niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 8.

CAROLINE 

Staliśmy tak do siebie przytuleni przez cały czas i patrzyliśmy sobie w oczy,lecz jak każda piękna chwila , kiedyś musi się skończyć. Nagle usłyszałam jak dzwoni mój telefon.( co prawa miałam włączone wibracje , ale dla wampira były one tak słyszalne jak cała orkiestra dęta dla człowieka).Mimo to zignorowałam go i popatrzyłam na Klausa przepraszającym wzrokiem.Po chwili przyszedł sms . Również chciałam go zignorować lecz nieśmiertelny tylko westchnął i delikatnie odsunął mnie od siebie na odległość nie większą niż dziesięć centymetrów. 

- Odbierz .  
- Nie. Później oddzwonię. Nie chcę zepsuć fajnego wieczoru. 
 -Może to coś ważnego.
Chciałam mu powiedzieć , że to na pewno nic ważnego , ale przeczytanie sms'a i tak zajmie mniej czasu, więc wyjęłam komórkę z torebki i przeczytałam wiadomość. 
"Caroline , co się z tobą dzieje. To ,że wyjechałaś na studia nie znaczy , że masz całkowicie stracić kontakt z własną matką . Oddzwoń Mama. " 
Postanowiłam do niej zadzwonić jak tylko przyjadę do akademika. Przez cały ten czas Klaus przyglądał mi się z zainteresowaniem. 
- Coś się stało ? - spytał.
- Nie.To nic takiego.- rzekłam swobodnym tonem. 
- W takim razie chodźmy .
- Gdzie ?
-Kochana jesteśmy w Vegas . - powiedział radosnym tonem . -Jeszcze wielu rzeczy nie widziałaś. 
Wyszliśmy z parku wsiedliśmy do uroczej białej bryczki z odkrytym dachem ,przyozdobionej czerwonymi różami, zaprzężonej w dwa czarne konie.Jeździliśmy po mieście i podziwialiśmy przepiękne miasto. Hybryda ciągle opowiadała o tym jak to miejsce wyglądało sto lat temu i ile się zmieniło przez ten czas. Po ulicach chodziło wielu dziwaków. A to i tak już wiele znaczy skoro myśli tak wampir.Ludzie byli poprzebierani za najróżniejsze dziwolągi. Za Kubusia Puchatka , kościotrupa, śmierć , a nawet nieudolną wersję wampira. Gdy to zobaczyliśmy oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem. Chłopak , który był przeprany w ten kostium na nasz widok odrobinę się skulił i mina mu zrzedła. W końcu zatrzymaliśmy się przed restauracją o nazwie 
 "Black Jack". Najpierw wysiadł nieśmiertelny , a następnie mi pomógł, tak jak na starych filmach, np. "Duma i uprzedzenie" .Gdy już staliśmy na chodniku zahipnotyzował woźnicę aby nigdzie nie odjeżdżał i weszliśmy do restauracji.To zabawne!Zawsze gdy wchodzę do restauracji chce mi się śmieć z tych stereotypów ,np. że wampiry żywią się wyłącznie krwią.To nie prawda. Prawdą jest jedynie to , że krew jest niezbędna do przeżycia. Wampiry mogą jeść i pić wszystko to co człowiek. Po przemianie wszystko sto procent lepiej smakuje , ale nie syci.To tak jakby człowiek pił ciągle tylko wodę.Można ją pić ale samą wodą człowiek nie przeżyje. Tak samo jest z wampirem . Może pić i jeść to co człowiek , ale nie może zapomnieć o krwi , bo to jest głównym pożywieniem. 
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jedząc lody.Nik ciągle mnie rozśmieszał . Czasem żartami a czasami minami jakie stroił.Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam. Gdy zjedliśmy nasze desery i wypiliśmy kilka drinków znów udaliśmy się do bryczki i Klaus powiedział jakiś adres.Jadąc wpatrywaliśmy się w gwiazdy i wypatrywaliśmy gwiazdozbiorów.   Po kilkunastu minutach zajechaliśmy na lotnisko. Znów pomógł mi wysiąść z powozu . Zanim jednak udaliśmy się do samolotu zatrzymałam się i pogłaskałam dużego czarnego ogiera z małą białą plamką na łebku. Przypomniały mi się czasy jak w dzieciństwie mama zabierała mnie na farmę do dziadków i tam jeździłam konno na kasztanowej klaczy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos pierwotnego .
-Spodobało by ci się w średniowieczu. 
- Ciągłe wojny, krew ,małżeństwo z przymusu, niewygodne sukienki oraz to że prawie wszystko było uznawane za herezję? 
- Widzę , ze uważałaś na moich wykładach .-odparł rozbawiony.-Miałem na myśli to , że ciągle jeździłabyś konno jak za dawnych czasów u dziadków. 
- Skąd to wiesz ? - przecież nie wypowiedziałam tych słów na głos . Chyba ,że...- Czytasz mi w myślach ?!
- Jeden z plusów bycia pierwotną hybrydą. 
- Jak to możliwe? 
-Kiedy nie często się żywisz i to w dodatku krwią z woreczka , a nie z żyły twój umysł jest jak otwarta księga. 
- Czym się różni krew z żyły od woreczka? 
- Tym , że w krwi prosto z ciała płynie jeszcze esencja życia , wszystkie myśli , emocje i przeżycia ofiary. Gdy pijesz krew z woreczka ta esencja praktycznie znika. 
- Czy twoje rodzeństwo również ma takie zdolności? 
- Tak ale tylko jeśli chodzi o ludzi, którzy nie piją werbeny.Mi wilkołaczy gen pozwolił na znacznie więcej. Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz kochana.
- Ciągle mi to powtarzasz . 
- Bo to prawda. Robi się już późno. Musimy wracać. 
Ujął moją rękę i splótł nasze palce. Dałam się poprowadzić do samolotu. Potem był już tylko start , zajęliśmy się  opróżnianiem zapasów alkoholu z samolotu. Po kilku godzinach samolot wylądował na lotnisku.Po chwili Klaus zniknął w innym pomieszczenie i wrócił z piękną czerwoną różą. 
-To dla ciebie. - wręczył mi kwiat.- Na pamiątkę dzisiejszego wieczoru. 
- Klaus , nie musiałeś. 
- Ale chciałem. 
Nigdy nie zapomnę tej nocy.Dziękuję.  -powiedziałam ,pochylając głowę,wąchając kwiat i tym samym ukrywając rumieniec. 
-Kobieta taka jak ty zasługuje aby codziennie ją obdarowywano.  
Wyszliśmy z samolotu trzymając się za ręce. Samochód Klausa stał na parkingu przed lotniskiem . Jak zwykle otworzył mi drzwi do auta i po chwili zajął miejsce kierowcy obok mnie. Po niedługim czasie dotarliśmy pod mój akademik i Niklaus odprowadził mnie pod budynek .
- Dzięki Klaus za naprawdę fajny wieczór w miłym towarzystwie.- nie wiem czemu to powiedziałam , pewnie przez ten cały alkohol.Zawsze miałam raczej słabą głowę i łatwo się upijałam. Nawet jak na wampira.
-Cała przyjemność po mojej stronie- powiedział z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.
  
