Pośpiesznie wyciągnęłam z torby opakowanie z krwią , które zabrałam z samego rana z akademika Następnie oderwałam zębami zamknięcie woreczka. Poczułam jak moja twarz się zmienia, na skórze występują małe , fioletowe żyłki, natomiast oczy stają się przekrwawione, prawie , że czerwone.Od razu na sam metaliczny zapach krwi wysunęły mi się kły. Wbiłam je w opakowanie i aż jęknęłam czując tą błogą przyjemność , zaspokajającą mój głód.Pozwoliłam by życiodajny płyn wolno spływał po przełyku.Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle drzwi kabiny się otworzyły a ja z wrażenia o mało nie upuściłam woreczka, aż zachłysnęłam się gęstą cieczą.. Na przeciwko mnie stał Klaus i patrzył się na mnie z rozbawioną miną. W ręce trzymał skórzany notes. 
- Klaus ! Co ty tutaj robisz?!
" Ja ? "
- Ja? Właśnie miałem ci zadać to samo pytanie. 
- Nie nauczyli cię , że trzeba pukać , jak się wchodzi? 
- A ciebie nie nauczyli czytać, kochana? - odpowiedział pytaniem na pytanie coraz bardziej rozbawiony. - To męska toaleta, nie wiem czy zauważyłaś. 
Cholera! Miał rację. Ale nie dam za wygraną. Nie będzie miał tej satysfakcji. Poczułam jak oblewam się rumieńcem.
-Nie zmieniaj tematu. Skąd wiedziałeś , że tu jestem? 
- Nie wiedziałem. Właśnie szedłem na moje zajęcia i gdy przechodziłem obok poczułem zapach krwi.Szczerze mówiąc nie spodziewałem się ciebie. Myślałem, że to Rebekah , albo rozpruwacz wrócił do swej prawdziwej natury. 
- Rozczarowany? 
- Zaskoczony, lecz w pozytywnym sensie.  
- Nie powinieneś być teraz na zajęciach? 
- A ty? 
- Ja właśnie idę.-powiedziałam wyrzucając puste opakowanie do kosza. Nawet nie zauważyłam kiedy opróżniłam cały woreczek.
 Już chciałam wychodzić kiedy poczułam jak czyjaś silna dłoń łapie mnie za nadgarstek. Mimowolnie zwróciłam pytająco twarz w stronę hybrydy. 
- Caroline , czekaj. 
- O co chodzi? - spytałam.
W odpowiedzi Klaus wyciągnął rękę i potarł kciukiem kącik moich ust.Stałam sparaliżowana , nie wiedząc jak zareagować. Dotyk nieśmiertelnego wyzwolił we mnie dziwnie przyjemne dreszcze.  
-Ubrudziłaś się. - uśmiechnął się lekko.       
- Dzięki. - odwzajemniłam uśmiech. 
Zapadła grobowa cisza, którą przerwałam. 
- Muszę lecieć na zajęcia. Jestem już spóźniona.  
- Jakoś mnie to nie dziwi, kochana. - powiedział otwierając drzwi wyjściowe. 
Pośpiesznie wyszłam udając się do mojej sali. Po drodze przeklinałam los , że to właśnie na niego musiałam wpaść. Już wolałabym wpaść na dyrektora. Jego przynajmniej mogłabym zahipnotyzować aby zapomniał , że mnie tutaj widział. 
 Miesiąc później.
Przez cztery tygodnie nic się nie działo. Żadnych pogróżek , ataków, nic. Wreszcie Klaus mi odpuścił i odprawił swoich ochroniarzy z powrotem tam skąd przyszli czyli do Nowego Orleanu jak się dowiedziałam od Alexa. Chłopcy okazali się całkiem fajnymi kumplami. Nawet z Mike'em udało mi się jakoś dogadać. Dowiedziałam się , że dziadek Tony'ego pochodzi z Rosji co by tłumaczyło jego twardą głowę do alkoholu.Pamiętam kiedy urządziliśmy sobie zawody na picie. Przegrałam. Kiedy ja ledwo słaniałam się na nogach on wyglądał na lekko wstawionego. Widząc studenckie dyskoteki coraz bardziej podobał mu się pomysł pójścia do collage'u . Jednak gdy tylko Klaus udzielił im pozwolenia na wyjazd do NO, od razu z niego skorzystali. Tłumacząc się , że nie wiadomo kiedy Klaus znowu zmieni zdanie i tym razem usidli ich tu na stałe. Powiedzieli mi , że stęsknili się już za rodziną i przyjaciółmi dlatego wracają. 

