niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 5


 CAROLINE


Było już po dzwonku kiedy weszłam do sali na następne zajęcia z panią Felinkton .Prowadziła je brunetka w średnim wieku. Włosy miała krótko ścięte i proste. Ubrana była w szarą spódnicę do kolan , białą bluzkę zapinaną na guziki i marynarkę w tym samym kolorze co spódnica.Do tego czarne buty na małym obcasie . Była ubrana jak każdy przeciętny profesor. Należy do moich ulubionych wykładowców .Jest miła, prowadzi ciekawe wykłady ( a nie nudne jak większość profesorów.),ponadto nie wścieka się jak ktoś czasem się spóźni. Bez słowa zajęłam swoje miejsce w ostatnim rzędzie.
3 godziny później.
 Właśnie szłam na zajęcia z panem Shadow'em., gdy zobaczyłam Rebekę i Stefana podeszłam do nich.
- Hejka gołąbeczki , nie przeszkadzam ?
- Hej, Caro jasne ,że  nie przeszkadzasz. - powiedział Stefan , a Bekah uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Stefan stał za Rebeką i obejmował ją w pasie.
 - Co tam ?
- Właśnie mówiłam Stefanowi o twoim spotkaniu z Klausem.- ostatnie słowo zaakcentowała.
-Cii... Chcesz ,żeby wszyscy o tym wiedzieli ?!- jeszcze tego by mi brakowało. 
- Ok,ok . Co nie zmienia faktu , że dziś wieczorem mam cały pokój dla siebie.- zerknęła znacząco na Stefana. 
- Już widzę jak umierasz z nudów. - przewróciłam oczami .
- Na pewno coś da się zrobić. - odparł Stefan.
- Niewątpliwie mój drogi. - odchyliła głowę do tyłu , na co chłopak pochylił się i złożył na ustach blondynki krótki lecz żarliwy pocałunek.
- Nie wytrzymam z wami . Moglibyście ograniczyć te słodkości do minimum ?
- Oj, daj spokój . -Oburzyła się Pierwotna.
-Dobra, ja uciekam na  zajęcia , bo nie wiem jak wy ale niektórzy są tutaj żeby się czegoś nauczyć. - odwróciłam się i poszłam w kierunku klasy.
- Spotkamy się później.- rzekł za mną chłopak. 
- Jasne !Jak już się odkleicie od siebie.- szepnęłam gdy byłam już daleko od nich. 
- Słyszałam- krzyknęła Bekah .
 Cholerne super wyostrzone zmysły Pierwotnych. - pomyślałam.Bez słowa poszłam do sali. 
Pan Shadow to facet przed czterdziestką .Jest ode mnie o wiele niższy , tak ,że gdy stanę naprzeciwko niego i z nim rozmawiam to jego oczy są na wysokości mojego biustu . Co jest bardzo krępujące. To taki mały grubasek z łysiną na czubku głowy.Czasem powie jakiś dowcip , który zwykle jest śmieszny tylko dla niego. Ma okrągłe duże okulary z czerwonymi oprawkami.Zwykle nosi spodnie khaki , koszulę i marynarkę . Zazwyczaj jest dla każdego miły, lecz jak się na kogoś uweźmie to potrafi być naprawdę wredny. 
2 godziny później.
 Po lekcjach poszłam na zakupy. Jestem umówiona z Klausem . Nie żeby mi na nim specjalnie zależało, ale to nie zmienia faktu ,że nie mogę pięknie wyglądać.Chodziłam od sklepu do sklepu coraz bardziej zirytowana . Doprawdy czy zawsze gdy nie mam pieniędzy lub okazji to musi byś pełno ślicznych , cudnych, fantastycznych sukienek , a jak mam okazję i pieniądze to zupełnie jakby te wszystkie piękne ubrania po prostu wyparowały . Gdy  już sobie upatrzyłam moją cudowną sukienkę na wystawie to albo nie było mojego rozmiaru , albo kosztowała 12,000 $ . Bez jaj nie dam tyle za jedną kieckę , na jakąś zwykłą , nic nie znaczącą randkę . A może i trochę znaczy ? Nie byłam pewna już co czuję do Klausa . Gdy tak dumałam i rozglądałam się po sklepach dostrzegłam ją i od razu wiedziałam , że będzie moja . Nie ważne ile będzie kosztować , po prostu muszę ją mieć . Gdyby mi nie starczyło 
pieniędzy ,byłabym skłonna do użycia hipnozy. Czym prędzej poszłam do sklepu (prawie biegnąc) i kupiłam moją idealną kreację . Nie była taka droga jak mi się na początku wydawało.  
Sukienka była na długość do połowy ud. Górna jej część była wykonana z  czarnej koronki na tle pudrowego różu. Dolna jej część była zrobiona z halki (o odcień ciemniejsza niż górne tło) , a na to jakby nałożone falami wiele warstw woalu. Sukienka idealnie podkreślała moje atuty czyli nogi i nadawała sylwetce bardziej kobiecych kształtów. Resztę dodatków miałam w domu . Udałam się więc do akademika .