  

Wyglądał tak słodko , że po prostu nie wytrzymałam.Nim zdążyłam powstrzymać samą siebie .Pokonałam dzielące nas centymetry jednym krokiem, wspięłam się na palce i złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek.Szybko dotarło do mnie co zrobiłam i cała oblałam się rumieńcem. Z wampirzą prędkością wbiegłam do budynku , nie mogąc powstrzymać uśmiechu jaki wystąpił na moich ustach. Weszłam do pokoju nie mogąc przestać i cały czas się śmiejąc ,zobaczyłam , że nie ma Rebeki. Wiedziałam , że nic jej nie jest i , że pewnie wyskoczyła na jakąś imprezę ,albo gdzieś ze Stefanem. Byłam po prostu zaskoczona , że jeszcze nie wróciła.Było już kilka minut po czwartej. Zresztą , byłam tak zmęczona , że od razu przebrałam się w piżamę i wstawiłam różę do flakonika i postawiłam go na nocnej szafce obok łóżka.Następnie zmyłam makijaż i położyłam się spać. 

KLAUS


 Nie mogłem w to uwierzyć. Takiego zakończenia randki się po Caroline nie spodziewałem. Pomyśleć , że jeszcze nie tak dawno temu tak mnie nienawidziła , że sama najchętniej by mi wbiła kołek z białego dębu prosto w serce. Jej pocałunek był jak muśnięcie skrzydeł motyla. Był delikatny lecz stanowczy jednocześnie. Ta dziewczyna z każdym dniem coraz bardziej mnie zadziwia. A na koniec ten rumieniec, boże jak ona się pięknie rumieni.Gdy odchodziła słyszałem jej myśli. Pomyślała" Co ja zrobiłam ! Co się z tobą dzieje Caroline Forbes"- karciła się w myślach.Dalej nie mogąc się jeszcze otrząsnąć , z tego co się wydarzyło wróciłem do auta i pojechałem prosto do domu.Ten wieczór był jednym z najlepszych w moim życiu. Jak zwykle w domu było pusto i cicho . Wziąłem zimny prysznic aby ochłonąć i położyłem się spać. Sen jednak nie nadchodził . Przez całą noc myślałem o tej jednej uroczej blondyneczce , która skradła mi serce. 