KLAUS.    

Przez cały czas Marcel bez przerwy zmieniał miejsce zamieszkania. Przez co trudno było go namierzyć. Za każdym razem gdy udało mi się go namierzyć był gdzie indziej. Co prawda Davina informowała mnie na bieżąco o jego położeniu, ale za ka każdym razem gdy dotarłem na miejsce lub gdy wysyłałem tam hybrydy było już za późno. Ostatnio byłem nawet bardzo blisko przechwycenia go jednak gdy dotarłem do portu ... On siedział już na statku i był na tyle daleko bym nie mógł go dosięgnąć. Widziałem jeszcze jak mi machał i szczerzył się jakby wygrał główną nagrodę w Lotto. 
Umieściłem co najmniej jedną hybrydę w największych miastach świata. Pradze, Paryżu, Rzymie, Tokio a nawet w Moskwie i Madrycie. 
Ale to i tak jak na razie nie przyniosło efektu. Jak na razie cieszyłem się tylko z tego , że mojej , słodkiej Caroline już nic nie grozi. Może ten psychol się wreszcie opamiętał i zostawił ją w spokoju. Jednak z miłą chęcią urwałbym mu główkę oraz wyrwał serce z klatki piersiowej. 
Siedziałem właśnie w samolocie do Dark Hill. Wracałem właśnie z dalszych nieudanych poszukiwań. Postanowiłem odpocząć. Zamknąłem oczy a następnie odpłynąłem w świat marzeń. Powróciłem do chwili gdy zaledwie miesiąc temu przyłapałem ją w męskiej toalecie z woreczkiem krwi przy ustach. Te jej rozszerzone ze strachu źrenice gdy wtargnąłem i otworzyłem drzwi. Jeden kosmyk włosów opadł jej na oczy , aż mnie korciło aby wyciągnąć rękę i odgarnąć go z jej czoła. Ale wiedziałem , że nie mogę sobie na to pozwolić. Jeszcze nie ! Może kiedyś się do mnie przekona. Kto wie.  
Najgorsze jest to , że jest taka uparta.Gdy od miesiąca nic jej nie zagrażało dosłownie wymusiła na mnie abym odesłał hybrydy do domu. Powód? Oni też mają swoje życie , a ona przecież tak doskonale potrafi SAMA o siebie zadbać! Taa. Już to widzę . Tą jej samodzielność.Dlaczego ta dziewczyna nie da sobie pomóc?! Gdyby się przeniosła do mnie byłaby o 1000 razy bezpieczniejsza . Ale nie. Zawsze musi postawić na swoim! Dlaczego kobieta mojego życia nie jest ugodową , nieśmiałą , tchórzliwą wampirzycą?! Że też musiałem zakochać się właśnie w niej. W najseksowniejszej, najsprytniejszej , kłótliwej wampirzycy. Jednak muszę przyznać , że z kim jak z kim ale z nią mógłbym się kłócić godzinami i przy tym nie być na nią zły dłużej niż 5 minut.Poleciałbym w kosmos jakbym wiedział ,że to zapewni jej bezpieczeństwo. Przez chwilę pomyślałem nawet , że to może Marcel chciał ją skrzywdzić , ale potem pomyślałem , że na pewno nie. Bo przecież Marcel nawet nie widział jej na oczy. Nic mu nie zrobiła. Chyba , że...chciałby odegrać się na mnie. Chciałby ją skrzywdzić po to abym ja cierpiał. Co jeśli rzeczywiście odkrył , że kocham Caroline. Co jeśli gdzieś w Dark Hill ma szpiega , który obserwuje każdy mój ruch. Zaledwie miesiąc temu Caroline dostała kopertę z pogróżkami w którym były jej zdjęcia robione z ukrycia. Co jeśli ja też jestem obserwowany!Muszę znaleźć sprawcę za wszelką cenę. Znaleźć i zabić!
Moje rozmyślania przerwała stewardessa, która do mnie podeszła i zaczęła mną lekko potrząsać.
- Halo. Proszę pana, niech się pan zbudzi! 
-Tak . O co chodzi? - spytałem otwierając oczy. 
- Już dolecieliśmy . Jesteśmy na miejscu. Witam w Dark Hill.        
- A tak. Już. - nawet nie zauważyłem jak szybko zleciał mi czas. Wyszedłem z samolotu i już po chwili siedziałem w moim samochodzie , który przed wyjazdem zostawiłem na parkingu obok lotniska. 
Zanim jednak wróciłem do domu postanowiłem coś "zjeść". Kilka dni temu na szczęście minął zakład zawarty z blond pięknością i mogłem z czystym sumieniem wrócić do mojej diety. Wysiadłem z auta i poszedłem poszukać jakiegoś smakowitego kąska. Po chwili namierzyłem niewysoką rudą dziewczynę z długimi włosami. Siedziała na ławce i karmiła ptaki. Podszedłem do niej i bez żadnych zbędnych słów zahipnotyzowałem ją. 
- A teraz pójdziesz ze mną i nie będziesz krzyczeć.-źrenice dziewczyny się na przemian zmniejszały i powiększały. Bez jakichkolwiek komplikacji wykonała moje polecenie. 
Zaprowadziłem ją do jednej z wąskich uliczek i wepchnąłem w lukę między kartonami. Dzięki temu byłem pewien , że nikt nas nie zobaczy, a już na pewno nie usłyszy.Oparłem ofiarę o ceglaną ścianę i przybliżyłem usta do szyi dziewczyny. W jednej chwili zatopiłem w niej kły. 