KLAUS

To musi być idealny wieczór. Moja ukochana dała mi tylko jedną szansę i nie mogę jej zmarnować . Nie wiadomo kiedy da mi kolejną . Teraz nadszedł czas aby moja siostrunia się do czegoś przydała . Muszę ją znaleźć. Szukałem jej lecz bez skutku . Postanowiłem do niej zadzwonić. 
- Witaj Bekah . Gdzie jesteś ?
- Klaus ,jak zwykle dzwonisz nie w porę.A odpowiadając na twoje pytanie.Gdzieś! Co cię to obchodzi ?! 
-Przykro mi , że przerywam twoją schadzkę z młodym Salvator'em ale jesteś mi potrzebna .Teraz!- podkreśliłem
- Jestem zajęta .Klaus, nie może to poczekać choćby chwili ?
- Czyli mam rozumieć , że chcesz żebym te wszystkie twoje śliczne ciuszki, które u mnie trzymasz  polał atramentem i benzyną a następnie podpalił ? - wiedziałem , że to przekona moją siostrzyczkę . 
- Tylko je tkniesz a przysięgam ci , że własnoręcznie cię zasztyletuję !  
- Grozisz mi ? - spytałem ubawiony- Za 20 minut w tym barze za rogiem "Pod łanią i koroną " wiesz gdzie to jest ? 
- Tak . Wiesz co Nik ? Jesteś największym dupkiem jakiego poznałam . 
- Ja też cię kocham siostro. 
Usłyszałem tylko huk ,trzask i dźwięk urwanego połączenia. Schowałem telefon do kieszeni i skierowałem się w kierunku umówionego baru . Po jakimś kwadransie dotarłem na miejsce i zobaczyłem , że dziewczyna już na mnie czeka . Przysiadłem się do niej. 
- Miło cię widzieć siostro . Ostatnio rzadko ze sobą rozmawiamy . 
- I to jest niby powód ?Znam cię Nik więc mów. Czego chcesz . 
- Jak zwykle przechodzisz do konkretów . To nic nadzwyczajnego . Chcę po prostu abyś poświęciła mi kilka minut swojego wiecznego życia i odpowiedziała mi na kilka pytań . 
- Jakich ? - spytała podejrzliwie. 
- Mieszkasz z Caroline w jednym pokoju i zapewne wiesz o niej więcej niż ja . 
- Więc o to chodzi . Caro wspominała coś o waszej randce. - odparła rozluźniona.Całe napięcie uleciało w jednej chwili. 
- Co konkretnie ? - Caroline coś mówiła o mnie a to znaczy , że mam u niej jakieś szanse.
- Takie tam . Wiesz babskie ploty . -jak ja nienawidzę takich wymijających odpowiedzi. 
- Rebekah , wiesz mi ,nie chcesz żebym stracił cierpliwość . 
- Spokojnie bracie. Przejdźmy do rzeczy . Co chcesz wiedzieć ?  
-Jakie lubi kwiaty , wino i jakiej muzyki słucha ?- Zaśmiała się -Co cię tak bawi ? 
- Nic . Widzę , że się wczułeś . Naprawdę ci zależy. 
- Co w tym dziwnego . Po prostu chcę spędzić miło wieczór w uroczym towarzystwie. 
- Oh, tak.Niewątpliwie, ale zanim odpowiem , powiedz mi Klaus co dostane w zamian za tak nie zwykle ważne informacje? - drwiła ze mnie.
- Co chcesz ? - cała Bekah . Nic nie ma za darmo.
- Jesteś dziś wyjątkowo potulny . Przede wszystkim nie będziesz komentował mojego związku ze Stefanem. - już chciałem zaprzeczyć gdy mi przerwała- a po drugie oddasz mi swój dwór w Mediolanie. 
- Wysoka cena , ale zgadzam się . W zamian liczę na szczegółowe informacje. 
- Naprawdę ?! Wow . Caroline naprawdę cię zmienia. Musisz mi przypomnieć abym jej podziękowała. Pamiętam jak odmówiłeś Napoleonowi tego dworu, gdy proponował ci w zamian w zamian za cały oddział żołnierzy do dyspozycji. - dokładnie pamiętam tamte ciężkie czasy , gdy naprawdę trudno było o ludzi do walki. 
- Teraz twoja kolej . Płacę i wymagam . 
W tej chwili podeszła do nas kelnerka. Młoda brunetka ,włosy związane w koński ogon, ubrana w różowo biały fartuszek. Stała z notesem w ręce. 
- Co podać ?
- Tequila z lodem . - powiedziałem 
- Dla mnie też. - odparła Bekah.
Kelnerka zapisała zamówienie w notesie i odeszła w stronę baru . Po chwili przyniosła nam drinki i odeszła. 
- Więc wróćmy do tematu . Powiedz mi wszystko co wiesz o Caroline. 
Bekah zaczęła opowiadać mi co moja ukochana lubi , czego nienawidzi.Jakiej muzyki słucha itp .
Gdy skończyła opowiadać ,Rebeka poszła do akademika, a ja do swojego domu.
Zacząłem się szykować. Wziąłem szybki prysznic.Następnie się ogoliłem . Włożyłem czarne spodnie , czarne buty , ciemno niebieską koszulę z białymi mankietami i kołnierzykiem , a na to marynarka.Użyłem moich niezawodnych perfum , które działają na każdą kobietę.   