CAROLINE


Obudziło mnie skrzypienie drzwi w moim pokoju.Pierwsza moja myśl była taka , że to jakiś włamywacz. Resztki snu minęły i szybko podniosłam głowę. Ujrzałam skradającą się blond Pierwotną. Wyglądała okropnie. Włosy miała potargane, szminkę rozmazaną , a jej sukienka miejscami była podarta.Była dopiero szósta rano. Nie trudno było się domyślić co robiła w nocy.

- Hej ,już nie śpisz. - powiedziała nieśmiało i usiadła na swoim łóżku. 
-Tak . Gdzie byłaś ?!
-U Stefana. Wczoraj jego kumpel z pokoju gdzieś wyjechał i miał cały wolny pokój. Więc... oglądaliśmy razem filmy. 
- Taa, jasne .Już ja widzę te wasze filmy.- powiedziałam i się uśmiechnęłam cwaniacko. 
- Przestań . - powiedziała i rzuciła we mnie poduszką- Zresztą jak ci minął wieczór? 
- Dobrze. - powiedziałam choć miałam ochotę powiedzieć , że cudownie , fantastycznie ,wręcz idealnie. Jedyne potwierdzenie , że to nie był tylko sen ,stało na nocnym stoliku w białym flakoniku. 
Rebekah podążyła za moim wzrokiem i powiedziała.
- Widzę , że mój braciszek się postarał. Jednak potrafi być romantyczny. 
-Bardziej niż ci się wydaje. 
- Jak chce to potrafi.- powiedziała ze znużeniem-Jestem zmęczona . Teraz marzę jedynie o długim , spokojnym śnie. 
- Myślałam ,że spałaś ze... u Stefana. - poprawiłam się szybko. 
Bekah zrobiła zmieszaną minę . 
- Oj tam wiesz. Całą noc ... oglądaliśmy filmy- wydukała. 
- Spoko. Nie moja sprawa. Nie wtrącam się .- uniosłam ręce w obronnym geście. 
- Dobra , zmieńmy temat. Jak tam wieczór? Powiesz mi coś więcej oprócz "Dobrze" ? 
- Było fajnie. Zabrał mnie do Vegas. -nie wiedziałam jak ubrać to w słowa. -Zabrał mnie do kasyna jakiegoś kumpla .
- Vegas ?! - wykrzyknęła. - Mam nadzieję , że nie poznałaś Vipera. 
- Nie , a czemu ? 
- Bo to straszny palant. Największy playboy jakiego znam. Już po kilku godzinach zapomina jak masz na imię. 
- Czyli ktoś taki jak Damon?  
- Damon , to przy nim mnich . Damon nie dorasta mu do pięt.Jest jak strumyk w porównaniu do oceanu. Zresztą mniejsza z tym. I co było dalej? - dopytywała się.
Nie chciałam jej tego wszystkiego opowiadać . 
- Czy mi się wydawało...- udałam zamyślenie - ale chyba chciało ci się spać. 
- Tak , masz rację padam z nóg. - powiedziała sięgając po koszulę nocną i kierując się do łazienki. -Ale jutro wszystko mi opowiesz.- powiedziała zamykając drzwi.
Po chwili usłyszałam dźwięk spływającej wody.Było dość wcześnie ale wiedziałam , że mama już nie śpi i pewnie je teraz śniadanie. Postanowiłam do niej zadzwonić. Odebrała po trzecim dzwonku. 
- Hej mamo. 
- Caroline , no nareszcie . Co się z tobą dzieje.  
- Nic . 
- Ciągle do ciebie dzwonię. Już żałuję , że poszłaś na studia. Odkąd wyjechałaś nie dajesz żadnego znaku życia. 
- Naprawdę wszystko w porządku.Nie ma się co martwić.- próbowałam ją uspokoić 
- Jestem twoją matką , zawsze będę się o ciebie martwić. Porozmawiamy jak będziesz miała własną córkę.   
- Wampiry nie mogą mieć dzieci. 
- Nie musisz mi przypominać!
- O czym? O tym ,że jestem wampirem , czy o tym , że nie mogę mieć dzieci?- zirytowałam się. 
- Jedno i drugie. Caroline posłuchaj...
- Nie mamo ! To ty posłuchaj! Jestem kim jestem i tego nie zmienisz , a jeśli nie możesz tego zaakceptować to po prostu powiedz i wyjadę daleko od ciebie , Mystic Falls i tego wszystkiego . - wykrzyczałam do słuchawki. 
- Nie , jasne , że nie ! Jesteś moją córką i kocham cię taka jaką jesteś i zawsze będę cię kochać.Bez względu na to kim jesteś. Jestem ostatnio trochę nerwowa , bo w Mystic Falls znowu dochodzi do niewyjaśnionych morderstw . To prawdopodobnie wampiry , ale Salvator'ovie twierdzą  , że to nie oni. 
- Jeżeli chodzi o mnie to ja tego nie zrobiłam. 
- No przecież wiem.Przepraszam , że tak na ciebie nakrzyczałam . 
- Dobra , wybaczam i trochę cię rozumiem. 
- Caroline, muszę kończyć , bo zaraz spóźnię się do pracy. 
- Pa . 
- Cześć i pamiętaj aby czasem zadzwonić do starej matki. 
-Oj mamo przestań, nie jesteś taka stara. Będę dzwonić częściej . Obiecuję.Pa.- powiedziałam i się rozłączyłam .  
Po chwili weszła Rebekah i położyła się do łóżka.Już prawie usypiała ale zadałam jej pytanie. 
- Bekah? 
- Hmm?
- Czy to prawda ,że wampiry mogą czytać w myślach ?
- Z tego co wiem to tylko pierwotni lub bardzo , ale to bardzo stare wampiry , które codziennie żywią się krwią ludzi prosto z żyły. A co? Klaus ci mówił? 
- Tak. Czytał mi w myślach. Ty też możesz ? 
- On jest hybrydą , ale ty tak rzadko się żywisz i w dodatku byle czym ,że czasami słyszę bardzo cichy szept twoich myśli. 
- Kiedy?
- Na przykład na początku naszej znajomości , kiedy pomyślałaś , że nie jestem taką zimną suką , a nawet jestem fajna. To było całkiem miłe . 
-Przepraszam, na prawdę uważam , że jesteś fajna. 
- Spoko, nie tłumacz się . Też kiedyś myślałam , że jesteś pustą blondi, ale zmieniłam zdanie. 
- Dzięki, chyba.- nie wiedziałam czy to obelga, czy to komplement ,że zmieniła zdanie.
- A teraz sorry , ale jestem wykończona i chce mi się spać. - Przewróciła się na drugi bok i zamknęła oczy. Nie minęła minuta , a słyszałam jej równomierny oddech. Spała. Ja też byłam zmęczona i również położyłam się jeszcze spać. 
        