CAROLINE

Właśnie wracałam z kawiarni pijąc wyśmienitą latte . Było już dosyć późno. Wystarczająco by zrobiło się ciemno. Chcąc jak najszybciej dotrzeć do domu i jak najbardziej skrócić sobie drogę skręciłam w jedną z tych ciemnych, strasznych , mrocznych uliczek. Nie mam się przecież czego bać. Od miesiąca oprawca nie dawał znaku życie. Właśnie przechodziłam obok dużego kontenera na śmieci, gdy tuż obok niego między pudłami dostrzegłam cień jakiejś postaci. Gdyby nie wyraźny odór krwi , jaki wyczuwałam. Pomyślałabym , że to zwykła całująca się para. Jednak gdy przyjrzałam się bliżej parze , dostrzegłam coś znajomego w tym mężczyźnie. Te same potargane blond włosy, ta sama umięśniona sylwetka oraz ten sam mocny zapach mięty i lasu.Wszędzie go rozpoznam. W jednej chwili złapałam go za tył skórzanej kurtki i odrzuciłam go na przeciwległą ścianę. Pierwotny od razu syknął na mnie zdezorientowany.
- Co jest kur... -zaczął , lecz gdy mnie zobaczył powiedział.- Witaj Caroline . Co za miła niespodzianka. Chciałabyś się dołączyć? - wskazał na dziewczynę , która ledwo żyła. -Nie musiałaś być od razu taka agresywna. Z chęcią się podzielę. - uśmiechnął się zachęcająco.
Gdy to powiedział miałam ochotę go z policzkować. Jednak się opanowałam. 
- Czyś ty zwariował?! Omal jej nie zabiłeś! 
- O co ci chodzi? Nasza umowa wygasła . Miałem się żywić zwierzątkami przez miesiąc. Ten okres już minął , kochana. 
- Wiem , ale to nie powód abyś zabijał połowę miasta. 
- Przecież nikogo nie zabiłem. 
- Ale mogłeś!
-Ale nie zabiłem. - powiedział dobitnie. 
- A tak w ogóle to Bekah mówiła , że wracasz dopiero za tydzień. 
-Załatwiłem wszystko trochę wcześniej. Co prawda nie osiągnąłem celu , ale przepustka nadana mi przez Elijah'e już wygasła i musiałem wracać. A co? Nie cieszysz się , że mnie widzisz? 
-A jaki miałeś cel? -zignorowałam jego ostatnie pytanie. 
- Tajemnica, kochana. Powiedzmy , że to interesy.- rzekł tajemniczo.  
- Czyli pojechałeś kogoś zabić?- domyśliłam się sprytnie. 
- Można to też tak nazwać, jednak ja wolę mówić , że to interesy. 
W tym samym momencie dostrzegłam , że dziewczyna , którą przed chwilą karmił się Klaus coraz bardziej słabnie i zaczyna mdleć. Szybkim krokiem do niej podeszłam nadgryzając wolny nadgarstek i nakazując jaj picie.
Gdy już wiedziałam , że wystarczy oderwałam go od niej. 
- A teraz zapomnisz co tutaj się wydarzyło, zapomnisz że kiedykolwiek nas widziałaś. Pobiegniesz do domu i zaraz coś zjesz, a następnie położysz się spać. - zahipnotyzowałam ją.Dziewczyna od razu rzuciła się do biegu i już po kilku minutach zniknęła z pola widzenia.  
 - Oj , Caroline.- usłyszałam głos pierwotnego. - Zamiast wysyłać ją do domu powinnaś wgryźć się w szyję i pić aż do ostatniej kropelki. Kiedy ostatnio piłaś prosto z żyły? 
- A może ja nie chcę pić prosto z żyły?! Może ja nie chcę zabijać! 
- Nie musisz nikogo zabijać.- rzekł spokojnym tonem. - Kiedy wszystkie normalne nowo narodzone wampiry uczą się kontroli ty całkowicie zrezygnowałaś z ludzi.Mógłbym cię tego nauczyć.Jeszcze nie jest za późno na naukę samokontroli. 
- Nie chcę tego. - szepnęłam niepewnie.