CAROLINE
Kiedy weszłam do akademika była godzina 18:30. Wypiłam pół woreczka krwi AB. Nie była taka zła. Następnie umyłam zęby , ułożyłam włosy w zgrabnego koczka lecz kilka kosmyków zostawiłam by mogły swobodnie spływać mi na ramiona.  Następnie włożyłam  moją nową sukienkę  . Do tego włożyłam czarne botki na obcasie z ćwiekami oraz brzoskwiniową , skórzaną torebkę na złotym łańcuszku .Nie chcąc się wyróżniać włożyłam  czarną skórkową  kurtkę sięgającą pasa . Na uszy włożyłam złote kolczyki w kształcie trzech kółek połączonych ze sobą na kształt łańcucha oraz pasującą do nich bransoletkę  .Paznokcie pomalowałam na czarno . Na rzęsy nałożyłam tusz,   a na policzki odrobinę różu .  Usta podkreśliłam malinową szminką ,którą pożyczyła mi Bekah. Siedziała na łóżku i przyglądała się moim przygotowaniom. 
- Jak wyglądam ? - spytałam , gdy już skończyłam się malować.
- Idealnie. Klaus będzie zachwycony. 
- Rozmawiałaś z nim dzisiaj ?
-Tak . Ale musiałam mu przysiąc ,że nie powiem ci nic o przebiegu tej rozmowy.
- Wiesz gdzie mnie dziś zabiera ? 
- Nie . 
- Nie wiesz czy nie możesz powiedzieć ? 
- Jedno i drugie. 
- Nic nie wspominał? 
- Nie , ale jak znam Nika to gdy chce umie się postarać . Swego czasu był z niego dobry towarzysz rozmów. 
- Ta, jasne - prychnęłam- zaraz powiesz , że potrafi być miły, uczynny i dobrotliwy. 
- Dawno temu był uważany za dobrego woja i mądrego dowódce . 
- Rebekah jesteś pewna , że nic ci nie jest , może jesteś chora albo wilk cię ugryzł , bo chyba masz halucynacje. 
- Ha, ha bardzo śmieszne - odparła bez cienia wesołości.- Mówię prawdę . Wystarczy trochę go poznać. 
- Czy ty chcesz mnie z nim zeswatać ?- spytałam podejrzliwie 
- Ja?Gdzieżby . Przecież mnie znasz - udawała niewiniątko.
- Dobra ,dobra . Znam cię , ale przekonałaś mnie. Dziś spróbuję  go lepiej poznać . Powinien pojawić się za chwilę .
W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Jak wyglądam ?- wyszeptałam bezgłośnie do Rebeki 
-Idealnie.- odpowiedziała mi takim samym tonem.
 Poszłam i je otworzyłam . Tak jak się spodziewałam stał w nich Klaus. 