6 komentarzy:

  1. Wszystko co dobre kiedys sie konczy. Szkoda ze musieli wrocic. Koncowka tej randki byla piekna. Caroline pocalowala Klausa. Moze nie dlugo i namietnie ale od czegos trzeba zaczac :*
    Klaus moze czytac w myslach Caro. Ciekawe :) Ja na jej miejscu zmienila bym szybko ,,diete''. Nie wiadomo czego moze sie dowiedziec.
    Rebekah i Stefan ogladali fillmy przez cala noc. Piekne okreslenie, orginalne hahaha
    Nic dodac nic ujac poprostu GENIUSZ.
    Weny zycze i na next oczywiscie czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra rozdział. Wogle blog jest super i nie bądź na nas taka okrutna , to nie znaczy , że jak nie komentujemy to nie czytamy . Ja czekam na twoje rozdziały z zapartym tchem . I liczę na dużo dużo dużo Karoline

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdział i blog . Wszystko jest super Klaus i Caroline razem są boscy i te ich sprzeczki są wspaniałe , oby takich więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. po prostu zajebiscie piszesz rob to dalej przepraszam ale dopiero wczoraj znalazlam twojego blogo;-) Zycze weny weny i jeszcze wiecej weny ;-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nowy rozdzial n.moge doczekac kiedy Klaus i Caroline pocaluja sie i dojedzie do czegos wiecej. Dodawaj szybko ten 9 rozdzial bo zagladam tu codziennie tyle razy ze nawet tego nie zlicze czekam na nn. Buziaczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam rozdzial genialny brak mi slow wogole twoj blog zajebizdziocha;*;* Dodawaj nowy rodzial szybciutko kachana;**

    OdpowiedzUsuń