- Chcesz i przestań oszukiwać zarówno siebie jak i wszystkich dookoła . - powiedział podchodząc coraz bliżej mnie. - Pamiętam jak piłaś moją krew. Widziałem głód w twoich oczach. Ale nie taki zwyczajny. Wyglądałaś jak pijak na odwyku któremu ktoś dał kieliszek wódki. Czułaś się spełniona i ciągle ci było mało. Tak naprawdę to z trudem oderwałem nadgarstek od twych ust. Jeszcze chwila , a całkowicie byś mnie wysuszyła. - stał teraz przy mnie niebezpiecznie blisko. -Ale jak chcesz.Oszukuj się dalej. Ale wiedz.- wyszeptał mi do ucha. -Mnie nie oszukasz. - rzekł po czym zniknął w ciemnościach nocy.
Zdezorientowana, stałam tam jeszcze przez chwilę po czym w wampirzym tempie dotarłam do akademika.Po prostu wbiegłam do pokoju.
W pomieszczeniu ujrzałam Rebekę , która siedziała na łóżku i oglądała jakieś czasopismo o modzie . Z całej siły rzuciłam torebkę na łóżko. Byłam wściekła. Jak cholera! Wszystko przez tego idiotę Klausa. A najgorsze jest w tym wszystkim to , że chyba ma odrobinę racji. Nienawidzę gdy on ma rację. A jeszcze bardziej nienawidzę przyznawać się o tym przed samą sobą. Z całej siły uderzyłam w ścianę, tak , że odpadł kawałek tynku. Rebeka widząc moje poczynania podbiegła do mnie i złapała mnie za nadgarstki. 
-Hej! Spokojnie. Wyluzuj się i powiedz mi co się stało. 
- Co się stało?! - spytałam z goryczą. - Klaus się stał! 
- Jak to ? Jest już w mieście? 
- Tak . Spotkałam go jak wysysał jakąś dziewczynę. 
-Oj , nie przejmuj się nim. Nik już taki jest. Ja żyjąc z nim już 1000 lat po prostu się przyzwyczaiłam.- przytuliła mnie. 
-Ale to jeszcze nie wszystko .-wyżaliłam się gdy już się od siebie oderwałyśmy i siadłyśmy na swoich łóżkach naprzeciwko siebie. - W dodatku prawił mi kazanie. 
- O , a to ciekawe. NIk zwykle bywał małomówny. Był bardziej obserwatorem niż uczestnikiem. W towarzystwie często potakiwał i śmiał się wraz z innymi . Czasami tylko wtrącał jakieś krótkie uwagi A o czym cię pouczał? - zapytała ciekawa. 
- O tym , że powinnam zmienić dietę krwi . Z woreczka na tę w temperaturze ciała. Mało tego! - wybuchnęłam- Twierdził , że wie ode mnie lepiej co czuję! Jakby moje emocje były wypisane na czole. Ech!! Czy on musi być taki irytujący?! 
- Cały Klaus. Niezmienny od setek lat. 
Powoli zaczęła się uspokajać, a złość powoli ulatywać. Gdy już się opanowałam rzekłam.
- Rebekah? 
- Hmm?
- Miałabym do ciebie prośbę. 
- Jaką? 
-Pomogłabyś mi się uczyć ? No wiesz . Poopowiadałabyś mi jak to było na przestrzeni lat . Jakie style panowały. Jacy byli najsławniejsi malarze, pisarze po prostu artyści. Jakie sukienki nosiłaś itp. 
- A jasne. - odparła bez chwili wahania - Nie ma sprawy. Dzisiaj? 
- Wolałabym jutro. Jestem trochę zmęczona. 
-Ok. Przygotuj się na dłuugi dzień. A jakie epoki cię interesują ? 
- Od średniowiecza wzwyż. 
- Czyli mam rozumieć , że mam ci opowiedzieć cały mój życiorys?- spytała rozbawiona.
-Na to wygląda.- zawtórowałam jej śmiechem. 
Wyjęłam z komody piżamę oraz ręcznik a następnie złapałam kosmetyczkę po czym wkroczyłam do łazienki.Po długim orzeźwiającym prysznicu mogłam wreszcie zapomnieć o całym dniu i jak tylko położyłam się do łóżka , od razu odpłynęłam w objęcia Morfeusza.         
            