KLAUS


Stałem przed drzwiami mojej najdroższej i już miałem pukać gdy usłyszałem jak rozmawia z moją siostrą . 

 -Przekonałaś mnie .Dziś spróbuję go lepiej poznać.Powinien pojawić się za chwilę .  
Mimowolnie moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. Caroline się do mnie przekonuje , a to oznacza , że mam u niej większe szanse niż myślałem.Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi je Caroline .  
 Wyglądała ...nie sposób ją opisać . Wspaniale, cudownie , pięknie , seksownie to za mało by określić to jak wyglądała.
"Caroline wyglądasz...wyglądasz..."
 - O wilku mowa !- dobiegł mnie głos Rebeki , ale teraz liczyła się tylko blondynka stojąca przede mną . 
- Caroline wyglądasz ...wyglądasz - jąkałem się ale pierwszy raz w życiu nie wiedziałem co powiedzieć 
- Co ?! Coś nie tak ? - zrobiła zaniepokojoną minę i zaczęła oglądać swój strój .  
-Nie , wręcz przeciwnie.  Wyglądasz niesamowicie.  - w końcu wydukałem .
- Dziękuję - odpowiedziała i szeroko się uśmiechnęła, nadal nie mogłem oderwać od niej oczu.- Więc dokąd mnie zabierasz ? 
- To niespodzianka . Sama zobaczysz . -  mówiłem już bardziej opanowanym głosem .-Chodźmy.- wyciągnąłem ramię w jej stronę . Przez kilka sekund się wahała lecz po chwili ją przyjęła  . 
Zeszliśmy po schodach i wyszliśmy z budynku i udaliśmy się w stronę parkingu.  
 - Więc skoro nie chcesz mi powiedzieć gdzie się wybieramy to mogę zgadywać? Ty tylko będziesz mówił tak lub nie.
- Zgadzam się , ale uprzedzam , że nie zgadniesz. 
- To się jeszcze okaże .
- Więc zaczynaj . 
- Biorąc pod uwagę naszą "specjalną" dietę restauracja odpada mam rację ?
- Tak.Jak zwykle masz rację 
- Bar?
- Nie . - jak ona mogła pomyśleć , że zabrałbym ją na pierwszą randkę do jakiegoś baru.- Jasne , że nie. 
- Próbuję zgadnąć a ty mi nie pomagasz . - zirytowała się . 
W tej chwili dotarliśmy do mojego auta. Wyjąłem kluczyki i otworzyłem jej drzwi od strony pasażera .
- Sama potrafię otworzyć sobie     drzwi . -popatrzyła na mnie spode łba.
-Wyglądasz słodko gdy się dąsasz .Daj spokój i wsiadaj.  
Westchnęła i wsiadła do auta.
 Zająłem miejsce kierowcy , odpaliłem silnik i ruszyłem.


CAROLINE

Siedziałam w jego luksusowym aucie i zżerała mnie ciekawość . 
- Powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy ? 
- Nie , próbuj dalej. 
- Kino ?
- Nie
- Klaus ! 
- Caroline !- droczył się . 
Nie mogła się nie uśmiechnąć . Zapowiada się wspaniały wieczór pomyślałam . 
- Dobra . Poddaję się . 
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy . Aż do momentu gdy zobaczyłam dokąd jedziemy . 
- Lotnisko? Co my tu robimy ? - nie dowierzałam
- Pamiętasz jak ci powiedziałem , że chciałbym ci pokazać świat ? 
- Tak ,ale...-nie dokończyłam bo mi przerwał.
- Wszystkich tych miejsc ci nie mogę pokazać ale jedno , niezwykłe miasto , które nigdy nie śpi , owszem.
- Czyli ? - próbowałam coś z niego wyciągnąć .
- Powiem ci tyle , że jest to Światowa stolica rozrywki. - co to znaczy ?
Zatrzymał się na parkingu i zaparkował.Już miałam złapać za klamkę , gdy Klaus znalazł się po drugiej stronie i otworzył drzwi. 
- Ile razy mam powtarzać , że sama potrafię otworzyć drzwi?! 
-Ile tylko chcesz ale ostrzegam , że i tak zawsze będę to robił. - wyciągnął do mnie rękę - więc możesz tutaj siedzieć albo wsiąść do samolotu i polecieć do... -przedłużał- o tym dowiesz się na miejscu.  
Ciekawość wzięła nade mną górę . Ujęłam dłoń hybrydy i wysiadłam z auta. Jego palce były delikatne , gładkie i ciepłe . Co za ironia. Kto by pomyślał  , że te same palce potrafią wyrwać czyjeś serce z zimną krwią , bez chwili wahania. 
Idąc w stronę lotniska Klaus nadal nie puszczał mojej dłoni. Gdy nagle sobie coś przypomniałam. 
-Przecież nie mam paszportu !
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się zawadiacko
- Nie będzie ci potrzebny. Użyjemy naszych specjalnych talentów. 
- Używanie perswazji to twój nawyk czy hobby ? 
- Hmm,myślę , że jedno i drugie . 
-Jesteś niemożliwy . 
- Więc mamy coś wspólnego. 
Wtem weszliśmy na lotnisko. Używając naszych "talentów" podeszliśmy bez kolejki do odprawy . Ku mojemu zaskoczeniu mężczyzna który nas odprawiał zaprowadził nas w przeciwnym kierunku do głównego pasa startowego . 
- Gdzie my idziemy ? 
- Do prywatnego pasa startowego Mikaelson'ów.Kupiłem go kilkadziesiąt lat temu po okazyjnej cenie. 
- Aha - rzekłam zbita z tropu. Mnie ledwo stać na utrzymanie samochodu od mamy a on kupuje sobie kawałek lotniska. - Długo będziemy lecieć ? 
- Myślę , że nie . - odparł po chwili zastanowienia. 
Wtem ukazał się spory samolot. Nie tak duży jak innych linii lotniczych ale wystarczający by pomieścić jakieś 60 osób. Wchodząc do samolotu ja szłam przodem a Nik za mną . Dopiero wtedy uwolniłam swoją rękę z jego żelaznego uścisku. Wnętrze było bogato i nowocześnie wyposażone i podzielone na 3 pomieszczenia.W jednym z nich byli piloci i panel sterowniczy.W drugim fotele jak w normalnym samolocie.Natomiast w trzecim zamiast foteli były poustawiane czerwone,skórzane kanapy. Nagle zaczęła mrugać czerwona lampka i rozległ się komunikat stewardessy .
Proszę przygotować się do startu
Zajęliśmy miejsca w fotelach, samolot wystartował i gdy zamiast czerwonej zaświeciła się zielona lampa poszliśmy do pomieszczenia z kanapami i małym drewnianym stolikiem . 
Usiedliśmy na jednej z nich . Nik nacisnął jakiś guzik i otworzył się wbudowany w ścianę bar.Wyciągnął jedną butelkę i dwa kieliszki.
- Szampana ? 
- Chętnie . 
Nalał trunku do dwóch kieliszków i podał mi jeden.
- Powiedz mi coś o sobie . - zaczęłam 
- Na przykład ? 
- Wszystko . 
- Dobrze ale najpierw chcę wznieść toast. 
- Za co ? 

- Za cudowny wieczór oraz piękną towarzyszkę ,z którą go spędzę - uniósł kieliszek . 
- Ok.Za nas i za miejsce do którego mnie zabierasz gdziekolwiek to jest. 
- Za nas - powtórzył i stuknęliśmy się kieliszkami.
- Więc co chcesz wiedzieć na mój temat ? -rzekł gdy już wypiliśmy toast.
- Dlaczego zostałeś wykładowcą i dlaczego Stanford ? 
- Przegrałem głupi zakład z Elijah'ą. Stanford zawsze dobrze mi się kojarzył. Teraz przynajmniej wiem , że nie należy się zakładać po pijaku. 
- Nie kuś - droczyłam się.- Masz tu całkiem spory zapas alkoholu.  Uważaj bo to wykorzystam.
- Dla ciebie jestem gotów zaryzykować .      
-  Dużo podróżujesz ?
- O tak , z jednej strony po to aby się nie rzucać w oczy zbyt młodym wiekiem , z drugiej strony lubię podróże . A ty ?
- Uwielbiam , ale na razie chcę skończyć studia .
- Kto wie może pewnego dnia pozwolisz mi zabrać cię w podróż po świecie, ale dziś muszę zadowolić się wycieczką do ...- zrobił pauzę . -O ty mała spryciulo . Chciałaś ze mnie wyciągnąć dokąd  się wybieramy . 
- Przyznaj , że prawie mi się udało . - piłam szampana a on ciągle mi dolewał. 
- Ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. 
- A to się jeszcze okaże. 
-Teraz moja kolej na pytania .- powiedział a ja odstawiłam kieliszek na stół .
- Ok.
- Dlaczego ten kierunek ? 
-Będę żyła wiecznie , więc czemu nie to ? Pewnie przez większość życia będę chodzić do szkoły aby nie wzbudzać podejrzeń innych. 
W tym momencie samolot gwałtownie podskoczył i zaczęło trząść samolotem a ja wylądowałam na hybrydzie. Objął mnie w talii, byłam oparta o jego tors.Wystraszyłam się tą gwałtownością samolotu. Przez chwilę myślałam , że się rozbijemy.  
- Wszystko dobrze trzymam cię . - wyszeptał mi do ucha. 
Odwróciłam głowę i spojrzałam mu w oczy. 




Co o tym myślicie ? Rozdział pisany na szybko . Mam nadzieje , że nie jest aż taki zły . Ostatnio miałam mało czasu na pisanie , bo sami rozumiecie . Niedługo koniec roku i trzeba oceny poprawić . Piszcie co o nim sądzicie. 

2 komentarze:

  1. Rozdział wspaniały, podobnie jak cały blog ;) Studia, muszę przyznać ciekawy pomysł, sama kiedyś chciałam wysłać na nie Caroline. Podoba mi się też twój pomysł zaprzyjaźnienia ze sobą pierwotnej siosty i Caro. Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero znalazlam blog ale przyznaje ze jest REWELACYJNY!!!
    Nie moglam sie oderwac.
    Dzieki za usmiercenie Oliviera(czy jak mu tam). Fajnie ze Bekah i Caroline sie zaprzyjaznily.
    Jestem ciekawa dwoch rzeczy:
    -gdzie Klaus zabiera Caroline(mialam przypuszczenia, ale to raczej nie to)?
    -i jaki zaklad przegral Klaus?
    Juz sie nie rozpisuje.
    Czekam na next i weny zycze ;)

    OdpowiedzUsuń