Hejka :) Przybywam do was z nowym rozdziałem . Mam nadzieję , że wam się spodoba. Tak trochę pisany na szybko. Z rana zaczęłam go pisać , a teraz skończyłam. Liczę na szczere opinie. 
A teraz Taki mały spojler dotyczący następnego rozdziału. 
Powiem wam tyle , że planuję zrobić sporo Klaroline. W dodatku znowu będę musiała zagłębiać się w internet i robić sobie powtórkę z historii aby wyłapać jakieś ciekawe fakty jak to np było z męskimi pończochami. 
Jeszcze jedna sprawa . Mam do was pytanie. 
Czy dawać tytuł do każdego rozdziału?  Czy zostawić tak jak jest czyli Rozdział 12 i tylko tyle? Czy np. Rozdział 12. Męska toaleta. 
PS. Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy.

6 komentarzy:

  1. Świeeeeetny rozdział . Z tymi rozdziałami to by było fajnie tak z nazwą .
    Ps . Nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny , zawsze jestem pozytywnie nastawiona na dużo dużo dużo Klaroline

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo zgubiłam się w notatkach, co ile dodajesz rozdział, czekam na następny.
    (Wczoraj znalazłam twój blog i przeczytałam cały na raz, nie mogłam się oderwać, jest świetny.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się dodawać mniej więcej co tydzień . Teraz mam wakacje więc mam więcej czasu na pisanie .Nowy rozdział dodam w weekend.

      Usuń
  4. Hejoo, dopiero zaczynam czytać i pisać swój więc jeżeli byś wpadła to byłabym wdzięczna, a tak po za tym świetny, zaczęłam dziś go czytać, bo dziś znalazłam

    http://klausicarolin.blogspot.com/s

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń